Nie jest prawdą, że MPO przynosi straty. Prognozowany zysk za rok 2013 to 341 tys. zł. Nie rozumiem więc powodów zwolnienia mnie z pracy – odpowiada na zarzuty prezydenta Elbląga Marek Pilichowski, były dyrektor MPO. Odpowiada pod szyldem Platformy Obywatelskiej, choć, jak zapewnia, nie był i nie jest członkiem tej partii.
Na zwołanej dziś (23 stycznia) konferencji prasowej Jerzy Wcisła, przewodniczący PO w Elblągu, stwierdził, ze mieszkańcom należą się wyjaśnienia w tej, gorącej od kilku dni, sprawie.
- Marek Pilichowski został odwołany ze stanowiska dyrektora MPO 20 stycznia, bez wcześniejszych sygnałów. Nastąpiło to w stylu niezgodnym z normami obowiązującymi w cywilizowanym świecie – mówił. - Mamy jednak wrażenie, ze spektakl ten został wcześniej zaplanowany, nie wiedział o nim tylko sam zainteresowany. Wcześniej przecież zmieniono skład Rady Nadzorczej, a za drzwiami w poniedziałek czekał już nowy dyrektor. Słowa, które padły pod adresem Marka Pilichowskiego są nieprawdziwe – zapewnia Jerzy Wcisła.- Został on dyrektorem spółki MPO w 2012 r. po tym, jak poprzedniemu dyrektorowi wygasł kontrakt i został rozpisany konkurs na to stanowisko. Konkurs, który wygrał właśnie Marek Pilichowski. To zupełnie inna jakość zmiany na stanowisku dyrektora niż ten spektakl, który rozegrał się 20 stycznia br. Co gorsza, teraz wszyscy dyrektorzy spółek miejskich mogą czuć się zagrożeni, bo nie wiedzą, czy, gdy rano przyjdą do pracy nadal tę pracę będą mieć.
Marek Pilichowski twierdzi bowiem, że w poniedziałek rano złożył w kadrach zwolnienie lekarskie, bo podczas weekendu się rozchorował. Natomiast popołudniu, na spotkaniu Rady Nadzorczej okazało się, że na jego fotelu będzie siedział ktoś inny. Twierdzi również, że nie wiedział o tym planie, nie usłyszał także zarzutów pod swoim adresem, nie wie więc, dlaczego został zwolniony z pracy.
- Słyszałem w telewizji wypowiedź pana prezydenta Jerzego Wilka i muszę ustosunkować się do nieprawdziwych informacji – mówił dziś Pilichowski. - Co do przegranych procesów sądowych – rozpoczął wyliczanie. - Trzech pracowników zostało zwolnionych za przyjście do pracy pod wpływem alkoholu. Sąd uznał jednak, że nie popełnili przestępstwa, bo wynik badania zbliżał się zaledwie do 0,2 promila. Moja wina, chciałem bowiem, by wynik badania na obecność alkoholu u moich podwładnych był 0,00 – stwierdził były dyrektor MPO. - Decyzją sądu musiałem wypłacić tym pracownikom 3-krotne pensje. W sumie to kwota poniżej 20 tys. zł. Nie wpłynęła ona jednak na straty, jakie rzekomo MPO miało przynosić – kontynuował były dyrektor spółki. - Prognozowany zysk za rok 2013 to 341 tys. zł. Nie wiem więc, o jakiej stracie mówił pan prezydent. I dalej – tak, otrzymaliśmy 400 tys. zł od miasta w ub.r. Była to decyzja komisarza miasta, a pieniądze poszły na dokapitalizowanie firmy, czyli na zakup nowych środków transportu. Nie doliczaliśmy jej do zysku. I moja pensja – gdy obejmowałem stanowisko dyrektora w zadłużonej spółce w lipcu 2012 r. zarabiałem 7 tys. zł brutto. Po roku, gdy wypracowaliśmy 700 tys. zł, za moje zaangażowanie i efekty w pracy dostałem podwyżkę. Ostatecznie zarabiałem 8 tys. zł. [pierwsza decyzją nowego dyrektora MPO Michała Wawryna był wniosek o obniżenie pensji do 7200 brutto - red.]. Podsumowując – nieznane mi są powody odwołania ze stanowiska. Proszę prezydenta o ponowne przeanalizowanie dokumentów o sytuacji w MPO – zakończył Marek Pilichowski.
Obecnie Marek Pilichowski przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jak długo? Tego nie jest w stanie powiedzieć. Na dzisiejszą konferencję prasową przyszedł, co podkreślał, jako osoba prywatna, a w L4 nie ma zapisu, że musi leżeć.
Zobacz też materiały filmowe Telewizji Elbląskiej:
Na Marginesie: Marek Pilichowski
Na Marginesie: Jerzy Wcisła
- Marek Pilichowski został odwołany ze stanowiska dyrektora MPO 20 stycznia, bez wcześniejszych sygnałów. Nastąpiło to w stylu niezgodnym z normami obowiązującymi w cywilizowanym świecie – mówił. - Mamy jednak wrażenie, ze spektakl ten został wcześniej zaplanowany, nie wiedział o nim tylko sam zainteresowany. Wcześniej przecież zmieniono skład Rady Nadzorczej, a za drzwiami w poniedziałek czekał już nowy dyrektor. Słowa, które padły pod adresem Marka Pilichowskiego są nieprawdziwe – zapewnia Jerzy Wcisła.- Został on dyrektorem spółki MPO w 2012 r. po tym, jak poprzedniemu dyrektorowi wygasł kontrakt i został rozpisany konkurs na to stanowisko. Konkurs, który wygrał właśnie Marek Pilichowski. To zupełnie inna jakość zmiany na stanowisku dyrektora niż ten spektakl, który rozegrał się 20 stycznia br. Co gorsza, teraz wszyscy dyrektorzy spółek miejskich mogą czuć się zagrożeni, bo nie wiedzą, czy, gdy rano przyjdą do pracy nadal tę pracę będą mieć.
Marek Pilichowski twierdzi bowiem, że w poniedziałek rano złożył w kadrach zwolnienie lekarskie, bo podczas weekendu się rozchorował. Natomiast popołudniu, na spotkaniu Rady Nadzorczej okazało się, że na jego fotelu będzie siedział ktoś inny. Twierdzi również, że nie wiedział o tym planie, nie usłyszał także zarzutów pod swoim adresem, nie wie więc, dlaczego został zwolniony z pracy.
- Słyszałem w telewizji wypowiedź pana prezydenta Jerzego Wilka i muszę ustosunkować się do nieprawdziwych informacji – mówił dziś Pilichowski. - Co do przegranych procesów sądowych – rozpoczął wyliczanie. - Trzech pracowników zostało zwolnionych za przyjście do pracy pod wpływem alkoholu. Sąd uznał jednak, że nie popełnili przestępstwa, bo wynik badania zbliżał się zaledwie do 0,2 promila. Moja wina, chciałem bowiem, by wynik badania na obecność alkoholu u moich podwładnych był 0,00 – stwierdził były dyrektor MPO. - Decyzją sądu musiałem wypłacić tym pracownikom 3-krotne pensje. W sumie to kwota poniżej 20 tys. zł. Nie wpłynęła ona jednak na straty, jakie rzekomo MPO miało przynosić – kontynuował były dyrektor spółki. - Prognozowany zysk za rok 2013 to 341 tys. zł. Nie wiem więc, o jakiej stracie mówił pan prezydent. I dalej – tak, otrzymaliśmy 400 tys. zł od miasta w ub.r. Była to decyzja komisarza miasta, a pieniądze poszły na dokapitalizowanie firmy, czyli na zakup nowych środków transportu. Nie doliczaliśmy jej do zysku. I moja pensja – gdy obejmowałem stanowisko dyrektora w zadłużonej spółce w lipcu 2012 r. zarabiałem 7 tys. zł brutto. Po roku, gdy wypracowaliśmy 700 tys. zł, za moje zaangażowanie i efekty w pracy dostałem podwyżkę. Ostatecznie zarabiałem 8 tys. zł. [pierwsza decyzją nowego dyrektora MPO Michała Wawryna był wniosek o obniżenie pensji do 7200 brutto - red.]. Podsumowując – nieznane mi są powody odwołania ze stanowiska. Proszę prezydenta o ponowne przeanalizowanie dokumentów o sytuacji w MPO – zakończył Marek Pilichowski.
Obecnie Marek Pilichowski przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jak długo? Tego nie jest w stanie powiedzieć. Na dzisiejszą konferencję prasową przyszedł, co podkreślał, jako osoba prywatna, a w L4 nie ma zapisu, że musi leżeć.
Zobacz też materiały filmowe Telewizji Elbląskiej:
Na Marginesie: Marek Pilichowski
Na Marginesie: Jerzy Wcisła
A