"To mój obowiązek", "wywalczyliśmy sobie takie prawo i należy z niego korzystać". Tak o udziale w wyborach mówiła większość pytanych przez nas elblążan. Jednak to, na kogo oddali swój głos, pozostawało już tajemnicą.
Wybory samorządowe trwały od godz. 7 do 21. Elblążanie mogli oddać swój głos w 62 lokalach wyborczych. W naszym mieście uprawnionych do głosowania jest ok. 98 tys. osób. W południe frekwencja wyniosła 11,37 proc., by o godz. 17.30 wzrosnąć do 28,93 proc.
Pytani o to, dlaczego biorą udział w wyborach, elblążanie najczęściej odpowiadali: "bo to obowiązek", "wywalczone prawo, z którego należy korzystać". - Głosuję i nie mogę wtedy narzekać – przyznała jedna z pytanych przez nas elblążanek. - Wybór był trudny, ponieważ bezpośrednio nie znam tych kandydatów. Trochę się interesowałam, ale pewnie za mało, chociaż były osoby, które znałam i na nie zagłosowałam.
- Biorę udział w wyborach od 1989 r. systematycznie – zapewniała inna. - Jestem za kontynuacją władzy, ale nie do końca tę tu, w Elblągu.
- Nie było trudno wybrać, wiedziałam na kogo będę głosować – powiedziała nam z kolei pani Bożena, którą spotkaliśmy przed komisją wyborczą, mieszczącą się w Domu Zacheusza przy ul. Królewieckiej.
- Mieszkamy w Elblągu i chcemy mieć jakiś wpływ, nawet iluzoryczny, na to, co dzieje się w mieście. Zawsze bierzemy udział w wyborach – dodał jej mąż Jerzy.
Czy głosowanie od strony technicznej sprawiało elblążanom trudność?
- Nie, trzeba się jednak przygotować – mówiła kolejna elblążanka. - Troszkę w domu posiedziałam, poczytałam o kandydatach, więc przyszłam i bez problemu zagłosowałam.
Na kogo? A tego już elblążanie zdradzić nie chcieli. Ich wybór stanie się jasny za kilka godzin, gdy zakończy się liczenie głosów.
Pytani o to, dlaczego biorą udział w wyborach, elblążanie najczęściej odpowiadali: "bo to obowiązek", "wywalczone prawo, z którego należy korzystać". - Głosuję i nie mogę wtedy narzekać – przyznała jedna z pytanych przez nas elblążanek. - Wybór był trudny, ponieważ bezpośrednio nie znam tych kandydatów. Trochę się interesowałam, ale pewnie za mało, chociaż były osoby, które znałam i na nie zagłosowałam.
- Biorę udział w wyborach od 1989 r. systematycznie – zapewniała inna. - Jestem za kontynuacją władzy, ale nie do końca tę tu, w Elblągu.
- Nie było trudno wybrać, wiedziałam na kogo będę głosować – powiedziała nam z kolei pani Bożena, którą spotkaliśmy przed komisją wyborczą, mieszczącą się w Domu Zacheusza przy ul. Królewieckiej.
- Mieszkamy w Elblągu i chcemy mieć jakiś wpływ, nawet iluzoryczny, na to, co dzieje się w mieście. Zawsze bierzemy udział w wyborach – dodał jej mąż Jerzy.
Czy głosowanie od strony technicznej sprawiało elblążanom trudność?
- Nie, trzeba się jednak przygotować – mówiła kolejna elblążanka. - Troszkę w domu posiedziałam, poczytałam o kandydatach, więc przyszłam i bez problemu zagłosowałam.
Na kogo? A tego już elblążanie zdradzić nie chcieli. Ich wybór stanie się jasny za kilka godzin, gdy zakończy się liczenie głosów.
A, RG