Otrzymaliśmy dziś dość szokujący list od ofiary sobotniej burzy, a może zasadniej byłoby napisać - od ofiary granic administracyjnych i wynikających z tego sztywnych podziałów rejonów działania i kompetencji. Pogranicze w przeszłości było niełatwym miejscem do życia, ale zwykle chodziło o pogranicze państw. Teraz o pogranicze województw.
Oto list:
„Nie chodzi już o moją rodzinę, ale o fakt, że może komuś podjętą interwencją uratujecie kiedyś mienie, a może i życie. Po uderzeniu pioruna w dom na styku dwóch województw - pomorskiego i warmińsko-mazurskiego - straż pożarna przyjechała po trzech godzinach. Taka była sprawność przekazu informacji między służbami w słynnym numerze 112.
W sobotę wieczorem była burza. Mieszkamy z żoną w Elblągu, ale mamy dom w Kępkach, 8 km od Elbląga, 10 metrów od rzeki Nogat, czyli 10 metrów w województwie pomorskim.
Około 19.45 w nasz dom uderzył piorun. Zniszczył część dachu, instalacje. Na piętrze i poddaszu pojawił się dym. Żona natychmiast zadzwoniła pod numer 112, by wezwać straż pożarną. Zgłosiła się policja w Elblągu. Chyba dwa razy została rozłączona, po kolejnej próbie policjant przełączył ją do straży pożarnej w Elblągu. Należy nadmienić, że Elbląg widać od nas z okna i tam też są prawdopodobnie kierowane połączenia telefonii komórkowej.
Strażak dyżurny po wypytaniu się o dane osobowe i adresowe na koniec orzekł, że nie przyjadą, bo jest to już województwo pomorskie i sprawę skieruje do Nowego Dworu Gdańskiego. Była to godzina około 19.55.
W tym czasie ja wraz z sąsiadem ugasiliśmy sami tlące się elementy dachu, wciągając ogrodowy wąż na strych. W atmosferze paniki żony i córek, po ciemku, odłączyłem popaloną instalację, sprzęt itd.
Około godz. 23 z Nowego Dworu zadzwonił strażak z pytaniem do żony: „co się tam u pani stało?”. Gdy się wszystkiego dowiedział, przyjechali na sygnale wozem bojowym po 23. W pozostawionych dokumentach interwencji wpisali godzinę przekazania im (do Nowego Dworu) informacji, bodaj 22.45.
Na szczęście, prócz strat materialnych nic się nam nie stało i niczego od nikogo nie chcemy. Ale ktoś powinien się chyba zastanowić, jak działają służby, sprawdzić przepływ informacji i wyciągać z tego wnioski. Nie chodzi nam o głowy i szukanie winnych, ale o analizę sytuacji i usprawnienie działania i procedur, by uniknąć na przyszłość tragedii.
„Nie chodzi już o moją rodzinę, ale o fakt, że może komuś podjętą interwencją uratujecie kiedyś mienie, a może i życie. Po uderzeniu pioruna w dom na styku dwóch województw - pomorskiego i warmińsko-mazurskiego - straż pożarna przyjechała po trzech godzinach. Taka była sprawność przekazu informacji między służbami w słynnym numerze 112.
W sobotę wieczorem była burza. Mieszkamy z żoną w Elblągu, ale mamy dom w Kępkach, 8 km od Elbląga, 10 metrów od rzeki Nogat, czyli 10 metrów w województwie pomorskim.
Około 19.45 w nasz dom uderzył piorun. Zniszczył część dachu, instalacje. Na piętrze i poddaszu pojawił się dym. Żona natychmiast zadzwoniła pod numer 112, by wezwać straż pożarną. Zgłosiła się policja w Elblągu. Chyba dwa razy została rozłączona, po kolejnej próbie policjant przełączył ją do straży pożarnej w Elblągu. Należy nadmienić, że Elbląg widać od nas z okna i tam też są prawdopodobnie kierowane połączenia telefonii komórkowej.
Strażak dyżurny po wypytaniu się o dane osobowe i adresowe na koniec orzekł, że nie przyjadą, bo jest to już województwo pomorskie i sprawę skieruje do Nowego Dworu Gdańskiego. Była to godzina około 19.55.
W tym czasie ja wraz z sąsiadem ugasiliśmy sami tlące się elementy dachu, wciągając ogrodowy wąż na strych. W atmosferze paniki żony i córek, po ciemku, odłączyłem popaloną instalację, sprzęt itd.
Około godz. 23 z Nowego Dworu zadzwonił strażak z pytaniem do żony: „co się tam u pani stało?”. Gdy się wszystkiego dowiedział, przyjechali na sygnale wozem bojowym po 23. W pozostawionych dokumentach interwencji wpisali godzinę przekazania im (do Nowego Dworu) informacji, bodaj 22.45.
Na szczęście, prócz strat materialnych nic się nam nie stało i niczego od nikogo nie chcemy. Ale ktoś powinien się chyba zastanowić, jak działają służby, sprawdzić przepływ informacji i wyciągać z tego wnioski. Nie chodzi nam o głowy i szukanie winnych, ale o analizę sytuacji i usprawnienie działania i procedur, by uniknąć na przyszłość tragedii.
(nazwisko znane redakcji)