Aneta Szynkarewicz: behawiorysta to też koci adwokat

- Każde odstępstwo od normy powinno być alarmem. Podam najprostsze przykłady: kot zaczyna być agresywny, nie wita nas w drzwiach jak zwykle, częściej się ukrywa, załatwia się poza kuwetą, wokalizuje. Po prostu zachowuje się inaczej niż dotychczas. Reagujmy natychmiast. Kluczowa jest jednak obserwacja. Jeśli problem trwa lub się nasila, to należy szukać pomocy - mówi elblążanka, Aneta Szynkarewicz, kocia behawiorystka.
Aneta Szynkarewicz - W jaki sposób zostaje się kocim behawiorystą i jak to było w Twoim przypadku?
- Prosto, od chęci zrozumienia kotów. Obecnie mam trzy koty, pojawiały się w różnych momentach i są w różnym wieku. Chciałam im pomóc w relacjach, sobie również. Czytałam, szukałam wiedzy i odpowiedzi. Tak przepadłam w kociej psychologii. Dodatkowo doszły problemy zdrowotne jednego z moich pupili, które utwierdziły mnie w obranym kierunku. Poczułam, że to jest to, że mogę i chcę przekazać swoją wiedzę innym opiekunom. Zostało mi więc tylko zrobić dyplom, nauczyć się jeszcze więcej i cieszyć się sukcesami tłumaczenia kociego języka na ludzki.
Z jakimi problemami najczęściej przychodzą opiekunowie zwierząt do behawiorysty?
Jeśli miałabym zrobić statystyki problemów to byłyby to dokocenia, kocia agresja i załatwianie się poza kuwetą. W dalszej kolejności jest przeprowadzka, przygotowanie kota na nowego członka rodziny lub przygotowanie się na kota od zera. Szkoda, że opiekunowie zgłaszają się z kwestią dokocenia po fakcie, jak problem się już pojawił. Naprawdę można uniknąć stresu kociego rezydenta i całego domu.
Które zachowania, sygnały powinny nas skłonić do rozważenia wizyty u behawiorysty?
Każde odstępstwo od normy powinno być alarmem. Podam najprostsze przykłady: kot zaczyna być agresywny, nie wita nas w drzwiach jak zwykle, częściej się ukrywa, załatwia się poza kuwetą, wokalizuje. Po prostu zachowuje się inaczej niż dotychczas. Reagujmy natychmiast. Kluczowa jest jednak obserwacja. Jeśli problem trwa lub się nasila, to należy szukać pomocy. Cała tajemnica jest w wiedzy o swoim kocie, bo musisz go znać aby zobaczyć, że zachowuje się inaczej.
Jakie problemy może pomóc nam rozwiązać behawiorysta? Jak przebiega wizyta, czego możemy się na niej spodziewać i czy powinniśmy się do niej przygotować?
Behawiorysta pomaga tak naprawdę w zrozumieniu kociego języka. To też koci adwokat. Zachowanie kota nie zmienia się bez przyczyny, której my, opiekunowie, możemy nie dostrzegać, nie rozumieć lub bagatelizować, najczęściej z braku wiedzy i świadomości, że tzw. drobiazg ma tak ogromny wpływ na kocie życie. Jest przyczyna, będzie i skutek, ale też możliwe rozwiązanie, a na pewno próba jego osiągnięcia. Przed pierwszą wizytą proszę opiekuna o wypełnienie ankiety, która pomaga mi zobrazować sytuację. Jest w niej prośba o dosłanie aktualnych badań zwierzęcia. Ból jest bardzo często powodem wielu „odmiennych” zachowań pupila. Wyniki są zaś częścią kociego języka. Jeśli coś go boli, to przecież tego nam nie powie, nie potrafi. Może nam to jednak pokazać, a nam zostaje się w czas zorientować. Jeśli takich badań nie ma, a kojarzę zachowania kota z bólem proszę o konsultację z weterynarzem. Moja współpraca z pacjentem, jego opiekunem i ostatecznie weterynarzem jest kluczowa. Szybciej możemy dojść do meritum i pomóc kotu. Niezmiernie się cieszę, gdy słyszę od klientów, że weterynarz potrafi też zasugerować konsultacje u behawiorysty. Interdyscyplinarne podejście do problemu zawsze przyśpieszy jego rozwiązanie.
Ankieta, którą wysyłam do wypełnienia, może się wydawać szczegółowa, ale pozwala mi na wstępne rozeznanie w kłopocie, z jakim mierzy się klient. Po niej odwiedzam teren bytu kota. Poznaję środowisko kota, jego zachowania i relacje z opiekunem, jak i opiekuna z kotem. To są dwa odmienne tematy, które tworzą całość. Taka wizyta pozwala mi doprecyzować niejasności, które wzbudziły moją uwagę w ankiecie. Obserwuję, pytam, edukuję, wyjaśniam, zalecam. Na koniec opiekun dostaje „zalecenia” - co robi dobrze, a co należy poprawić, nad czym trzeba popracować, być może udać się do weterynarza z zasugerowaniem o co należy go zapytać, na co zwracać większą uwagę. Czasami nasza współpraca kończy się na jednej konsultacji. Są jednak takie sytuacje, które wymagają dłuższej współpracy.
Błędy najczęściej popełniane przez właścicieli kotów to:
Największym i najczęstszym błędem jest brak edukacji w sprawach kocich. Często jest tak: kot się u nas pojawił i jest. Żyje sobie razem z nami a właściwie to obok. Problem dopiero zaczyna być zauważalny, jak zachowanie kota zaczyna nas niepokoić, denerwować, przeszkadzać. I sami nie potrafimy wrócić do punktu wyjścia, kiedy wszystko jeszcze wydawało się nam ok. Ogromnym błędem jest też niska świadomość na temat żywienia i podstawowych tego zasad. Każda karma z dodatkiem zboża prędzej czy później doprowadzi do problemów w zdrowiu kota i tym samym jego zachowań. Nie kupujmy tego, co jest w promocji i ma ładną reklamę. Czytajmy składy. Dobrej jakości karma nie kosztuje wcale dużo więcej, niż te dominujące na sklepowych półkach. Kolejnym sporym problemem jest uczłowieczanie kota. Kot jest członkiem naszej rodziny, ale ma swoje niezależne zachowania i zasoby, których niespełnianie może zaprowadzić nas w niezłe tarapaty.
W jaki sposób kot komunikuje się ze swoim właścicielem? Na co powinniśmy zwrócić uwagę?
Kot komunikuje się z nami całym swoim ciałem. Inaczej nie jest w stanie nam powiedzieć czegokolwiek, niż właśnie przez swoje zachowanie, postawę ciała, swoje działania. Jeśli pomiędzy opiekunem a kotem jest dobra relacja, kot będzie nam pokazywał, że pojawił się problem. Tylko my ludzie często tego nie odczytujemy lub po prostu nie znamy jego potrzeb, często nawet tych podstawowych. Jest takie określenie, że kot jest indywidualistą. Jest ale też potrzebuje uwagi, pomocy i zaspokojenia swoich potrzeb przypisanych gatunkowi. To członek rodziny, tylko że w futerku i mamy o niego dbać.

Co powinniśmy wiedzieć zanim zdecydujemy się na drugiego kota?
Najważniejsze jest dopasowanie temperamentem kolejnego kota do rezydenta. Zapominamy, że kot jest jednocześnie drapieżcą i ofiarą, zwłaszcza jak traci swoją przestrzeń lub musi o nią walczyć. Koty będą się tolerować jeśli pomożemy im w pierwszym etapie wspólnego bytu. Kolejny kociak powinien mieć minimum około 16 tygodni. Jest odchowany i wyposażony w nauki, które mogą dać mu tylko matka lub rodzeństwo. Często też nie doceniamy adopcji starszych kotów. A właśnie o takich mogą nam powiedzieć osoby, które wychowywały je w domach tymczasowych, fundacjach itd. Ważne jest też zdrowie kolejnego członka rodziny. Ból związany z chorobami jednego kota wpływa na zachowanie całego stada. Do tego dochodzi przestrzeganie zasad spokoju, naszego ludzkiego. Otworzenie transportera w pierwszych minutach nowego kota w domu nie spowoduje natychmiastowego ich tolerowania się. Najpierw kwarantanna, wymiana zapachów, potem zobaczenie się ale bez kontaktu fizycznego i dopiero wprowadzenie ich na wspólną przestrzeń. Jest to proces, który trwa a jego powodzenie zależy od wzajemnej relacji kotów.
Czy koci jedynak nudzi się w domu?
Panuje stereotyp, ze kot może się sam sobą zająć. Otóż nie. Kot potrzebuje zasobów, urozmaicenia środowiska, i choć śpi około 16 godzin na dobę potrzebuje aktywności, nie zawsze w kontakcie z drugim kotem ale na pewno w ogromnej mierze z nami, opiekunami. Drapaki, zabawki, niedocenione maty węchowe - naprawdę jest ogrom rzeczy materialnych, które nam w tym pomogą. Wszystko zależy od kociego temperamentu i jego potrzeb.
Co zrobić, żeby wizyta u weterynarza nie była stresująca dla kota?
Jeśli kot przeżywa stres w związku z wizytami u lekarza zalecam trening medyczny, czyli oswajanie z zabiegami weterynaryjnymi i pielęgnacyjnymi. Ważne jest też zapewnienie bezpiecznego miejsca podczas wizyt, którym jest transporter. Możemy go nakrywać kocykiem w poczekalni, aby zminimalizować nowe dźwięki i zapachy. W większych miastach mamy już coraz częściej podział w poczekalniach na kocich i psich pacjentów. To naprawdę rewelacyjne rozwiązanie. Ostatecznie można podać przed wizytą wyciszający lek, po wcześniejszej konsultacji z lekarzem.
Jeśli trafia do Ciebie opiekun z kotem, który ma problem kuwetowy - w jaki sposób szukacie jego źródła? I czy w ogóle jest to problem do rozwiązania?
Podstawą są badania moczu, posiew - najlepiej najczystszy, pobrany prosto z pęcherza. Drugie ważne badanie to rozszerzony panel z krwi. Jeśli w badaniach jest wszystko dobrze przyczyny szukamy behawioralnej. To może być zła dieta czy diametralna zmiana jaka zaszła na przestrzeni funkcjonowania domu. Na ogół jest to problem do rozwiązania. Aczkolwiek jest też coś takiego jak idiopatyczne zapalenie pęcherza. To już większy problem.

Która z opcji jest lepsza, gdy kot musi zostać sam: opiekun, który go odwiedzi, oddanie kota pod opiekę znajomym, czy może hotel dla zwierząt?
To jest bardzo indywidualna sprawa. Catsitter, czyli opiekun kota, jeśli ma podstawy behawiorystyki, to też ma podstawy z pierwszej pomocy. Jest też zobowiązany umową, aby zająć się kotem jak najlepiej. Znajomy tego nie ma. Nawet jeśli jest to nasz przyjaciel, któremu ufamy po prostu może nie mieć dostatecznej wiedzy, aby zareagować odpowiednio na potrzeby kota, pomimo szczerych chęci. Kolejną opcje trzeba zacząć od pytania, co to jest hotel - ludzie myślą, ze to duże pomieszczenie, w którym wszystkie koty są razem. Nie. Hotel powinien stawiać na jakość. Indywidualna opieka, zredukowanie stresu kota, zabawy, odpowiednie żywienie i środowisko. Szczęściem jest jeśli hotel prowadzi behawiorysta.
Problemy z drapaniem, agresja, lęk, nadmierna wokalizacja, dokocenie - czy to są kłopoty, którymi zajmie się behawiorysta? I w jakiej skali są one możliwe do zniwelowania.
Drapanie jest naturalną potrzebą kota i jeśli nie wyposażymy mieszkania w możliwości jej spełnienia będziemy mieli podrapane meble. Behawiorysta, raz, że zwróci uwagę na konieczność posiadania drapaka to pomoże dobrać taki, który spełni kocie oczekiwania. Za agresją, wokalizacją też stoi przyczyna. Poradzenie sobie z tym to proces, konieczność zaangażowania się opiekuna, co może doprowadzić go właśnie na konsultację do behawiorysty. Po to jesteśmy. Kot to nasz przyjaciel, członek rodziny, ktoś bliski, za kogo bierzemy odpowiedzialność od pierwszej chwili zaistnienia w naszym życiu. W każdym razie tak powinno być. Czasami jednak przekonujemy się, że ten nasz cudowny koci przyjaciel to też wielka niewiadoma, do której kluczem może być właśnie behawiorysta.