Prokuratura od trzech miesięcy prowadzi dochodzenie w sprawie dotyczącej dopalaczy. Pokrzywdzonych jest blisko 30. To głównie młodzi ludzie, którzy trafili do szpitala z objawami zatrucia po zażyciu "pachnących" specyfików. Biegły z zakresu medycyny sądowej oceni, czy zagrożone było ich życie lub zdrowie. Jego opinia jest istotna, bo od niej zależy to, w jakim kierunku potoczą się czynności prokuratorskie.
Powiatowy Inspektor Sanitarny w listopadzie ub. r. złożył w prokuraturze zawiadomienie o bezpośrednim narażeniu życia lub zdrowia klientów "pachnącego domku" poprzez sprzedaż produktu zawierającego związki wyczerpujące pojęcie środek zastępczy tzw. dopalacze (art. 160 par. 1 Kodeksu Karnego, czyn ten zagrożony jest karą do 3 lat więzienia).
- Powiatowy Inspektor Sanitarny zawiadomił nas o swoich kontrolach, jakie przeprowadził od sierpnia 2012 do sierpnia 2013 r. we wskazanym sklepie przy ul. Królewieckiej – w sumie przynajmniej 6, w wyniku których zabezpieczył sprzedawane środki i uzyskał opinię, że są to środki zastępcze zwane potocznie dopalaczami – mówiła w grudniu 2013 r. Jolanta Rudzińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Poprzez niewłaściwe zażywanie tych środków [jest bowiem na nich etykieta informująca, że są to środki nie do spożycia, a młodzi je palą, jedzą lub wąchają – red.] dochodziło do hospitalizacji, głównie młodych ludzi. Ze szpitali nadeszły historie choroby 24 osób - kontynuowała prokurator Rudzińska – Sprawa nie jest prosta, bo taki człowiek, który uległ zatruciu, musi sam przyznać, że coś zażywał. Teraz będziemy przesłuchiwać poszkodowanych, świadków, personel i właściciela sklepu. Konieczna będzie również opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej, a być może i toksykologii, która potwierdzi, że było zagrożenie dla życia lub zdrowia. Dochodzenie potrwa minimum pół roku – zapowiadała zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu, która dziś (14 stycznia) dodała: - Do zbadania sprawy został powołany biegły z zakresu medycyny. Przeanalizuje on historię choroby blisko 30 osób pokrzywdzonych, które w wyniku zażycia środków zastępczych trafiły do szpitala. Oceni czy zagrożone było ich życie lub zdrowie. Od jego opinii zależy, w jakim kierunku potoczy się prokuratorskie dochodzenie i czy zakończy się postawieniem zarzutów.
Na sporządzenie dokumentacji biegły ma miesiąc. Trwają także przesłuchania kolejnych pokrzywdzonych.
- Powiatowy Inspektor Sanitarny zawiadomił nas o swoich kontrolach, jakie przeprowadził od sierpnia 2012 do sierpnia 2013 r. we wskazanym sklepie przy ul. Królewieckiej – w sumie przynajmniej 6, w wyniku których zabezpieczył sprzedawane środki i uzyskał opinię, że są to środki zastępcze zwane potocznie dopalaczami – mówiła w grudniu 2013 r. Jolanta Rudzińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Poprzez niewłaściwe zażywanie tych środków [jest bowiem na nich etykieta informująca, że są to środki nie do spożycia, a młodzi je palą, jedzą lub wąchają – red.] dochodziło do hospitalizacji, głównie młodych ludzi. Ze szpitali nadeszły historie choroby 24 osób - kontynuowała prokurator Rudzińska – Sprawa nie jest prosta, bo taki człowiek, który uległ zatruciu, musi sam przyznać, że coś zażywał. Teraz będziemy przesłuchiwać poszkodowanych, świadków, personel i właściciela sklepu. Konieczna będzie również opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej, a być może i toksykologii, która potwierdzi, że było zagrożenie dla życia lub zdrowia. Dochodzenie potrwa minimum pół roku – zapowiadała zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu, która dziś (14 stycznia) dodała: - Do zbadania sprawy został powołany biegły z zakresu medycyny. Przeanalizuje on historię choroby blisko 30 osób pokrzywdzonych, które w wyniku zażycia środków zastępczych trafiły do szpitala. Oceni czy zagrożone było ich życie lub zdrowie. Od jego opinii zależy, w jakim kierunku potoczy się prokuratorskie dochodzenie i czy zakończy się postawieniem zarzutów.
Na sporządzenie dokumentacji biegły ma miesiąc. Trwają także przesłuchania kolejnych pokrzywdzonych.
A