Stali czytelnicy gazety "Komsomolska Prawda w Kaliningradzie" w czwartek nie znaleźli w niej stron z lokalnymi wiadomościami, które zawsze towarzyszą wydaniu. Przyczyną takiego stanu rzeczy była wcześniejsza rewizja przeprowadzona w lokalu redakcji oraz zarekwirowanie przez kaliningradzkie służby bezpieczeństwa redakcyjnych komputerów. Były na nich przygotowane dziennikarskie materiały do druku kolejnych numerów.
Prawie wszystkie kaliningradzkie media w szczegółach opisują tą bulwersującą sytuację. Nie wiadomo też, czy w ciągu najbliższych dni gazeta będzie się ukazywać z kaliningradzkimi dodatkami, ponieważ milicja musi sprawdzić zawartość twardych dysków. Milicyjnym specjalistom analiza zawartości każdego komputera ma zająć co najmniej dwa tygodnie.
Okazało się, że przeszukanie redakcji odbyło się w związku z prowadzonym przeciwko przedstawicielom czwartej władzy dochodzeniu, którego początek miał miejsce miesiąc temu. Wtedy to w jednej z kaliningradzkich interenetowych gazet pojawił się anonimowy i nie sprawdzony materiał, ukazujący w bardzo niekorzystnym świetle wysoko postawionych funkcjonariuszy obwodowych służb bezpieczeństwa, w tym samego komendanta i kilku jego zastępców. W anonimowym materiale "uczciwi" współpracownicy służb bezpieczeństwa obwinili funkcjonariuszy o korupcję i silne powiązania z miejscowym światem przestępczym. Kaliningradzka prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające.
W trakcie dochodzenia zaczęto przesłuchiwać dziennikarzy. Jednym z przesłuchiwanych w charakterze świadka był dziennikarz kaliningradzkiego wydania "Komsomolskiej Prawdy".
Przedstawiciele kaliningradzkiej milicji uważają, że ich szefostwo padło ofiarą perfidnego oszczerstwa, a sam zainteresowany podał do sądu gazetę "Jantarnyj Kraj" oraz agencję informacyjną "Lenta -Kaliningrad" za opublikowanie tego oszczerczego anonimu.
Aresztowanie komputerów nastąpiło, jak podała milicja, na skutek utrudniania przez dziennikarzy sprawdzenia ich zawartości w siedzibie redakcji. Chciano do końca wyjaśnić, gdzie i na jakim komputerze był napisany anonim.
W czasie akcji milicji dziennikarze usiłowali nie dopuścić do aresztowania sprzętu komputerowego. Bezskutecznie utrudniano wyjazd samochodu ze sprzętem, co wywołało zbiegowisko ciekawskich, którzy po raz pierwszy widzieli akcję milicji przeciwko dziennikarzom. Szefowa redakcji zapowiedziała złożenie stosownego protestu, z możliwością podania stróżów porządku do sądu za poniesione przez redakcję straty.
Przedstawiciel kaliningradzkich grupy prowadzącej śledztwo powiedział, że działania milicji nie są prowadzone przeciwko dziennikarzom danej redakcji, a jedynie przeciwko obywatelom przygotowującym i rozpowszechniającym za pomocą mediów oszczercze i nieprawdziwe informacje - podała agencja Rosbałt.
Okazało się, że przeszukanie redakcji odbyło się w związku z prowadzonym przeciwko przedstawicielom czwartej władzy dochodzeniu, którego początek miał miejsce miesiąc temu. Wtedy to w jednej z kaliningradzkich interenetowych gazet pojawił się anonimowy i nie sprawdzony materiał, ukazujący w bardzo niekorzystnym świetle wysoko postawionych funkcjonariuszy obwodowych służb bezpieczeństwa, w tym samego komendanta i kilku jego zastępców. W anonimowym materiale "uczciwi" współpracownicy służb bezpieczeństwa obwinili funkcjonariuszy o korupcję i silne powiązania z miejscowym światem przestępczym. Kaliningradzka prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające.
W trakcie dochodzenia zaczęto przesłuchiwać dziennikarzy. Jednym z przesłuchiwanych w charakterze świadka był dziennikarz kaliningradzkiego wydania "Komsomolskiej Prawdy".
Przedstawiciele kaliningradzkiej milicji uważają, że ich szefostwo padło ofiarą perfidnego oszczerstwa, a sam zainteresowany podał do sądu gazetę "Jantarnyj Kraj" oraz agencję informacyjną "Lenta -Kaliningrad" za opublikowanie tego oszczerczego anonimu.
Aresztowanie komputerów nastąpiło, jak podała milicja, na skutek utrudniania przez dziennikarzy sprawdzenia ich zawartości w siedzibie redakcji. Chciano do końca wyjaśnić, gdzie i na jakim komputerze był napisany anonim.
W czasie akcji milicji dziennikarze usiłowali nie dopuścić do aresztowania sprzętu komputerowego. Bezskutecznie utrudniano wyjazd samochodu ze sprzętem, co wywołało zbiegowisko ciekawskich, którzy po raz pierwszy widzieli akcję milicji przeciwko dziennikarzom. Szefowa redakcji zapowiedziała złożenie stosownego protestu, z możliwością podania stróżów porządku do sądu za poniesione przez redakcję straty.
Przedstawiciel kaliningradzkich grupy prowadzącej śledztwo powiedział, że działania milicji nie są prowadzone przeciwko dziennikarzom danej redakcji, a jedynie przeciwko obywatelom przygotowującym i rozpowszechniającym za pomocą mediów oszczercze i nieprawdziwe informacje - podała agencja Rosbałt.
MUR