Od dobrych kilku lat mieszkańcy osiedla Nad Jarem drżą ze strachu, gdy zbliża się zima. To właśnie tam o tej porze roku pojawiają się dziki, które szukają pożywienia. W styczniu pojawił się pomysł, żeby postawić tam płot, który rozwiązałby większość problemów, na razie jednak rozmowy są w toku.
Chodzi o 180- metrowy płot, który miałby się pojawić na obrzeżach osiedla i ma kosztować 35 tysięcy złotych. To właśnie on miałby zabezpieczyć ten teren i sprawić, że mieszkańcy będą się czuli bardziej bezpiecznie. W kosztach partycypować miałoby miasto, a także spółdzielnia Nad Jarem.
- Na razie trwa uzgadnianie treści porozumienia w tej sprawie, mamy już opinię od Nadleśnictwa, a także od koła łowieckiego - mówi Joanna Urbaniak, rzecznik prezydenta.
Do tego czasu dzikom i ludziom pozostają interwencje policjantów i strażników miejskich, którzy ze względów bezpieczeństwa "odprowadzają" zwierzęta do lasu.
- Na razie trwa uzgadnianie treści porozumienia w tej sprawie, mamy już opinię od Nadleśnictwa, a także od koła łowieckiego - mówi Joanna Urbaniak, rzecznik prezydenta.
Do tego czasu dzikom i ludziom pozostają interwencje policjantów i strażników miejskich, którzy ze względów bezpieczeństwa "odprowadzają" zwierzęta do lasu.
mw