Kandydaci na radnych przekonują dziś do swych kandydatów na prezydenta Elbląga. Mówi Bożena Sielewicz, zastępca dyrektora Centrum Kultury i Współpracy Międzynarodowej Światowid, kandydatka na radną Stowarzyszenia „Dobry Samorząd”, popierającego Henryka Słoninę.
Piotr Derlukiewicz: Dlaczego warto głosować na Henryka Słoninę?
Bożena Sielewicz: Przede wszystkim dlatego, że jest uczciwy, a uczciwość to dla mnie priorytet, z racji tego, co się obecnie dzieje w polityce. Jest konsekwentny, rzetelny, potrafi wznieść się ponad partyjne interesy.
Ale Henryk Słonina przez 20 lat był już prezydentem i wiceprezydentem Elbląga. Czy nie czas na zmiany, na świeże spojrzenie na miasto?
Doświadczenie nie jest negatywem, dla mnie jest plusem. Jest dobrym prezydentem, a nie może być ktoś karany za doświadczenie - przez 20 lat rządził miastem, to niech teraz będzie ktoś inny…
Czy jednak nie pociąga to za sobą skostnienia miejskich struktur, temu, że urzędnicy prezydenta popadają w rutynę, są mało twórczy.
Prezydent Słonina ma w programie zmiany w strukturze i funkcjonowaniu urzędu. Ważne jest to, że jego spojrzenie na urząd ewoluuje. A skoro on podejmuje nowe wyzwania, nie można powiedzieć, że się wypalił. Poza tym, mieliśmy już tyle „rewolucji” w kraju i widzimy, jakie są ich efekty. Tyle mamy gwałtownych zmian, że dobrze by było, żeby prezydent Elbląga był ostoją pewności, obliczalności. Wreszcie, kończąc ten wątek, jeśli prezydent Słonina wybiera na wiceprezydenta kogoś takiego jak Witold Wróblewski, to tym lepiej o nim świadczy. Potrafi dobierać współpracowników.
Jednak ostatnie lata nie były dla Elbląga zbyt dobre, zwłaszcza gdy chodzi o gospodarkę. I utrata rangi wojewódzkiej nie jest jedyną tego przyczyną.
I w województwie warmińsko-mazurskim, i w województwie pomorskim spadlibyśmy do roli miasta prowincjonalnego. W pomorskim chyba nawet szybciej. Dla elbląskiej gospodarki najbardziej niekorzystne było wprowadzenie na granicy z obwodem kaliningradzkim granicy unijnej - tam był rynek dla naszych firm. Ale dzięki Unii mamy fundusze na projekty i inwestycje, które są zdobywane z wielkim udziałem prezydenta Słoniny. Elbląg jest przecież nagradzany za wykorzystanie funduszy unijnych, obojętnie, kto rządzi. I przez rząd AWS i przez rząd SLD.
A poziom elbląskiej oświaty? Mizerniutki nawet w tak słabym województwie.
Jest to w ogóle kwestia kryzysu polskiej szkoły. Za dużo jest wyższych uczelni, czy może pseudouczelni, wydających dyplomy nauczycielom. Jest kryzys statusu nauczyciela. Przez tyle lat trwała selekcja negatywna, że nauczyciel stracił szacunek uczniów, ale też prestiż w środowisku osób dorosłych. A w Elblągu na pewno potrzebna jest jakaś polityka miasta, jeśli chodzi o zatrudnianie i dokształcanie nauczycieli. I zajęcia pozalekcyjne, na których uczniowie mogliby rozwijać swoje zainteresowania.
Pani kandyduje na radną. Co chce Pani wnieść do Rady Miasta?
Pracuję w tej kulturze od 20 lat i uważam, że moja wiedza i doświadczenie mogą się miastu przydać. Chciałabym, żeby elbląskie placówki kultury miały ze sobą lepsze kontakty, żeby chciały robić pewne rzeczy wspólnie, żeby ludzie związani zawodowo z kulturą i oświatą podejmowali wspólne inicjatywy. Chciałabym też zwrócić większą uwagę radnych na problemy kultury. Starałabym się o właściwe wypromowanie tych imprez i miejsc w Elblągu, które już są. Turystyka kulturowa to dziś 70 proc. turystyki na świecie. My mamy imprezy, placówki, którymi możemy się chwalić, ale żeby ludzie do Elbląga przyjeżdżali, muszą o tym wiedzieć.
Bożena Sielewicz: Przede wszystkim dlatego, że jest uczciwy, a uczciwość to dla mnie priorytet, z racji tego, co się obecnie dzieje w polityce. Jest konsekwentny, rzetelny, potrafi wznieść się ponad partyjne interesy.
Ale Henryk Słonina przez 20 lat był już prezydentem i wiceprezydentem Elbląga. Czy nie czas na zmiany, na świeże spojrzenie na miasto?
Doświadczenie nie jest negatywem, dla mnie jest plusem. Jest dobrym prezydentem, a nie może być ktoś karany za doświadczenie - przez 20 lat rządził miastem, to niech teraz będzie ktoś inny…
Czy jednak nie pociąga to za sobą skostnienia miejskich struktur, temu, że urzędnicy prezydenta popadają w rutynę, są mało twórczy.
Prezydent Słonina ma w programie zmiany w strukturze i funkcjonowaniu urzędu. Ważne jest to, że jego spojrzenie na urząd ewoluuje. A skoro on podejmuje nowe wyzwania, nie można powiedzieć, że się wypalił. Poza tym, mieliśmy już tyle „rewolucji” w kraju i widzimy, jakie są ich efekty. Tyle mamy gwałtownych zmian, że dobrze by było, żeby prezydent Elbląga był ostoją pewności, obliczalności. Wreszcie, kończąc ten wątek, jeśli prezydent Słonina wybiera na wiceprezydenta kogoś takiego jak Witold Wróblewski, to tym lepiej o nim świadczy. Potrafi dobierać współpracowników.
Jednak ostatnie lata nie były dla Elbląga zbyt dobre, zwłaszcza gdy chodzi o gospodarkę. I utrata rangi wojewódzkiej nie jest jedyną tego przyczyną.
I w województwie warmińsko-mazurskim, i w województwie pomorskim spadlibyśmy do roli miasta prowincjonalnego. W pomorskim chyba nawet szybciej. Dla elbląskiej gospodarki najbardziej niekorzystne było wprowadzenie na granicy z obwodem kaliningradzkim granicy unijnej - tam był rynek dla naszych firm. Ale dzięki Unii mamy fundusze na projekty i inwestycje, które są zdobywane z wielkim udziałem prezydenta Słoniny. Elbląg jest przecież nagradzany za wykorzystanie funduszy unijnych, obojętnie, kto rządzi. I przez rząd AWS i przez rząd SLD.
A poziom elbląskiej oświaty? Mizerniutki nawet w tak słabym województwie.
Jest to w ogóle kwestia kryzysu polskiej szkoły. Za dużo jest wyższych uczelni, czy może pseudouczelni, wydających dyplomy nauczycielom. Jest kryzys statusu nauczyciela. Przez tyle lat trwała selekcja negatywna, że nauczyciel stracił szacunek uczniów, ale też prestiż w środowisku osób dorosłych. A w Elblągu na pewno potrzebna jest jakaś polityka miasta, jeśli chodzi o zatrudnianie i dokształcanie nauczycieli. I zajęcia pozalekcyjne, na których uczniowie mogliby rozwijać swoje zainteresowania.
Pani kandyduje na radną. Co chce Pani wnieść do Rady Miasta?
Pracuję w tej kulturze od 20 lat i uważam, że moja wiedza i doświadczenie mogą się miastu przydać. Chciałabym, żeby elbląskie placówki kultury miały ze sobą lepsze kontakty, żeby chciały robić pewne rzeczy wspólnie, żeby ludzie związani zawodowo z kulturą i oświatą podejmowali wspólne inicjatywy. Chciałabym też zwrócić większą uwagę radnych na problemy kultury. Starałabym się o właściwe wypromowanie tych imprez i miejsc w Elblągu, które już są. Turystyka kulturowa to dziś 70 proc. turystyki na świecie. My mamy imprezy, placówki, którymi możemy się chwalić, ale żeby ludzie do Elbląga przyjeżdżali, muszą o tym wiedzieć.
PD