
Karol Juchniewicz to kierowca autobusowy z wieloletnim doświadczeniem. Pracuje w PKS Elbląg. Rozmawialiśmy z nim o plusach i minusach tej pracy, o tym, co mu na elbląskich trasach odpowiada, a co by zmienił.
Witold Sadowski: – Jak długo jest Pan kierowcą autobusu?
Karol Juchniewicz: – W kwietniu minie 15 lat, jak jeżdżę autobusami miejskimi po Elblągu. Pracę zaczynałem w firmie ZKA, następnie po trzech latach, po zmianach funkcjonowania komunikacji autobusowej w naszym mieście, przeniosłem się do PKS-u. W firmie jeżdżę również w komunikacji międzymiastowej – wszystko w zależności od decyzji dyspozytora.
– Ta praca wymaga dyscypliny i zmiany własnych przyzwyczajeń.
– Początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić do wczesnego wstawania na pierwszą zmianę. Musiałem zmienić tryb życia i przystosować się chociażby do bardzo wczesnego wstawania. Gdy inni zasiadają do kolacji, ja już śpię, bo muszę być o 3 rano wypoczęty. Na początku miałem z tym pewne problemy, w tej chwili do tego przywykłem. Nie mam więc już problemów z wczesnym wstawaniem czy też późnym powrotem do domu.
Wczesno-rannymi kursami nie jeździ wielu pasażerów, często są to te same osoby. Miałem taki przypadek, że podczas kursu w komunikacji międzymiastowej do Gdańska pewna zaskoczona pasażerka stwierdziła: „przecież pan jeździ w komunikacji miejskiej, wczoraj z panem jechałam, a dzisiaj widzimy się w Gdańsku?”. Kobieta myślała, że ja z dnia na dzień przeniosłem się do innej firmy przewozowej. A ja, jak wcześniej wspominałem, jeżdżę w firmie nie tylko autobusami miejskimi.
– Jak się jeździ autobusem po Elblągu?
– W porównaniu do dużych miast po Elblągu jeździ się nie najgorzej. Wielu kierowców – nie tylko autobusów miejskich – zwraca jednak uwagę na kiepską sygnalizację świetlną. Niestety, w Elblągu nie ma tzw. zielonych fal i to jest duże utrudnienie. Przez to robią się korki. Sygnalizacja świetlna na niektórych odcinkach ulic jest ustawiona bardzo gęsto, do tego dochodzą niewielkie odległości między przystankami. Po wysadzeniu i zabraniu pasażerów z przystanku nie mamy możliwości „wstrzelenia się” do ruchu tak, aby nie stać na najbliższych światłach.
Jazdę po mieście autobusem z pewnością ułatwiły nam oddane do użytku ronda. Kiedyś włączenie się do ruchu z ul. Agrykola w Kościuszki było bardzo trudne, teraz jest tam rondo i nie z tym ma praktycznie żadnych problemów. Duży ruch samochodowy utrudnia kierowcom autobusów generalnie wszystkie skręty w lewo. Skręt z ul. Bema w Mickiewicza na tzw. podwójnym skrzyżowaniu powoduje, że autobus praktycznie tamuje w tym miejscu ruch. Od czasu zamknięcia lewoskrętu z Al. Grunwaldzkiej głównym wjazdem na teren Elzamu zdecydowanie zwiększyła się ilość samochodów skręcających w ul. Lotniczą. I tam też kierowcy autobusów mają problem ze skrętem. Tym bardziej, że w niewielkiej odległości przed skrzyżowaniem jest przystanek. W godzinach szczytu czas skrętu tam w lewo bardzo się wydłuża i trzeba liczyć na wyrozumiałość innych kierowców.
Porównując kierowców z Elbląga do tych z innych miast muszę powiedzieć, że nasi jeżdżą nie najgorzej. Mnie i moich kolegów boli jednak to, że w naszym mieście rzadko możemy liczyć na życzliwość kierowców i „wpuszczenie” włączającego się do ruchu z przystanku autobusu, zwłaszcza w godzinach szczytu. Z perspektywy 15 lat pracy sytuacja jednak poprawia się, choć ciągle nie wygląda to tak dobrze, jak ma to miejsce w dużych miastach. Może to jest spowodowane tym, że tam kierowcy autobusów miejskich jeżdżą bardziej dynamicznie i inni użytkownicy ulic bardziej obawiają się o swoje auta?
– A pasażerowie elbląscy... Jacy są?
– Pasażerowie oczekują rzetelnej usługi. Płacą za przejazd, oczekują na przystanku i chcą wyjechać o czasie oraz dojechać na miejsce bez spóźnień. Każdy z nas, kierowców, chciałby to spełnić, jednak nie zawsze da się to zrobić.
Od pasażerów oczekiwałbym więcej rozsądku i zrozumienia dla pracy kierowcy autobusu komunikacji miejskiej. Są takie sytuacje, na które kierowca nie ma żadnego wpływu. Ludzie mają do nas ogromne pretensje np. o nieodśnieżone przystanki. Kierowcy wiedzą, że pasażer ma rację, ale to nie my jesteśmy odpowiedzialni za odśnieżanie przystanków. Najgorsze jest jednak to, że uwagi kierowane do nas są bardzo często wykrzyczane, do tego wulgarnie i bardzo nieprzyjemnie. Kierowcy to normalni ludzie i jak większość osób bardzo biorą „do siebie” takie sytuacje. Odpowiadamy za przewożonych pasażerów, za bezpieczeństwo na drodze swoje, ludzi i współuczestników ruchu. Dodatkowy stres po scysji z pasażerem jest nam zupełnie niepotrzebny. Takie sytuacje sprawiają, że kierowca jednak myślami jest nie tylko na drodze, co z kolei może mieć wpływ na bezpieczeństwo. Dlatego proszę pasażerów o przekazywanie swoich uwag choćby w formie skarg do ZKM czy kierownictwa PKS, a nie bezpośrednio do kierowcy. Po co mamy przez kilka godzin jazdy myśleć o jakimś zdarzeniu, zamiast o bezpiecznej i punktualnej jeździe? Rozumiem, że kierowca jest tym pierwszym ogniwem i jemu najłatwiej „wyrzucić” swoje żale, ale wydaje mi się, że nie tędy droga.
– A inne bolączki kierowcy autobusu miejskiego?
– Np. kwestia sprzedaży w autobusie biletów. Chodzi głównie o odliczone pieniądze. Bywa, że klienci chcą zapłacić banknotami 20-, 50-złotowymi. Zdarza się, że takich pasażerów jest kilku z rzędu. My naprawdę nie mamy dużo gotówki w kabinach, które w nowych autobusach nie są izolowane od przewożonych ludzi. Z racji własnego bezpieczeństwa nie posiadamy więc większej gotówki przy sobie, nie mamy więc możliwości wydawania reszty. Dlatego zgodnie z informacjami wywieszonymi w pojazdach proszę płacić za bilet odliczoną gotówką. Przyspieszy to z pewnością samą operację sprzedaży i nie będzie powodować opóźnień kursu.
Mam też prośbę do starszych osób: wsiadajcie państwo do autobusu środkowymi drzwiami. Są one najszersze i najlepiej widoczne przez kierowcę. Często się zdarza, że starsza osoba wysiadająca ostatnimi drzwiami zatłoczonego autobusu wysiada z niego powoli i wówczas zdarzają się przycięcia drzwiami. Kierowca ma naprawdę słabą widoczność na trzecie drzwi pojazdu. Najczęściej, gdy wysiadającego pasażera zobaczy się w ostatniej chwili, jest już za późno i dochodzi do przytrzaśnięcia. Dlatego w swoim i moich kolegów imieniu proszę zwłaszcza osoby starsze czy mniej sprawne ruchowo o korzystanie ze środkowych drzwi.
Kiedyś, kilka lat temu, miałem takie zdarzenie: gdzie grupa młodych mężczyzn zaczęła się ze mną awanturować. Niestety, po mojej reakcji nie mogłem liczyć na pomoc pozostałych pasażerów, pomógł mi jedynie przejeżdżający kierowca z konkurencyjnej firmy. Zatrzymał się i razem sytuację opanowaliśmy. Takie rzeczy są jednak wpisane w specyfikę tej pracy. Wszelkie sprawy zapalne w wozie staram się rozładowywać już na początku, aby ich nie zaogniać. Największe problemy są z osobami będącymi pod wpływem alkoholu.
Są miejsca w Elblągu, gdzie żaden z kierowców autobusów miejskich nie lubi jeździć. Na pewnych odcinkach ulic dochodzi często do obrzucania autobusów kamieniami. Nie chcę mówić konkretnie, zainteresowani z pewnością wiedzą, o czym mówię.
– Więc podsumujmy – jaki jest Elbląg dla kierowcy miejskiego autobusu?
– Pomijając gęsto ustawioną sygnalizację świetlną, to Elbląg jest naprawdę miastem przyjaznym i sympatycznym do jazdy. Chciałoby się, aby w kilku miejscach – zwłaszcza skrzyżowanie ul. Hetmańskiej z Tysiąclecia – skrzyżowania ze światłami zamienić na ronda. Ruch z pewnością byłby płynniejszy i bezpieczniejszy, a autobusy nie notowałyby opóźnień. No i ogromna prośba do innych kierowców: wpuszczajcie nas, gdy ruszamy z przystanków.
Karol Juchniewicz: – W kwietniu minie 15 lat, jak jeżdżę autobusami miejskimi po Elblągu. Pracę zaczynałem w firmie ZKA, następnie po trzech latach, po zmianach funkcjonowania komunikacji autobusowej w naszym mieście, przeniosłem się do PKS-u. W firmie jeżdżę również w komunikacji międzymiastowej – wszystko w zależności od decyzji dyspozytora.
– Ta praca wymaga dyscypliny i zmiany własnych przyzwyczajeń.
– Początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić do wczesnego wstawania na pierwszą zmianę. Musiałem zmienić tryb życia i przystosować się chociażby do bardzo wczesnego wstawania. Gdy inni zasiadają do kolacji, ja już śpię, bo muszę być o 3 rano wypoczęty. Na początku miałem z tym pewne problemy, w tej chwili do tego przywykłem. Nie mam więc już problemów z wczesnym wstawaniem czy też późnym powrotem do domu.
Wczesno-rannymi kursami nie jeździ wielu pasażerów, często są to te same osoby. Miałem taki przypadek, że podczas kursu w komunikacji międzymiastowej do Gdańska pewna zaskoczona pasażerka stwierdziła: „przecież pan jeździ w komunikacji miejskiej, wczoraj z panem jechałam, a dzisiaj widzimy się w Gdańsku?”. Kobieta myślała, że ja z dnia na dzień przeniosłem się do innej firmy przewozowej. A ja, jak wcześniej wspominałem, jeżdżę w firmie nie tylko autobusami miejskimi.
– Jak się jeździ autobusem po Elblągu?
– W porównaniu do dużych miast po Elblągu jeździ się nie najgorzej. Wielu kierowców – nie tylko autobusów miejskich – zwraca jednak uwagę na kiepską sygnalizację świetlną. Niestety, w Elblągu nie ma tzw. zielonych fal i to jest duże utrudnienie. Przez to robią się korki. Sygnalizacja świetlna na niektórych odcinkach ulic jest ustawiona bardzo gęsto, do tego dochodzą niewielkie odległości między przystankami. Po wysadzeniu i zabraniu pasażerów z przystanku nie mamy możliwości „wstrzelenia się” do ruchu tak, aby nie stać na najbliższych światłach.
Jazdę po mieście autobusem z pewnością ułatwiły nam oddane do użytku ronda. Kiedyś włączenie się do ruchu z ul. Agrykola w Kościuszki było bardzo trudne, teraz jest tam rondo i nie z tym ma praktycznie żadnych problemów. Duży ruch samochodowy utrudnia kierowcom autobusów generalnie wszystkie skręty w lewo. Skręt z ul. Bema w Mickiewicza na tzw. podwójnym skrzyżowaniu powoduje, że autobus praktycznie tamuje w tym miejscu ruch. Od czasu zamknięcia lewoskrętu z Al. Grunwaldzkiej głównym wjazdem na teren Elzamu zdecydowanie zwiększyła się ilość samochodów skręcających w ul. Lotniczą. I tam też kierowcy autobusów mają problem ze skrętem. Tym bardziej, że w niewielkiej odległości przed skrzyżowaniem jest przystanek. W godzinach szczytu czas skrętu tam w lewo bardzo się wydłuża i trzeba liczyć na wyrozumiałość innych kierowców.
Porównując kierowców z Elbląga do tych z innych miast muszę powiedzieć, że nasi jeżdżą nie najgorzej. Mnie i moich kolegów boli jednak to, że w naszym mieście rzadko możemy liczyć na życzliwość kierowców i „wpuszczenie” włączającego się do ruchu z przystanku autobusu, zwłaszcza w godzinach szczytu. Z perspektywy 15 lat pracy sytuacja jednak poprawia się, choć ciągle nie wygląda to tak dobrze, jak ma to miejsce w dużych miastach. Może to jest spowodowane tym, że tam kierowcy autobusów miejskich jeżdżą bardziej dynamicznie i inni użytkownicy ulic bardziej obawiają się o swoje auta?
– A pasażerowie elbląscy... Jacy są?
– Pasażerowie oczekują rzetelnej usługi. Płacą za przejazd, oczekują na przystanku i chcą wyjechać o czasie oraz dojechać na miejsce bez spóźnień. Każdy z nas, kierowców, chciałby to spełnić, jednak nie zawsze da się to zrobić.
Od pasażerów oczekiwałbym więcej rozsądku i zrozumienia dla pracy kierowcy autobusu komunikacji miejskiej. Są takie sytuacje, na które kierowca nie ma żadnego wpływu. Ludzie mają do nas ogromne pretensje np. o nieodśnieżone przystanki. Kierowcy wiedzą, że pasażer ma rację, ale to nie my jesteśmy odpowiedzialni za odśnieżanie przystanków. Najgorsze jest jednak to, że uwagi kierowane do nas są bardzo często wykrzyczane, do tego wulgarnie i bardzo nieprzyjemnie. Kierowcy to normalni ludzie i jak większość osób bardzo biorą „do siebie” takie sytuacje. Odpowiadamy za przewożonych pasażerów, za bezpieczeństwo na drodze swoje, ludzi i współuczestników ruchu. Dodatkowy stres po scysji z pasażerem jest nam zupełnie niepotrzebny. Takie sytuacje sprawiają, że kierowca jednak myślami jest nie tylko na drodze, co z kolei może mieć wpływ na bezpieczeństwo. Dlatego proszę pasażerów o przekazywanie swoich uwag choćby w formie skarg do ZKM czy kierownictwa PKS, a nie bezpośrednio do kierowcy. Po co mamy przez kilka godzin jazdy myśleć o jakimś zdarzeniu, zamiast o bezpiecznej i punktualnej jeździe? Rozumiem, że kierowca jest tym pierwszym ogniwem i jemu najłatwiej „wyrzucić” swoje żale, ale wydaje mi się, że nie tędy droga.
– A inne bolączki kierowcy autobusu miejskiego?
– Np. kwestia sprzedaży w autobusie biletów. Chodzi głównie o odliczone pieniądze. Bywa, że klienci chcą zapłacić banknotami 20-, 50-złotowymi. Zdarza się, że takich pasażerów jest kilku z rzędu. My naprawdę nie mamy dużo gotówki w kabinach, które w nowych autobusach nie są izolowane od przewożonych ludzi. Z racji własnego bezpieczeństwa nie posiadamy więc większej gotówki przy sobie, nie mamy więc możliwości wydawania reszty. Dlatego zgodnie z informacjami wywieszonymi w pojazdach proszę płacić za bilet odliczoną gotówką. Przyspieszy to z pewnością samą operację sprzedaży i nie będzie powodować opóźnień kursu.
Mam też prośbę do starszych osób: wsiadajcie państwo do autobusu środkowymi drzwiami. Są one najszersze i najlepiej widoczne przez kierowcę. Często się zdarza, że starsza osoba wysiadająca ostatnimi drzwiami zatłoczonego autobusu wysiada z niego powoli i wówczas zdarzają się przycięcia drzwiami. Kierowca ma naprawdę słabą widoczność na trzecie drzwi pojazdu. Najczęściej, gdy wysiadającego pasażera zobaczy się w ostatniej chwili, jest już za późno i dochodzi do przytrzaśnięcia. Dlatego w swoim i moich kolegów imieniu proszę zwłaszcza osoby starsze czy mniej sprawne ruchowo o korzystanie ze środkowych drzwi.
Kiedyś, kilka lat temu, miałem takie zdarzenie: gdzie grupa młodych mężczyzn zaczęła się ze mną awanturować. Niestety, po mojej reakcji nie mogłem liczyć na pomoc pozostałych pasażerów, pomógł mi jedynie przejeżdżający kierowca z konkurencyjnej firmy. Zatrzymał się i razem sytuację opanowaliśmy. Takie rzeczy są jednak wpisane w specyfikę tej pracy. Wszelkie sprawy zapalne w wozie staram się rozładowywać już na początku, aby ich nie zaogniać. Największe problemy są z osobami będącymi pod wpływem alkoholu.
Są miejsca w Elblągu, gdzie żaden z kierowców autobusów miejskich nie lubi jeździć. Na pewnych odcinkach ulic dochodzi często do obrzucania autobusów kamieniami. Nie chcę mówić konkretnie, zainteresowani z pewnością wiedzą, o czym mówię.
– Więc podsumujmy – jaki jest Elbląg dla kierowcy miejskiego autobusu?
– Pomijając gęsto ustawioną sygnalizację świetlną, to Elbląg jest naprawdę miastem przyjaznym i sympatycznym do jazdy. Chciałoby się, aby w kilku miejscach – zwłaszcza skrzyżowanie ul. Hetmańskiej z Tysiąclecia – skrzyżowania ze światłami zamienić na ronda. Ruch z pewnością byłby płynniejszy i bezpieczniejszy, a autobusy nie notowałyby opóźnień. No i ogromna prośba do innych kierowców: wpuszczajcie nas, gdy ruszamy z przystanków.
Witold Sadowski