Blisko 800 kilogramów śniętych pstrągów, leszczy, szczupaków wyłowili z rzeki Dzierzgoń pracownicy elbląskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Jeszcze nie wiadomo, co zabiło ryby. Światło na całą sprawę mają rzucić wyniki badań próbek wody m.in. pod kątem obecności pestycydów. Okoliczności zdarzenia wyjaśnia policja w Sztumie.
Sześć dni (od 7 do 12 maja) trwała akcja sprzątania śniętych ryb na rzece Dzierzgoń na odcinku Myślice - Nowe Dolno. W sumie pracownicy elbląskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego zebrali ponad 720 kilogramów m.in. szczupaków, leszczy, pstrągów potokowych i przekazali je do utylizacji. Powiadomili władze lokalne, instytucje sanitarne, zajmujące się ochroną środowiska, jak również policję.
Na pytanie: co zabiło ryby odpowiedź mają przynieść wyniki badań próbek wody. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku w swoim raporcie już stwierdził, że normy nie zostały przekroczone.
- Zleciliśmy na koszt OPZW w Elblągu pobranie i zbadanie próbek wody przez Elbląski Park Technologiczny z trzech miejsc, między innymi pod kątem obecności pestycydów. Czekamy na wyniki - informuje Krzysztof Cegiel z elbląskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. - Badaliśmy parametry fizyko-chemiczne wody przy użyciu multimiernika.
Swoje dochodzenie prowadzi policja ze Sztumu.
Wędkarze już zapowiadają, że po ustabilizowaniu się stanu ekologicznego, na zatrutym odcinku rzeki Dzierzgoń przystąpią do odtwarzania populacji poszczególnych gatunków ryb. Ma to nastąpić jesienią.
Przypomnijmy, do największej katastrofy ekologicznej w regionie elbląskim w ostatnich latach, doszło w maju 2014 r., gdy zatruta została rzeka Wąska i część jeziora Druzno. Doszło wówczas do śnięcia ponad tony ryb. Do dziś przed elbląskim sądem toczy się proces w tej sprawie.
Natomiast w 2017 r. wyrokiem zakończyło się postępowanie w sprawie skażenia rzeki Terkawki i jeziora Druzno. Sąd orzekł, że do zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym przyczyniła się chłodnia w Gronowie Górnym. Jej współwłaściciel, odpowiedzialny za gospodarkę wodno-ściekową oraz zapewnienie ochrony środowiska, miał zapłacić grzywnę oraz nawiązkę na rzecz Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu.
Na pytanie: co zabiło ryby odpowiedź mają przynieść wyniki badań próbek wody. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku w swoim raporcie już stwierdził, że normy nie zostały przekroczone.
- Zleciliśmy na koszt OPZW w Elblągu pobranie i zbadanie próbek wody przez Elbląski Park Technologiczny z trzech miejsc, między innymi pod kątem obecności pestycydów. Czekamy na wyniki - informuje Krzysztof Cegiel z elbląskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. - Badaliśmy parametry fizyko-chemiczne wody przy użyciu multimiernika.
Swoje dochodzenie prowadzi policja ze Sztumu.
Wędkarze już zapowiadają, że po ustabilizowaniu się stanu ekologicznego, na zatrutym odcinku rzeki Dzierzgoń przystąpią do odtwarzania populacji poszczególnych gatunków ryb. Ma to nastąpić jesienią.
Przypomnijmy, do największej katastrofy ekologicznej w regionie elbląskim w ostatnich latach, doszło w maju 2014 r., gdy zatruta została rzeka Wąska i część jeziora Druzno. Doszło wówczas do śnięcia ponad tony ryb. Do dziś przed elbląskim sądem toczy się proces w tej sprawie.
Natomiast w 2017 r. wyrokiem zakończyło się postępowanie w sprawie skażenia rzeki Terkawki i jeziora Druzno. Sąd orzekł, że do zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym przyczyniła się chłodnia w Gronowie Górnym. Jej współwłaściciel, odpowiedzialny za gospodarkę wodno-ściekową oraz zapewnienie ochrony środowiska, miał zapłacić grzywnę oraz nawiązkę na rzecz Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu.
A