Zły stan chodników i nawierzchni przy ulicach: Grottgera, Sadowej i Kolejowej, brawurowa jazda kierowców na Rawskiej i Grottgera, brak połączeń komunikacji miejskiej z Warszawskiego Przedmieścia do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, zanieczyszczanie środowiska przez firmy przy ulicy Dębowej - to tylko niektóre z tematów poruszanych podczas wczorajszego (25 czerwca) spotkania prezydenta Jerzego Wilka z mieszkańcami osiedli Warszawskie Przedmieście, Dębicy i Stagniewa.
Wiele niepokoju wzbudziła kwestia rzekomego przeniesienia jednostki straży pożarnej z ulicy Bema w miejsce dawnej strzelnicy przy Łęczyckiej. Według jednego z mieszkańców tej dzielnicy lokalizacja ta jest zupełnie nietrafiona. Miejsce zbyt mocno jest bowiem oddalone od drogi krajowej numer 7, gdzie często dochodzi do wypadków. – W tej sprawie nie zapadła jeszcze żadna decyzja – uspakaja prezydent. – Strażacy nie otrzymali jeszcze żadnej działki. Jedno jest pewne - muszą przenieść się z ulicy Bema, bo nie mają tam dobrych warunków. Nie wiadomo jeszcze jednak, gdzie będzie mieścić się nowa strażnica. Temat jest wciąż otwarty.
Podczas spotkania zgłoszono także problem braku bezpośredniego połączenia komunikacji miejskiej z Warszawskiego Przedmieścia do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. – Wiem, że wydłużenie trasy linii numer 16 będzie kosztowało miasto sporo pieniędzy, jednak starsi mieszkańcy naszej dzielnicy muszą mieć bezpośrednie połączenie do szpitala wojewódzkiego – apeluje mieszkaniec. – Można by było wprowadzić choć kilka takich kursów, by ograniczyć potrzebne na to koszta.
Prezydent obiecał, że rozwiąże problem, czuje się jednak bezradny w kwestii zanieczyszczania środowiska przez firmy przy ulicy Dębowej. – Swego czasu wprowadziłem zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w tamtym rejonie – mówi prezydent Jerzy Wilk. - Jednak właściciele firm zwrócili się do Wydziału Ochrony Środowiska w Olsztynie, który mój zakaz uchylił. Napisałem nawet skargę do ministra Sławomira Nowaka, że PKP wydaje zgodę na składowanie niebezpiecznych odpadów. Jednak minister stwierdził, że nie będzie się w to wtrącać, że wszystko leży w gestii PKP.
Dziwi decyzja Wydziału Ochrony Środowiska w Olsztynie, tym bardziej, że składowany niedaleko torowiska złom i odpady zanieczyszczają płynącą nieopodal rzeczkę wpadającą do Druzna.
Podczas spotkania nie zabrakło dość dziwacznych próśb skierowanych do prezydenta. Jeden z mieszkańców ulicy Sadowej domagał się niezwłocznej likwidacji elbląskiego lotniska. – Do czego potrzebne nam teraz to lotnisko? Korzysta z niego może 20-30 osób, a tam jest tyle hektarów pięknej ziemi. Może wykorzystać ją na cele społeczne i wybudować tam osiedle mieszkaniowe lub centrum handlowe? – pyta niezadowolony mieszkaniec.
Całe szczęście ta piękna ziemia należy do elbląskiego Aeroklubu i lotnisko wraz z całą swoją chlubną historią przetrwa jeszcze wiele dziesięcioleci. A osiedli mieszkaniowych u nas dostatek, nie zabraknie także (choć w innej części miasta) tak bardzo wyczekiwanego centrum handlowego, które swoim rozmiarem i ofertą na potrzeby Elbląga wydaje się wystarczające.