
Jeszcze wczoraj informowaliśmy za Dziennikiem Gazetą Prawną, że wydarzył się cud (wyborczy?) i rząd postanowił jednak sfinansować pogłębienie ostatnich kilkuset metrów rzeki Elbląg. Po kilku godzinach wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk odniósł się do tej informacji i jednoznacznie dał do zrozumienia, że cudów nie ma.
W czwartek po południu pan minister stwierdził w rozmowie z PAP, "informacja o tym, że rząd zleci pogłębienie rzeki Elbląg do portu w tym mieście, była nadinterpretacją moich słów".
Gróbarczyk podkreślił, że finansowanie ze strony rządu dotyczy jedynie operatorów należących do Skarbu Państwa, którzy działają w porcie w Elblągu i podpiszą list intencyjny na modernizację nabrzeży. - Zostaną im przekazane środki, które są zarezerwowane w kwocie 100 mln zł - wyjaśnił wiceminister.
"Będzie to zrealizowane przez operatorów, a nie przez Skarb Państwa, rząd, który nie może tego uczynić" - stwierdził Marek Gróbarczyk. Dodał, że "nie ma decyzji" o przeznaczeniu państwowych środków na pogłębienie rzeki Elbląg, gdyż "nie może być takiej decyzji". "My nie jesteśmy władni w świetle wód wewnętrznych, portowych, realizować to zadanie z budżetu państwa" - podkreślił.
Jak w praktyce należy tym razem rozumieć słowa pana ministra, pokażą najbliższe miesiące. Ministrowie bowiem uwielbiają stwierdzać po pewnym czasie, że zostali źle zrozumiani.