Jak można przeczytać organizatorzy tych zawodów chcą "popularyzować rejsy morskie i otworzyć Bałtyk dla wszystkich żeglarzy". Ci, którzy wezmą udział w regatach będą musieli opłynąć szwedzką wyspę – Gotlandię – i wrócić do Sopotu. Już teraz udział zapowiedziało kilka załóg z Elbląga.
Sailbook Cup to, jak piszą organizatorzy, najdłuższe reagty w kraju i drugie na Bałtyku. W tym roku zaczną się 18 lipca i potrwają osiem dni. Jak można przeczytać na stronie organizatora oprócz klasyfikacji generalnej w poszczególnych grupach, każdy z etapów podliczany jest również oddzielnie, dając możliwość uczestnictwa jachtom zagranicznym.
Z Sopotu wystartują 44 jachty, a uczestnicy będą musieli przepłynąć 600 mil morskich, czyli ponad tysiąc kilometrów. Pojawią się załogi z Trójmiasta, z Pucka i ze Szczecina, a nawet i z Kaliningradu. Wśród nich jest również siedem jednostek z Elbląga i jedna z Tolkmicka.
Regaty są również powiązane z małym chłopcem – dzielnym Leo – który jest bohaterem nominowanego do Oscara filmu dokumentalnego "Nasza klątwa". I choć film nagrody Akademii Filmowej nie dostał to o Leo, jego rodzicach, a co najważniejsze o rzadkiej chorobie, na którą cierpi chłopiec, zrobiło się głośno. O Zespole Centralnej Hiperwentylacji, nazywanej klątwą Ondyny, chcą również mówić organizatorzy. Dlatego żeglarze, którzy biorą udział w Sailbook Cup, w tym roku startują pod hasłem "Płynę dla Leo".
Jak wyjaśnia Aleksandra Warecka, która zajmuje się organizacją regat, cały dochód z pobrania aplikacji z trackingiem satelitarnym zostanie przekazany na konto amerykańskiej Fundacji CCHS. To właśnie rodzice małego Leo są jej koordynatorami na Polskę. W tym czasie na sopockim molo będzie można również zakupić gadżety – chustki czy baloniki – które również pomogą całej akcji.
Z Sopotu wystartują 44 jachty, a uczestnicy będą musieli przepłynąć 600 mil morskich, czyli ponad tysiąc kilometrów. Pojawią się załogi z Trójmiasta, z Pucka i ze Szczecina, a nawet i z Kaliningradu. Wśród nich jest również siedem jednostek z Elbląga i jedna z Tolkmicka.
Regaty są również powiązane z małym chłopcem – dzielnym Leo – który jest bohaterem nominowanego do Oscara filmu dokumentalnego "Nasza klątwa". I choć film nagrody Akademii Filmowej nie dostał to o Leo, jego rodzicach, a co najważniejsze o rzadkiej chorobie, na którą cierpi chłopiec, zrobiło się głośno. O Zespole Centralnej Hiperwentylacji, nazywanej klątwą Ondyny, chcą również mówić organizatorzy. Dlatego żeglarze, którzy biorą udział w Sailbook Cup, w tym roku startują pod hasłem "Płynę dla Leo".
Jak wyjaśnia Aleksandra Warecka, która zajmuje się organizacją regat, cały dochód z pobrania aplikacji z trackingiem satelitarnym zostanie przekazany na konto amerykańskiej Fundacji CCHS. To właśnie rodzice małego Leo są jej koordynatorami na Polskę. W tym czasie na sopockim molo będzie można również zakupić gadżety – chustki czy baloniki – które również pomogą całej akcji.
mw