UWAGA!

Ambasador w Pieniężnie. Demonstracja prorosyjska, antyrosyjska pikieta

 Elbląg, Ambasadora Rosji przywitała kontrdemonstracja mieszkańców Pieniężna i okolic
Ambasadora Rosji przywitała kontrdemonstracja mieszkańców Pieniężna i okolic (fot. Piotr Puszkar)

Ambasador Rosji w Polsce Sergiej Andrejew „odwiedził” nasz region. Bez żadnej zapowiedzi stawił się na miejscu dawnego pomnika Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Towarzyszyli mu prorosyjscy Polacy, a kontrdemonstrację, krytykującą politykę Rosji, przygotowali mieszkańcy Pieniężna i okolic.

Iwan Czerniachowski nim zginął pod Pieniężnem w lutym 1945 roku, w niejasnych okolicznościach (jedną z wersji jest zastrzelenie go przez innych żołnierzy sowieckich niezadowolonych z brutalności wobec podkomendnych), jeszcze latem 1944 rozbijał polskie podziemie niepodległościowe w Wilnie. Jego pomnik stał w Pieniężnie od lat 70, został rozebrany w 2016 roku. W sobotę na miejsce, gdzie się znajdował, przyjechał ambasador Rosji w Polsce Sergiej Andrejew. Towarzyszyła mu grupa Polaków, afirmujących aktualną politykę Rosji. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, byli to członkowie Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej. To organizacja otwarcie propagująca tradycje komunizmu w Polsce oraz podkreślająca …. zbrodniczą politykę USA.

Samo wydarzenie miało miejsce w sobotni poranek, 18 lutego. Opowiedział nam o nim jeden z uczestników kontrdemonstracji mieszkańców Pieniężna i okolic Piotr Puszkar, który uwiecznił je na zdjęciach.

- O „wizycie” rosyjskiego ambasadora dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Zorganizowaliśmy więc pikietę, pod flagami polskimi i ukraińskimi. Cała świta ambasadorska przybyła kilkunastoma samochodami. „Obstawą” pana ambasadora była grupka, wykrzykujących proputinowskie hasła ... Polaków. Wszyscy z pomarańczowo-czarno-pomarańczowe wstążkami (symbolizujące tradycje rosyjskie) - dołączane przez osoby towarzyszące ambasadorowi do polskich flag. Miejscowa społeczność wykorzystała okazję do zorganizowania protestu przeciwko zbrodniom popełnianym przez Rosję w Ukrainie. Doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy demonstrantami. Towarzysze Andriejewa wyraźnie nas prowokowali. Krzyczeli, że agresja na Ukrainę to "żydowska wojna" i że zapłacimy za poparcie udzielane temu krajowi - opowiada pan Piotr.

  Elbląg, Ambasadorowi towarzyszyli obywatele Polscy, popierający politykę Rosji
Ambasadorowi towarzyszyli obywatele Polscy, popierający politykę Rosji (fot. Piotr Puszkar)

Wedle Piotra Puszkara, Polacy przybyli w obstawie ambasadora są po prostu opłacaną przez Rosję agenturą. Nie nam oceniać słuszność tej tezy, ale teksty publikowane na oficjalnej stronie stowarzyszenia wskazują „głębokie przywiązanie” organizacji do tradycji „przyjaźni” polsko-sowieckiej.

Same demonstracyjne pikiety pod miejscem, gdzie kiedyś stał pomnik Czerniachowskiego, są pewnego rodzaju tradycją. Jednocześnie to wyraz rozczarowania Rosjan w sprawie decyzji o uznaniu wszelkich sowieckich pomników za zakazane prawnie dziedzictwo komunizmu. Za taki obiekt został uznany także pomnik Czerniachowskiego, który został zdemontowany a jego popiersie trafiło do Instytutu Pamięci Narodowej.

Według stanu na rok 1997 poza terenem cmentarzy wojskowych w Polsce znajdowało się 561 pomników „radzieckich żołnierzy-wyzwolicieli” i „radziecko-polskiego braterstwa broni”. Wiosną 2014 roku strona polska uznała takie obiekty za niechronione prawem. W 2017 roku w Polsce przyjęto zmiany w tzw. ustawie dekomunizacyjnej, które nakazały usunięcie z polskiej przestrzeni publicznej, do marca 2018 roku przedmiotów "propagujących porządek totalitarny", w tym komunizm. Za takie obiekty władze polskie uznają również pomniki radzieckich żołnierzy-znajdujące się poza miejscami pochówku. Według danych oficjalnych takich pomników było wtedy w Polsce nieco ponad sto.

 

Kim był gen. Iwan Czerniachowski

Dowodził m.in. operacją wileńską Armii Czerwonej. Sowieci przyłączyli się wtedy do walki z Niemcami prowadzonej przez oddziały Armii Krajowej, wykonujące operację Ostra Brama. Po zdobyciu Wilna Czerniachowski, w rozmowie z komendantem Okręgu Wileńskiego AK gen. Aleksandrem Krzyżanowskim ps. „Wilk”, obiecał dozbrojenie oddziałów AK. Zamiast tego jednak siepacze Czerniachowskiego aresztowali Krzyżanowskiego wraz z innymi oficerami. Rozbrojono też 8 tysięcy żołnierzy AK, z których część trafiła do łagrów, a część na miejscu wymordowano. Sam Krzyżanowski, po pobycie w sowieckim obozie, trafił ostatecznie do Polski Ludowej i komunistycznego więzienia, w którym zmarł w 1951 roku na gruźlicę.

Krzysztof Szczepanik

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Reklama