"W sądzie jest bomba" - taki telefon odebrali dziś (23 sierpnia) po godzinie 8 rano urzędnicy w Sądzie Okręgowym w Elblągu. Na miejscu pracowali policyjni pirotechnicy, nie podjęto decyzji o ewakuacji. Być może alarm związany jest z procesem Jana R. ps. "Kulawy", który toczy się przed elbląskim sądem. Alarm okazał się fałszywy.
Jak informuje Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu, po godzinie 8 rano w sądzie przy pl. Konstytucji odebrano telefon. Męski głos w słuchawce ostrzegał, że w budynku jest bomba. Na miejsce skierowano policyjnych pirotechników.
- Administrator budynku nie podjął decyzji o ewakuacji - dodaje Jakub Sawicki. - Być może alarm ma związek ze sprawą Jana R. ps. "Kulawy", która jest dziś na wokandzie. Każdy taki sygnał musimy traktować poważnie, reagujemy i sprawdzamy.
Alarm okazał się fałszywy.
Policjanci przypominają, że za wszczęcie takiego alarmu, zgodnie z nowelizacją Kodeksu Karnego, może grozić kara nawet do 8 lat więzienia. Warto dodać, że elbląskie sądy wydały kilka wyroków w takich sprawach, a autorom "bombowych żartów" nie było do śmiechu.
- Administrator budynku nie podjął decyzji o ewakuacji - dodaje Jakub Sawicki. - Być może alarm ma związek ze sprawą Jana R. ps. "Kulawy", która jest dziś na wokandzie. Każdy taki sygnał musimy traktować poważnie, reagujemy i sprawdzamy.
Alarm okazał się fałszywy.
Policjanci przypominają, że za wszczęcie takiego alarmu, zgodnie z nowelizacją Kodeksu Karnego, może grozić kara nawet do 8 lat więzienia. Warto dodać, że elbląskie sądy wydały kilka wyroków w takich sprawach, a autorom "bombowych żartów" nie było do śmiechu.
A