Druga stolica regionu (opinia)

Może warto rozpocząć dyskusję z władzami wojewódzkimi i Olsztynem, dyskusję, której tak naprawdę nigdy nie było – o rozdzieleniu władz wojewódzkich między Olsztyn i Elbląg. To, zdaje się, najbardziej realny sposób na podniesienie rangi Elbląga i znalezienie się w gronie polskich miast o znaczeniu regionalnym.
Elbląscy radni, władze miasta i jego mieszkańcy – a przynajmniej znacząca ich część – od dwóch-trzech tygodni krytykują zapisy rządowego projektu Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030 (piszemy o nim w tekście „Elbląg w KPZK 2030” ). Mówiąc najkrócej, jest to wizja rozwoju Polski na najbliższe 20 lat, który ma się opierać na rozwoju największych miast. Miasta podzielono na metropolie, miasta o znaczeniu regionalnym, o znaczeniu subregionalnym i o znaczeniu lokalnym. Elbląg znalazł się dopiero w tej trzeciej grupie – miast o znaczeniu subregionalnym.
Spośród 39 miast polskich liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców (patrz niżej) w poczet ośrodków metropolitalnych i miast o znaczeniu regionalnym nie zostały włączone: Elbląg (126,4 tys. mieszkańców), Wałbrzych (120,7 tys.), Włocławek (117,2 tys.), Tarnów (114,9 tys.), Kalisz (106,9 tys.), Legnica (104,1 tys.). Elbląg jest z tych miast największy.
Niepokoi zapowiedź, że przez 20 lat Elbląg znajdzie się poza głównym strumieniem pieniędzy z budżetu państwa i Unii Europejskiej, które mają ten rozwój stymulować. Taki okres w swoich najnowszych dziejach Elbląg już przeżywał, choćby w latach 1945-1970 i nie chcielibyśmy, by się powtórzył.
Jak to zrobić?
Może narażę się części Czytelników, ale mi, w obecnym stanie rzeczy, takie zdefiniowanie Elbląga wydaje się uzasadnione. Można, oczywiście, przekonywać Ministerstwo Rozwoju Regionalnego o potędze gospodarczej Elbląga i świetlanych perspektywach naszego przemysłu, ale w to nie wierzą już chyba sami elblążanie.
Można wskazywać na Koszalin i Słupsk, bo to miasta mniejsze od Elbląga. Są to jednak jedyne większe miasta Polski na obszarze od Trójmiasta po Szczecin i od Bydgoszczy po Poznań, nie można więc chyba było pozbawić całego wnętrza tego obszaru ośrodka stymulującego wzrost. Elbląg leży zbyt daleko od Trójmiasta, by być włączony do metropolii trójmiejskiej i jednocześnie zbyt blisko, by zadziałały te argumenty, co w przypadku Koszalina i Słupska.
Można wskazać przykład Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry – miast o porównywalnej wielkości, co Olsztyn i Elbląg. Wskazać i naśladować. Oba miasta znalazły się w grupie ośrodków o znaczeniu regionalnym, głównie dlatego, że oba traktowane są jako miasta wojewódzkie – podzieliły się władzą, w obu są siedziby administracji wojewódzkiej. Spróbujmy zrobić to samo z Olsztynem, jeśli jeszcze nie jest za późno.
I nie chodzi tu wyłącznie o działania na użytek zmiany projektu Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030, ale o trwałe podniesienie rangi Elbląga i zapewnienie miastu lepszych perspektyw.
Trzecia para to my?
Różnice miedzy Olsztynem i Elblągiem a Gorzowem i Zieloną Górą nie są zbyt wielkie. Olsztyn ma 176 tys. mieszkańców, Elbląg 126 tys.; Gorzów Wielkopolski ma 125 tys. mieszkańców, Zielona Góra 117 tys. Nawet odległości między miastami są zbliżone. Z Gorzowa do Zielonej Góry jest 109 km, z Elbląga do Olsztyna 97 km.
Doświadczenie ostatnich lat uczy, że największe pieniądze trafiają do regionów (województw) i tam są dzielone. Odkąd Polska weszła do Unii, słyszymy o Europie regionów, a w takiej Europie warto być stolicą regionu, nawet gdy region ma dwie stolice.
Myślę, że czas przestać obrażać się na Olsztyn i łudzić przyłączeniem Elbląga do województwa pomorskiego. Jednym z powodów, dla których Elbląg znalazł się poza strefą metropolii trójmiejskiej, była odległość, ale drugą, być może nawet ważniejszą, fakt, że jesteśmy w innym województwie. Na zmianę tego stanu rzeczy się nie zanosi.
Prezydent Grzegorz Nowaczyk, zamiast podawać się do dymisji (z powodu znalezienie się Elbląga wśród miast o znaczeniu subregionalnym – jak postulował jeden z naszych forumowiczów), powinien podjąć rozmowy z Marszałkiem Województwa i władzami Olsztyna na temat przeniesienia niektórych instytucji wojewódzkich do Elbląga i ustanowienia dwóch stolic województwa warmińsko-mazurskiego, na wzór Zielonej Góry i Gorzowa Wielkopolskiego (druga para to Bydgoszcz i Toruń).
Nawet ożywające co jakiś czas antagonizmy między mieszkańcami Elbląga i Olsztyna uważam, że są do przezwyciężenia. Nie są chyba większe niż między mieszkańcami Bydgoszczy i Torunia, a im to w niczym nie przeszkodziło. Poza wszystkim, takie podzielenie się „wojewódzkością” powinno te antagonizmy łagodzić.
Nowy podział administracyjny kraju wprowadzono za urzędowania prezydenta Henryka Słoniny i przez trzy jego kadencje ta sprawa co jakiś czas wracała, podnoszona przez elbląskich polityków (pamiętam np., że przez Jerzego Wilka), ale Henryk Słonina zbywał to zwykle milczeniem. Z powodów, w które nie chcę wnikać, prezydent Henryk Słonina nigdy na serio nie podjął tematu uczynienia z Elbląg drugiej stolicy województwa. Uważam, że to jeden z większych błędów jego prezydentury. Ale teraz mamy nowego prezydenta...
Miasta liczące ponad 100 tys. mieszkańców (jest ich 39):
Warszawa – 1 716,9 tys.
Kraków – 755,5 tys.
Łódź – 739,8 tys.
Wrocław – 632,6 tys.
Poznań - 552,7 tys.
Gdańsk – 456,9 tys.
Szczecin – 405,9 tys.
Bydgoszcz – 356,9 tys.
Lublin – 348,9 tys.
Katowice – 307,7 tys.
Białystok – 294,9 tys.
Gdynia - 247,5 tys.
Częstochowa – 238,7 tys.
Radom – 223,1 tys.
Sosnowiec – 218,4 tys.
Toruń – 205,6 tys.
Kielce – 204,4 tys.
Gliwice – 195,8 tys.
Zabrze – 187,3 tys.
Bytom – 182,2 tys.
Rzeszów – 177,8 tys.
Olsztyn – 176,5 tys.
Bielsko-Biała – 175,2 tys.
Ruda Śląska – 143,2 tys.
Rybnik – 141,4 tys.
Tychy – 129,4 tys.
Dąbrowa Górnicza – 127,6 tys.
Elbląg – 126,4 tys.
Płock - 126,3 tys.
Opole – 125,7 tys.
Gorzów Wielkopolski – 125,4 tys.
Wałbrzych – 120,7 tys.
Zielona Góra – 117,5 tys.
Włocławek – 117,2 tys.
Tarnów – 114,9 tys.
Chorzów – 112,8 tys.
Koszalin – 108,1 tys.
Kalisz – 106,9 tys.
Legnica – 104,1 tys.
Spośród 39 miast polskich liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców (patrz niżej) w poczet ośrodków metropolitalnych i miast o znaczeniu regionalnym nie zostały włączone: Elbląg (126,4 tys. mieszkańców), Wałbrzych (120,7 tys.), Włocławek (117,2 tys.), Tarnów (114,9 tys.), Kalisz (106,9 tys.), Legnica (104,1 tys.). Elbląg jest z tych miast największy.
Niepokoi zapowiedź, że przez 20 lat Elbląg znajdzie się poza głównym strumieniem pieniędzy z budżetu państwa i Unii Europejskiej, które mają ten rozwój stymulować. Taki okres w swoich najnowszych dziejach Elbląg już przeżywał, choćby w latach 1945-1970 i nie chcielibyśmy, by się powtórzył.
Jak to zrobić?
Może narażę się części Czytelników, ale mi, w obecnym stanie rzeczy, takie zdefiniowanie Elbląga wydaje się uzasadnione. Można, oczywiście, przekonywać Ministerstwo Rozwoju Regionalnego o potędze gospodarczej Elbląga i świetlanych perspektywach naszego przemysłu, ale w to nie wierzą już chyba sami elblążanie.
Można wskazywać na Koszalin i Słupsk, bo to miasta mniejsze od Elbląga. Są to jednak jedyne większe miasta Polski na obszarze od Trójmiasta po Szczecin i od Bydgoszczy po Poznań, nie można więc chyba było pozbawić całego wnętrza tego obszaru ośrodka stymulującego wzrost. Elbląg leży zbyt daleko od Trójmiasta, by być włączony do metropolii trójmiejskiej i jednocześnie zbyt blisko, by zadziałały te argumenty, co w przypadku Koszalina i Słupska.
Można wskazać przykład Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry – miast o porównywalnej wielkości, co Olsztyn i Elbląg. Wskazać i naśladować. Oba miasta znalazły się w grupie ośrodków o znaczeniu regionalnym, głównie dlatego, że oba traktowane są jako miasta wojewódzkie – podzieliły się władzą, w obu są siedziby administracji wojewódzkiej. Spróbujmy zrobić to samo z Olsztynem, jeśli jeszcze nie jest za późno.
I nie chodzi tu wyłącznie o działania na użytek zmiany projektu Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030, ale o trwałe podniesienie rangi Elbląga i zapewnienie miastu lepszych perspektyw.
Trzecia para to my?
Różnice miedzy Olsztynem i Elblągiem a Gorzowem i Zieloną Górą nie są zbyt wielkie. Olsztyn ma 176 tys. mieszkańców, Elbląg 126 tys.; Gorzów Wielkopolski ma 125 tys. mieszkańców, Zielona Góra 117 tys. Nawet odległości między miastami są zbliżone. Z Gorzowa do Zielonej Góry jest 109 km, z Elbląga do Olsztyna 97 km.
Doświadczenie ostatnich lat uczy, że największe pieniądze trafiają do regionów (województw) i tam są dzielone. Odkąd Polska weszła do Unii, słyszymy o Europie regionów, a w takiej Europie warto być stolicą regionu, nawet gdy region ma dwie stolice.
Myślę, że czas przestać obrażać się na Olsztyn i łudzić przyłączeniem Elbląga do województwa pomorskiego. Jednym z powodów, dla których Elbląg znalazł się poza strefą metropolii trójmiejskiej, była odległość, ale drugą, być może nawet ważniejszą, fakt, że jesteśmy w innym województwie. Na zmianę tego stanu rzeczy się nie zanosi.
Prezydent Grzegorz Nowaczyk, zamiast podawać się do dymisji (z powodu znalezienie się Elbląga wśród miast o znaczeniu subregionalnym – jak postulował jeden z naszych forumowiczów), powinien podjąć rozmowy z Marszałkiem Województwa i władzami Olsztyna na temat przeniesienia niektórych instytucji wojewódzkich do Elbląga i ustanowienia dwóch stolic województwa warmińsko-mazurskiego, na wzór Zielonej Góry i Gorzowa Wielkopolskiego (druga para to Bydgoszcz i Toruń).
Nawet ożywające co jakiś czas antagonizmy między mieszkańcami Elbląga i Olsztyna uważam, że są do przezwyciężenia. Nie są chyba większe niż między mieszkańcami Bydgoszczy i Torunia, a im to w niczym nie przeszkodziło. Poza wszystkim, takie podzielenie się „wojewódzkością” powinno te antagonizmy łagodzić.
Nowy podział administracyjny kraju wprowadzono za urzędowania prezydenta Henryka Słoniny i przez trzy jego kadencje ta sprawa co jakiś czas wracała, podnoszona przez elbląskich polityków (pamiętam np., że przez Jerzego Wilka), ale Henryk Słonina zbywał to zwykle milczeniem. Z powodów, w które nie chcę wnikać, prezydent Henryk Słonina nigdy na serio nie podjął tematu uczynienia z Elbląg drugiej stolicy województwa. Uważam, że to jeden z większych błędów jego prezydentury. Ale teraz mamy nowego prezydenta...
Miasta liczące ponad 100 tys. mieszkańców (jest ich 39):
Warszawa – 1 716,9 tys.
Kraków – 755,5 tys.
Łódź – 739,8 tys.
Wrocław – 632,6 tys.
Poznań - 552,7 tys.
Gdańsk – 456,9 tys.
Szczecin – 405,9 tys.
Bydgoszcz – 356,9 tys.
Lublin – 348,9 tys.
Katowice – 307,7 tys.
Białystok – 294,9 tys.
Gdynia - 247,5 tys.
Częstochowa – 238,7 tys.
Radom – 223,1 tys.
Sosnowiec – 218,4 tys.
Toruń – 205,6 tys.
Kielce – 204,4 tys.
Gliwice – 195,8 tys.
Zabrze – 187,3 tys.
Bytom – 182,2 tys.
Rzeszów – 177,8 tys.
Olsztyn – 176,5 tys.
Bielsko-Biała – 175,2 tys.
Ruda Śląska – 143,2 tys.
Rybnik – 141,4 tys.
Tychy – 129,4 tys.
Dąbrowa Górnicza – 127,6 tys.
Elbląg – 126,4 tys.
Płock - 126,3 tys.
Opole – 125,7 tys.
Gorzów Wielkopolski – 125,4 tys.
Wałbrzych – 120,7 tys.
Zielona Góra – 117,5 tys.
Włocławek – 117,2 tys.
Tarnów – 114,9 tys.
Chorzów – 112,8 tys.
Koszalin – 108,1 tys.
Kalisz – 106,9 tys.
Legnica – 104,1 tys.
Piotr Derlukiewicz