Imperium Zła, jak bywa określany Związek Radziecki, ma na swoim koncie wiele zbrodni. Najpotworniejszą jest jednak chyba Wielki Głód na Ukrainie, który w latach 1932-33 pochłonął miliony istnień ludzkich. - Jego rozmiary zaskoczyły nawet samych bolszewików - mówi Lech Słodownik, elbląski historyk.
Nad tragiczną kartą historii Ukrainy pochylił się krakowski IPN i przygotował wystawę upamiętniającą tę potworną zbrodnię. Ekspozycja była w miniony weekend prezentowana w Galerii EL.
O przyczynach Wielkiego Głodu mówi elbląski historyk Lech Słodownik: - To była konsekwencja działań prowadzonych przez bolszewików w czasie wojny domowej i tzw. czerwonego terroru. Ze wszystkimi przeciwnikami politycznymi rozprawiano się siłą. W ten sam sposób chciano pozbyć się problemu ukraińskiego chłopstwa, które też było przeciwnikiem władzy. Bogaci rolnicy byli kapitalistami, nie chcieli poddać się kolektywizacji. Związek Radziecki, określany także jako Imperium Zła, wybrał sposób najgorszy z możliwych - kontynuuje historyk. - Wprowadził bowiem obowiązkowe dostawy płodów rolnych i bydła, które nierzadko przekraczały możliwości chłopów. Dodatkowo nie pozwalano na reprodukcję zboża i zwierząt. I jeszcze tzw. ustawa pięciu kłosów, według której za kradzież zboża z kołchozowych pól groziła kara śmierci. Na Ukrainie zapanował olbrzymi głód - mówi Lech Słodownik. - Jego rozmiary zaskoczyły nawet bolszewików. Bieda była niewyobrażalna, szerzył się kanibalizm.
Jaki jest bilans strat tej potwornej zbrodni?
- Bilans jest nieznany, bo nie ma statystyk - wyjaśnia elbląski historyk. - W latach 30-tych, po wielkim głodzie, przeprowadzono spis ludności, ale jego dane utajniono. Można jednak stwierdzić, że zginęły miliony.
Rosja to groźny przeciwnik. Nie chce pozbyć się wpływów uzyskanych w dawnych republikach. Przykładem może być coraz bardziej dramatyczna sytuacja na Kaukazie.
- Teraz patrząc na sytuację w Gruzji, widzę, że historia się powtarza - mówi Lech Słodownik. - Putin mówi o ludobójstwie, a on akurat ma najmniejsze prawo do takich osądów. Zapomniał już, co jego rodacy zrobili na Ukrainie?
Kiedyś spiralę nienawiści miedzy Polakami a Ukraińcami podkręcało NKWD i teraz Rosja powtarza bolszewickie wzory. Dąży do skłócenia narodowości, które kiedyś wchodził w skład republik radzieckich, by móc nimi manipulować.
- Rosjanie mają kompleks ogromnej porażki w Afganistanie - zwraca uwagę Słodownik. - Teraz sytuacja w Gruzji wygląda tak, jak wojna słonia z mrówką. Jednak Rosja ma argumenty, małe, ale ma, m.in. taki, że NATO, UE, a także Polska z taką łatwością przyjęły niepodległość Kosowa. Teraz tego samego domaga się Osetia Południowa.
Mówi konsul generalny Ukrainy w Polsce Oleksandr Medownikow:
O przyczynach Wielkiego Głodu mówi elbląski historyk Lech Słodownik: - To była konsekwencja działań prowadzonych przez bolszewików w czasie wojny domowej i tzw. czerwonego terroru. Ze wszystkimi przeciwnikami politycznymi rozprawiano się siłą. W ten sam sposób chciano pozbyć się problemu ukraińskiego chłopstwa, które też było przeciwnikiem władzy. Bogaci rolnicy byli kapitalistami, nie chcieli poddać się kolektywizacji. Związek Radziecki, określany także jako Imperium Zła, wybrał sposób najgorszy z możliwych - kontynuuje historyk. - Wprowadził bowiem obowiązkowe dostawy płodów rolnych i bydła, które nierzadko przekraczały możliwości chłopów. Dodatkowo nie pozwalano na reprodukcję zboża i zwierząt. I jeszcze tzw. ustawa pięciu kłosów, według której za kradzież zboża z kołchozowych pól groziła kara śmierci. Na Ukrainie zapanował olbrzymi głód - mówi Lech Słodownik. - Jego rozmiary zaskoczyły nawet bolszewików. Bieda była niewyobrażalna, szerzył się kanibalizm.
Jaki jest bilans strat tej potwornej zbrodni?
- Bilans jest nieznany, bo nie ma statystyk - wyjaśnia elbląski historyk. - W latach 30-tych, po wielkim głodzie, przeprowadzono spis ludności, ale jego dane utajniono. Można jednak stwierdzić, że zginęły miliony.
Rosja to groźny przeciwnik. Nie chce pozbyć się wpływów uzyskanych w dawnych republikach. Przykładem może być coraz bardziej dramatyczna sytuacja na Kaukazie.
- Teraz patrząc na sytuację w Gruzji, widzę, że historia się powtarza - mówi Lech Słodownik. - Putin mówi o ludobójstwie, a on akurat ma najmniejsze prawo do takich osądów. Zapomniał już, co jego rodacy zrobili na Ukrainie?
Kiedyś spiralę nienawiści miedzy Polakami a Ukraińcami podkręcało NKWD i teraz Rosja powtarza bolszewickie wzory. Dąży do skłócenia narodowości, które kiedyś wchodził w skład republik radzieckich, by móc nimi manipulować.
- Rosjanie mają kompleks ogromnej porażki w Afganistanie - zwraca uwagę Słodownik. - Teraz sytuacja w Gruzji wygląda tak, jak wojna słonia z mrówką. Jednak Rosja ma argumenty, małe, ale ma, m.in. taki, że NATO, UE, a także Polska z taką łatwością przyjęły niepodległość Kosowa. Teraz tego samego domaga się Osetia Południowa.
Mówi konsul generalny Ukrainy w Polsce Oleksandr Medownikow:
A