Jedna z elblążanek skarży się, bo - jej zdaniem - mieszkanie, które zajmuje wymaga licznych remontów, a te nie zostały wykonane przez ZBK. Kolejna lokatorka, w mieszkaniu której doszło do pożaru, również wraża swoje niezadowolenie. - Musimy takie sprawy rozpatrywać indywidualnie, z najwyższą wrażliwością i empatią - tak na pierwszym posiedzeniu komisji skarg, wniosków i petycji Rady Miejskiej w Elblągu mówił jej przewodniczący Marek Osik.
To nowa komisja, powołana obligatoryjnie na mocy ustawy o samorządzie gminnym, a dokładniej mówi o niej art 18 b. W praktyce ma zajmować się skargami na prezydenta Elbląga i jednostki mu podległe oraz wnioskami i petycjami składanymi przez mieszkańców. Skład komisji: Marek Osik – przewodniczący (KWW Witolda Wróblewskiego), Rafał Traks – wiceprzewodniczący (Prawo i Sprawiedliwość), Marek Kamm (Koalicja Obywatelska), Krzysztof Konert (KWW Witolda Wróblewskiego), Małgorzata Adamowicz (Koalicja Obywatelska).
- Będziemy rozpatrywać sprawy indywidualne mieszkańców. Są one dla nich najważniejsze więc musimy wykazać się dużą wrażliwością i empatią - zapowiedział na pierwszym posiedzeniu komisji jej przewodniczący Marek Osik.
Dziś (12 grudnia) radni zajmowali się skargami, które wpłynęły w sierpniu i w październiku br., ale pozostawały bez rozstrzygnięcia. Obie dotyczyły spraw mieszkaniowych.
Lokatorka domaga się przeprowadzenia remontów w zajmowanym przez siebie mieszkaniu komunalnym. Te - skoro to własność miasta - powinny zostać wykonane przez ZBK. Lokatorka skarży się, że mieszkanie pod tym adresem jest niemożliwe, do wymiany są m.in. podłogi, system ogrzewania, budynek wymaga nowej elewacji itd. Po tym, jak czujnik wykrył obecność tlenku węgla w mieszkaniu (na szczęście, nikomu nic się nie stało), lokatorka dodaje, że jest zagrożone życie i zdrowie jej i jej bliskich.
- Przegląd kominikarski nie wykazał nieszczelności komina, nie stwierdzono braku wentylacji w lokalu, jednak na koszt ZBK w mieszkaniu zostały przestawione piece kaflowe, ponadto została osuszona ściana szczytowa, udrożniono rury doprowadzające wodę do lokalu, a na klatce schodowej wymieniono drzwi i stolarkę okienna - mówił dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych Artur Adamczuk. - Budynek, który zamieszkuje 7 rodzin, jest zadłużony na ponad 120 tys. zł, ale nie jest tak, że skoro lokatorzy nie płacą czynszu to my nic nie robimy. Wykonujemy remonty i wymiany tak, by życiu i zdrowiu mieszkańców nic nie zagrażało - zapewniał.
Ostatecznie lokatorka złożyła wniosek o zamianę mieszkania, a członkowie komisji, po konsultacji z prawnikiem, uznali jej skargę za bezzasadną.
Kolejna sprawa dotyczyła również mieszkania, ale tym razem własnościowego, w którym wybuchł pożar.
- Zarządca wspólnoty mieszkaniowej otrzymał już pisma dotyczące tej sprawy - dodał dyrektor Adamczuk.
Jednak w części tej skargi członkowie komisji dopatrzyli się naruszenia prawa i zdecydowali o przekazaniu tego wątku prokuraturze.
- Będziemy rozpatrywać sprawy indywidualne mieszkańców. Są one dla nich najważniejsze więc musimy wykazać się dużą wrażliwością i empatią - zapowiedział na pierwszym posiedzeniu komisji jej przewodniczący Marek Osik.
Dziś (12 grudnia) radni zajmowali się skargami, które wpłynęły w sierpniu i w październiku br., ale pozostawały bez rozstrzygnięcia. Obie dotyczyły spraw mieszkaniowych.
Lokatorka domaga się przeprowadzenia remontów w zajmowanym przez siebie mieszkaniu komunalnym. Te - skoro to własność miasta - powinny zostać wykonane przez ZBK. Lokatorka skarży się, że mieszkanie pod tym adresem jest niemożliwe, do wymiany są m.in. podłogi, system ogrzewania, budynek wymaga nowej elewacji itd. Po tym, jak czujnik wykrył obecność tlenku węgla w mieszkaniu (na szczęście, nikomu nic się nie stało), lokatorka dodaje, że jest zagrożone życie i zdrowie jej i jej bliskich.
- Przegląd kominikarski nie wykazał nieszczelności komina, nie stwierdzono braku wentylacji w lokalu, jednak na koszt ZBK w mieszkaniu zostały przestawione piece kaflowe, ponadto została osuszona ściana szczytowa, udrożniono rury doprowadzające wodę do lokalu, a na klatce schodowej wymieniono drzwi i stolarkę okienna - mówił dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych Artur Adamczuk. - Budynek, który zamieszkuje 7 rodzin, jest zadłużony na ponad 120 tys. zł, ale nie jest tak, że skoro lokatorzy nie płacą czynszu to my nic nie robimy. Wykonujemy remonty i wymiany tak, by życiu i zdrowiu mieszkańców nic nie zagrażało - zapewniał.
Ostatecznie lokatorka złożyła wniosek o zamianę mieszkania, a członkowie komisji, po konsultacji z prawnikiem, uznali jej skargę za bezzasadną.
Kolejna sprawa dotyczyła również mieszkania, ale tym razem własnościowego, w którym wybuchł pożar.
- Zarządca wspólnoty mieszkaniowej otrzymał już pisma dotyczące tej sprawy - dodał dyrektor Adamczuk.
Jednak w części tej skargi członkowie komisji dopatrzyli się naruszenia prawa i zdecydowali o przekazaniu tego wątku prokuraturze.
A