W elbląskim sądzie trwa proces właściciela odzieżowej spółki Hetman - Jana P. Dziś przesłuchiwane są kolejne byłe pracownice tej firmy.
Proces rozpoczął się w marcu ubiegłego roku. Jan P. oskarżony jest o złośliwe łamanie prawa pracy i przywłaszczenie pieniędzy. Prokuratura zarzuca mu dyskryminowanie swoich pracowników z powodu utworzenia w zakładzie Solidarności i zmuszanie do bezpłatnej pracy po godzinach. Akt oskarżenia mówi również o spóźnionych i wypłacanych w ratach pensjach oraz o tym, że prezes przywłaszczył sobie pieniądze, które miały być odprowadzane do ZUS. Jan P. nie przyznaje się do winy.
Od nagłośnienia problemów pracownic Hetmana mija 2,5 roku. W połowie grudnia 2002 roku kobiety zdesperowane tym, że przed świętami Bożego Narodzenia po raz kolejny nie dostały pensji, weszły w otwarty spór z pracodawcą. Teraz mówią, że o tych wydarzeniach chcą już tylko zapomnieć.
- Minęło tyle czasu, wiele szczegółów umknęło z pamięci, a my, mimo wygranych spraw, wciąż nie dostałyśmy zaległych pensji - mówi jedna ze szwaczek. - Poza tym wiele z nas pracuje już gdzie indziej i choć to bardzo trudne, chcemy zapomnieć o tym, co działo się w Hetmanie.
Do zakończenia procesu jest jednak jeszcze daleko. Dotąd sąd przesłuchał bowiem mniej niż połowę z ponad 230 poszkodowanych.
Od nagłośnienia problemów pracownic Hetmana mija 2,5 roku. W połowie grudnia 2002 roku kobiety zdesperowane tym, że przed świętami Bożego Narodzenia po raz kolejny nie dostały pensji, weszły w otwarty spór z pracodawcą. Teraz mówią, że o tych wydarzeniach chcą już tylko zapomnieć.
- Minęło tyle czasu, wiele szczegółów umknęło z pamięci, a my, mimo wygranych spraw, wciąż nie dostałyśmy zaległych pensji - mówi jedna ze szwaczek. - Poza tym wiele z nas pracuje już gdzie indziej i choć to bardzo trudne, chcemy zapomnieć o tym, co działo się w Hetmanie.
Do zakończenia procesu jest jednak jeszcze daleko. Dotąd sąd przesłuchał bowiem mniej niż połowę z ponad 230 poszkodowanych.
SZ