Ponad 3,5 godziny trwała debata na temat przyszłości elbląskiej oświaty. Po raz pierwszy władze miasta o swoim pomysłach dyskutowały z tak liczną grupą: dyrektorów, nauczycieli i rodziców. W licznie wypełnionej sali sesyjnej nie znalazł się nikt, kto by pomysły urzędników głośno poparł. Zobacz zdjęcia.
- Osiem lat temu wydatki na oświatę w Elblągu wyniosły 133 miliony złotych, z czego 35 mln musiało dołożyć miasto z własnych środków. W tym roku jest to już 221 milionów, z czego do subwencji oświatowej musimy dołożyć aż 83 miliony. Na jednego ucznia przeciętnie wydajemy 3600 złotych, w podobnych wielkością miastach jest to niewiele ponad 2 tysiące złotych. Miasto nie żałowało w ostatnich latach środków na edukację, ale niż demograficzny spowodował, że subwencja jest coraz mniejsza, a coraz większe są koszty utrzymania obiektów – argumentował wiceprezydent Bogusław Milusz, któremu podlega oświata.
- Niestety wraz z rosnącymi wydatkami na edukację, efekty kształcenia nie rosną, ale w porównaniu z 2010 rokiem, są mniejsze. Nie oceniam, dlaczego tak się dzieje, pokazuję jedynie tendencje. Pięć lat temu byliśmy na pierwszym miejscu pod względem zdawalności matury w województwie, dzisiaj jesteśmy na czwartym. Musimy dokonać zmian, które poprawią efekty kształcenia, zapewnią rozwój szkół i przedszkoli i zracjonalizują wydatki na oświatę – dodała Małgorzata Sowicka, pełniąca obowiązki dyrektora departamentu edukacji, sportu i turystyki Urzędu Miejskiego w Elblągu.
Departament w porozumieniu z prezydentem przygotował plan zmian, który przedstawiono podczas debaty. - Nic nie jest przesądzone, żadne decyzje nie zostały podjęte. Przygotowane przez nas propozycje chcemy szeroko konsultować i oczekujemy merytorycznych argumentów – uspokajał Witold Wróblewski, prezydent Elbląga.
Oto propozycje ratusza
1. Utworzyć Zespół Szkół Sportowych i Ogólnokształcących przy ul. Agrykola, w którego skład weszłoby Gimnazjum nr 5 i III LO, przeniesione z ul. Saperów.
- Dzięki połączeniu możemy w pełni wykorzystać pomieszczenia szkoły przy ul. Agrykola, która zapewnia odpowiednie warunki i dla gimnazjalistów, i dla licealistów. III LO to bardzo dobra szkoła, dzięki czemu wzmocnilibyśmy także Gimnazjum nr 5. Powstałby zespół podobny do tego, jakie funkcjonują przy I i II LO, miałby specjalność sportową – argumentowała Małgorzata Sowicka.
- Wkrótce minie 25 lat działalności naszej szkoły. Rozumiem, że to urodzinowy prezent, który odbieramy jako żart – komentował ironicznie Jan Zaborowski, dyrektor III LO. - Co roku uczy się u nas około 400 osób, mamy tyle samo oddziałów co I czy II LO, maturę w tym roku zdało 99,28 procent uczniów. Statystyki świadczą o czymś pięknym. Co innego mnie przeraża: w miasteczku szkolnym zostaliśmy praktycznie sami. Wiele lat temu za grube miliony dostosowano byłe koszary do potrzeb szkół, to miejsce tętniło życiem. A dzisiaj? To nie my powinniśmy za to odpowiedzieć, nie potrzebujemy nic poza spokojem do pracy i nauki. Jak mam przenieść salę audytoryjną, która kosztowała 300 tysięcy złotych?
2. Przenieść do budynku Szkoły Podstawowej nr 23 przy ul. Słonecznej: przedszkole nr 13 z ul. Kosynierów Gdyńskich oraz Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną nr 2 i połączyć ją z poradnią nr 1, która już tutaj funkcjonuje.
- Nigdy nie było zamiaru likwidacji przedszkola nr 13, jak czytam w internecie – zaprzeczała Małgorzata Sowicka. - Mówimy o pomyśle przeniesienia, by stworzyć lepsze warunki do rozwoju przedszkola. W budynku przy ul. Kosynierów Gdyńskich nie można już utworzyć więcej oddziałów. Poza tym jedną z opinii budowlanych, którą mamy, mówi o tym, że budynek zagraża bezpieczeństwu – dodała dyrektor.
Z kolei połączenie obu poradni psychologiczno-pedagogicznych zdaniem urzędników ma zracjonalizować koszty i ułatwić przyswojenie nowych zadań, bo zgodnie z przepisami od 1 stycznia poradnie mają też zajmować się wsparciem pedagogiczno-psychologicznym w szkołach.
- Od 32 lat pracuję w przedszkolu nr 13, sama byłam jego wychowanką. Stworzyliśmy tutaj przez lata klimat, którego po przeniesieniu do budynku szkoły nie będzie. Co roku sprawdzamy stan techniczny naszego budynku i ani razu nie mieliśmy informacji o tym, że komukolwiek on zagraża. Ostatnio stan został oceniony jako dobry. Przecież dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci – argumentowała Hanna Kusowska, dyrektor przedszkola nr 13.
- Jestem zdezorientowana. Chcecie do nas przenieść przedszkole i drugą poradnię. A gdzie tu miejsce na szkołę? Już teraz każda z sal jest wykorzystywana średnio przez osiem godzin dziennie. Gdzie chcecie to wszystko zmieścić – pytała dyrektor SP nr 23.
- Szkoła nr 23 niestety wygasa, jest w niej coraz mniej dzieci – mówił wiceprezydent Bogusław Milusz.
- A co z naszymi dziećmi? Nie dajecie szansy niepełnosprawnym na naukę w świetnych warunkach. Mój syn ma autyzm, dzisiaj dzięki tej szkole, normalnie funkcjonuje! - krzyczała jedna z mam.
3. Przenieść przedszkole nr 5 z ul. Szańcowej do SP nr 8 przy tej samej ulicy.
- Budynek przedszkola wymaga remontu, straż pożarna nakazała dostosować go do przepisów przeciwpożarowych, co będzie kosztować 100 tysięcy złotych. Co więc jest lepsze: remontować stary budynek, który ma wiele mankamentów czy przenieść przedszkole o kilkadziesiąt metrów do SP nr 8 przy tej samej ulicy – mówiła Małgorzata Sowicka.
- Jesteśmy małym przedszkolem, dwuoddziałowym. Takie też powinny istnieć, a nie tylko molochy – mówiła Ewa Zyzek, dyrektor przedszkola nr 5.
4. Stopniowo likwidować V LO, które obecnie wchodzi w skład Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących.
- Żaden dyrektor takiego pomysłu nie przyjmie na spokojnie. Tym bardziej, że V LO dołączyło do naszej szkoły cztery lata temu. W tym całym zawirowaniu do V LO dostała się młodzież, która nie powinna trafić do liceum. Stąd gorsze efekty matury w V LO, tymczasem w technikum zdawalność wyniosła 83 procent, to czwarty wynik w mieście po II, III i I LO. A nauczyciele i w V LO i w technikum byli przecież ci sami, wykonaliśmy ogromną pracę, by te dwie szkoły scalić w sprawny organizm – argumentował Jerzy Kawiecki, dyrektor ZSEiO.
5. Przekształcić Młodzieżowy Dom Kultury w Miejski Dom Kultury.
- Przekształcenie placówki edukacyjnej w jednostkę instytucji kultury przyniesie kilka korzyści. Po pierwsze poszerzy ofertę dla wszystkich mieszkańców Elbląga, nie tylko dla dzieci i młodzieży. Po drugie MDK będzie mógł sięgać po środki unijne na różne projekty – mówiła Małgorzata Sowicka.
- Jesteśmy jedyną taką placówką w mieście, w której z roku na rok korzysta coraz więcej osób. Mamy już prawie tysiąc wychowanków, a zajęcia są bezpłatne – mówiła Nina Dziwniel-Stępka, dyrektor MDK. - Nasi pedagodzy to artyści, nie będą chcieli zajmować się pozyskiwaniem pieniędzy na projekty. Obawiam się, że po przekształceniu w instytucję kultury wielu z nich zrezygnuje z pracy. A my będziemy powielać się z ofertą CSE Światowid. Teraz mamy wiele sukcesów, promujemy miasto w kraju, a nawet za granicą. Po co zmieniać coś, co dobrze działa?
6. Ostatnią zmianą jest tzw. „ubranżowienie” zawodowych szkół ponadgimnazjalnych.
Urzędnicy argumentują, że taki proces przeprowadzono w wielu miastach w kraju już kilka lat temu i się sprawdził. Chodzi o to, by konkretne szkoły specjalizowały się w nauce zawodu w konkretnych branżach, dzięki czemu mogłyby też sięgać po unijne środki na rozwój i być kuźnią kadr dla elbląskich firm. Tego pomysłu podczas debaty nie omawiano. Dyskusja ma się odbyć m.in. na czwartkowym posiedzeniu komisji oświaty, turystyki i sportu Rady Miejskiej, która odbędzie się o godz. 11 w sali 301 Urzędu Miejskiego. Zaproszeni na nią zostali dyrektorzy szkół i przedstawiciele rad pedagogicznych.
Wszyscy są przeciw
Każda z propozycja prezydenta i urzędników spotkała się z krytyką dyrektorów, nauczycieli i rodziców. Momentami emocje sięgały zenitu. Obecni na spotkaniu zarzucali urzędnikom, że ich pomysły z przenosinami szkół i przedszkoli uderzają w dzieci z klas integracyjnych, dla których każda zmiana środowiska oznacza traumę. Pytali też, skąd ten pośpiech, skoro wkrótce rząd ma zlikwidować gimnazja, co będzie oznaczać zamieszanie w edukacji w całym kraju. Rodziców wsparli związkowcy.
- Z budżetu wynika, że 87 procent kosztów, jakie pochłania oświata, to koszty osobowe. Jak chcecie doprowadzić do oszczędności, jedynie przenosząc szkoły? – pytał Jan Fiodorowicz, przewodniczący elbląskiej Solidarności. - Trzeba to jasno powiedzieć, że w tych pomysłach chodzi o redukcję zatrudnienia. Dlaczego w takim razie, skoro jest przerost zatrudnienia, nie przedstawicie oferty dla osób, które uzyskały już prawa emerytalne? Zachętę, by z tego prawa skorzystały i odeszły z pracy?
- Pracujemy nad programem dobrowolnych odejść – zapewniła Małgorzata Sowicka, która potwierdziła, że w placówkach oświatowych pracuje około 120 osób, które nabyły prawa emerytalne.
- Dlaczego miasto płaci horrendalne pieniądze szkołom niepublicznym, których jest w Elblągu sporo? Trzeba wziąć przykład z Gorzowa, gdzie prezydent nie dotuje takich kierunków, bo prowadzą je szkoły publiczne – radził Gerard Przybylski, szef elbląskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
- Z pewnością przeanalizujemy tę sprawę. Chciałbym na zakończenie wszystkich uspokoić, że nie mam zamiaru podejmować decyzji, które będą ze szkodą dla uczniów – zapewniał Witold Wróblewski.
- Gdyby najpierw doszło do spotkania w każdej placówce i tam przedstawionoby argumenty i wysłuchano drugiej strony, to nie doszłoby do tego całego zamieszania – mówił z kolei Marek Pruszak, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej i radny PiS. - Domagamy się, by takie spotkania z każdym środowiskiem się odbyły. Muszą się odbyć rzetelne konsultacje, na których będą przedstawiane różne warianty każdego rozwiązania, a nie tylko jeden. Zachęcam państwa do kontaktu z radnymi, na pewno nie podejmiemy żadnej decyzji bez głębokiej analizy.