W Aeroklubie Elbląskim kończą się próby wytrzymałościowe nowego motoszybowca.
Jak opowiada testujący go pilot doświadczalny, elblążanin, Maciej Lasek, motoszybowiec łączy najlepsze cechy samolotu i szybowca - potrafi sam wystartować, można nim szybko i daleko latać, a w powietrzu - po wyłączeniu silnika - zachowuje się jak szybowiec. Dzięki silnikowi jest jednak od niego bezpieczniejszy np. podczas awaryjnego lądowania.
Jednoosobowy motoszybowiec przeznaczony jest do tzw. dalekiego turyzmu - długich samotnych wyjazdów. Na jednym baku paliwa (60 litrów – przyp. aut.) "Fregata J6"- bo taką nazwę nosi biały, wykonany z włókna szklanego statek - może pokonać około 1,5 tysiąca kilometrów. Osiąga prędkość do 220 kilometrów na godzinę.
Konstruktorem motoszybowca jest łodzianin Jarosław Jankowski - pionier polskiego powojennego lotnictwa amatorskiego i twórca pierwszego motoszybowca "Prząśniczka".
W Elblągu przeprowadzono tzw. próby flaterowe. Polegają one na sprawdzeniu wytrzymałości całej konstrukcji. - Od trzech lat każdy sprzęt, na którym latam, testuję w Elblągu - mówi Maciej Lasek. - Są tutaj odpowiednie warunki m.in. ze względu na znikomy ruch w powietrzu. Można też wznosić się na duże wysokości, tak, by w razie kłopotów mieć czas na bezpieczne wylądowanie na lotnisku.
Elbląskie testy zakończą starania o wydanie certyfikatu pozwalającego na seryjną produkcję motoszybowca. Trzy egzemplarze "Fregaty J6" zostały już sprzedane do Stanów Zjednoczonych i Australii. Koszt motoszybowca to około 30 tysięcy dolarów.
Jednoosobowy motoszybowiec przeznaczony jest do tzw. dalekiego turyzmu - długich samotnych wyjazdów. Na jednym baku paliwa (60 litrów – przyp. aut.) "Fregata J6"- bo taką nazwę nosi biały, wykonany z włókna szklanego statek - może pokonać około 1,5 tysiąca kilometrów. Osiąga prędkość do 220 kilometrów na godzinę.
Konstruktorem motoszybowca jest łodzianin Jarosław Jankowski - pionier polskiego powojennego lotnictwa amatorskiego i twórca pierwszego motoszybowca "Prząśniczka".
W Elblągu przeprowadzono tzw. próby flaterowe. Polegają one na sprawdzeniu wytrzymałości całej konstrukcji. - Od trzech lat każdy sprzęt, na którym latam, testuję w Elblągu - mówi Maciej Lasek. - Są tutaj odpowiednie warunki m.in. ze względu na znikomy ruch w powietrzu. Można też wznosić się na duże wysokości, tak, by w razie kłopotów mieć czas na bezpieczne wylądowanie na lotnisku.
Elbląskie testy zakończą starania o wydanie certyfikatu pozwalającego na seryjną produkcję motoszybowca. Trzy egzemplarze "Fregaty J6" zostały już sprzedane do Stanów Zjednoczonych i Australii. Koszt motoszybowca to około 30 tysięcy dolarów.
AJ