UWAGA!

Jerzy Wilk: Następny rok będzie spokojny

Czy Jerzy Wilk, jeśli wygra wybory, wróci do tematu likwidacji Straży Miejskiej? - Jeżeli nie będę miał większości, to nie ma sensu, bo widzę, że to walka z wiatrakami. Jak będę miał większość, to się będę zastanawiał. Na pewno będę Straż Miejską reformował i to już rozpocząłem – mówi w rozmowie z portEl.pl

Od poniedziałku w kolejności alfabetycznej publikujemy rozmowy z kandydatami na prezydenta Elbląga. Do tej pory rozmawialiśmy z Cezarym Balbuzą, Robertem Grabowskim, Adrianem Megerem i Januszem Nowakiem. Niestety, kolejny kandydat Edmund Szwed, nie zgodził się na rozmowę z portEl.pl, dlatego dzisiaj prezentujemy wywiad z Jerzym Wilkiem. Jutro cykl zakończy wywiad z Witoldem Wróblewskim. Każda rozmowa jest i do czytania, i do oglądania, w wersji wideo wybraliśmy te fragmenty rozmów, które nie są spisane w wywiadach. 
      
       Rafał Gruchalski: - Jak pan chce sobie poradzić w nowej kadencji, jeśli wygra pan wybory, z ogromnym zadłużeniem miasta, które sięga 300 milionów złotych i które rosło także za pana obecnej kadencji?
      

       Jerzy Wilk: - Rosło dlatego, że musiałem skończyć inwestycje drogowe, które były rozgrzebane. Miałem dwa wyjścia: albo ciągnąć inwestycje jeszcze bardzo długo, co było złe dla mieszkańców, albo szybko je zakończyć w terminie. A w budżecie środków nie było. Otrzymałem budżet, który się nie spinał, nie było środków na zapłatę faktur, w związku z tym musiałem szukać rozwiązań, które pozwoliły płacić na bieżąco firmom drogowym. Inwestycje zostały oddane w terminie, w tej chwili trwają odbiory. Ludzie jeżdżą już od dłuższego czasu, właściwie zapomnieli, jak Elbląg rok temu wyglądał. A 300 milionów długu pozostało. On nie wzrósł, bo ja niektóre zobowiązań już spłaciłem i to przed czasem, żeby otworzyć sobie furtkę na przyszłe lata. I teraz mam ten komfort, że obojętnie kto zostanie prezydentem miasta – wierzę że to ja będę – to rok 2015 mamy spokojny. Natomiast kolejne lata wymagają działań reformatorskich i trzeba je przeprowadzić.
      
       - Skąd w takim razie wziąć pieniądze na wkłady do unijnych konkursów, które niebawem ruszą? Z kasą w budżecie nadal krucho...
      

       - Nie jest tak źle. Po raz pierwszy od kilku lat wypracowaliśmy nadwyżkę wydatków bieżących nad dochodami, jest niewielka kilkumilionowa, ale jest. Ważne, żeby te nadwyżki były coraz większe. Wydaje mi się, że musimy szukać prostych oszczędności, których do tej pory nie realizowano. Sam urząd jest zlokalizowany w wielu obiektach w różnych punktach miasta, za które płacimy, a to są ogromne koszty, na przykład departament sportu. Być może należy rozważyć, czy w tych lokalizacjach powinny się nadal mieścić te jednostki.
      
       - W swoim programie wyborczym mówi pan o oszczędnościach w miejskiej administracji. Ale podczas pana krótkiej kadencji liczba urzędników nie spadła.
      

       - To prawda, nie spadła. Proszę jednak zauważyć, że nie powołałem trzech zastępców, tylko dwóch, nie powołałem żadnego doradcy i już to były wymierne korzyści. Chciałbym zwrócić również uwagę, że w tym czasie zapanowała „epidemia chorób” w urzędzie. Kilku dyrektorów chorowało przez cały ubiegły rok i ten. To był dla mnie problem, bo musiałem zatrudniać innych ludzi, którzy będą wykonywali ich obowiązki. Tak było w departamencie sportu czy edukacji, w którym była taka absurdalna sytuacja, że nawet gabinet dyrektora był zamknięty przez kilka miesięcy, bo meble tam się znajdujące nie były własnością urzędu. W moim gabinecie też znajdowały się takie meble. Był szereg takich niekomfortowych sytuacji.
       Wprowadziłem już w urzędzie taki program, który zachęca osoby, które są w wieku okołoemerytalnym, by odchodziły dobrowolnie, bo nie można zwolnić kogoś w okresie ochronnym. Około 20 osób zadeklarowało, że zamierzają w ciągu roku skorzystać z tego prawa. W większości tych przypadków proponuję, by nikogo w ich miejsce nie przyjmować, tylko te obowiązki dzielić na pozostałe osoby. Jeśli – przyjmijmy - etat takiej osoby kosztował nas 3 tysiące złotych, to żeby półtora tysiąca przeznaczyć na podwyżki w ramach obowiązków przejętych przez innych pracowników. Jest korzyść dla urzędu, bo zaoszczędzamy półtora tysiąca, jest korzyść dla pracowników, którzy mają wyższe wynagrodzenie za większe obowiązki. Nie stać nas na podwyżki dla całego urzędu, to robimy namiastkę podwyżek dla osób, które są w stanie wziąć na siebie więcej obowiązków.
      
       - Założył pan w budżecie na 2013 rok, że miasto sprzeda majątek na kwotę 27 milionów złotych, po pierwszym półroczu ta kwota to zaledwie 3 miliony złotych...
      

       - Szereg przetargów jest ogłoszonych. Niedoskonałość naszego prawa powoduje, że większość przetargów na sprzedaż nieruchomości to przetargi tak zwane europejskie, więc musimy je z ogromnym wyprzedzeniem ogłaszać. Od chwili podjęcia decyzji do przeprowadzenie przetargu mijają często trzy miesiące. A wcześniej musimy zrobić wycenę, jeśli jest ona starsza niż rok, musimy ją robić ponownie. Oczywiście wpływ ma też sytuacja na rynku nieruchomości.
      
       - Ale dlaczego ten plan sprzedaży, założony w budżecie, był taki wysoki? Skoro sytuacja na rynku nieruchomości jest nieciekawa...
      

       - Nie miałem wyjścia. Projektowanie budżetu polegało na tym, żeby w ogóle go spiąć, bo przecież pan komisarz miał trudności z bieżącymi płatnościami, taka była sytuacja. On nie podejmował niektórych decyzji świadomie, czekając na wybór nowych władz. Ale powiedział mi, że sytuacja w budżecie jest koszmarna. I ja musiałem ten problem rozwiązać. Żeby spiąć ten budżet, ciąłem wydatki, które mogłem, ale jednocześnie myślałem o dochodach. I z tych realnych założeń wynikało, że sprzedając wart 7 milionów złotych teren naprzeciwko budowanego centrum handlowego jednej z firm, która prowadziła negocjacje z miastem jeszcze za mojego poprzednika, i dodając tereny przy Lotniczej po koszarach oraz mniejsze nieruchomości w mieście, jestem w stanie wykonać sprzedaż na 27 milionów złotych. I to Rada Miejska przegłosowała, wierząc w to, że ta propozycja jest realna. A teraz nikt się nie przyznaje do autorstwa.
      
       - W poprzedniej kampanii obiecał pan likwidację Straży Miejskiej. Obietnica nie została spełniona. Co ze Strażą Miejską będzie?
      

       - Żeby było jasne, zrobiłem wszystko, by Straż Miejską zlikwidować. Jak tylko zostałem prezydentem, wystąpiłem do Rady Miejskiej o pozwolenie na rozpoczęcie procedury i dostałem takie upoważnienie, rada nawet zapomniała, że mi je dała. Wystąpiłem do wojewody, komendanta o opinie. Były negatywne, ale ważne że je dostałem. Złożyłem wniosek o likwidację do Rady Miejskiej w tym roku, rada go odrzuciła: 15 osób było przeciw, 10 osób z PiS-u było za. I tutaj nie ma dyskusji. Rada podjęła decyzję, że nie likwidujemy, w związki z tym od razu powiedziałem, że wprowadzamy reformę.
      
       - Wróci pan do pomysłu likwidacji, jeśli wygra pan wybory?
      

       - Nie wiem, zobaczymy. To wszystko zależy od składu rady. Jeżeli nie będę miał większości, to nie ma sensu, bo widzę, że to walka z wiatrakami. Jak będę miał większość, to się będę zastanawiał. Na pewno będę Straż Miejską reformował i to już rozpocząłem. Zażądałem planu, który zmieni jej funkcjonowanie. Pani strażniczka już robi spotkania w szkołach, przedszkolach, prelekcje dla dzieci i młodzieży. Działania, których dotychczas nie było. Razem ze policjantami strażnicy mieli wspólne patrole przed szkołami na rozpoczęcie roku szkolnego. Patrolują parki, sprawdzając, czy właściciele psów sprzątają po swoich pupilach. To wszystko robimy, by zmienić wizerunek Straży Miejskiej. Oni nie są od łapania bandytów, mają się zajmować przyziemnymi sprawami, którymi policjanci się nie zajmują: sprawami porządku, picia alkoholu w miejscach publicznych, bezdomnymi.
      
       - Zapowiadał pan uruchomienie w Szpitalu Miejskim oddziału pulmonologii i geriatrii. Na jakim etapie są rozmowy w tej sprawie?
      

       - We wrześniu przyszłego roku oddział pulmonologii powinien powstać. Jest bardzo potrzebny w naszym mieście, bo mamy dwukrotnie gorsze wskaźniki jeśli chodzi zachorowalność płuc nie reszta województwa. Później będziemy się starali o geriatrię.
      
       - Miesiąc temu organizowaliśmy debatę na temat przyszłości szkół wyższych w Elblągu. W spotkaniu wzięli udział jedynie przedstawiciele EUH-E. Obiecał pan wtedy, że doprowadzi do spotkania rektorów elbląskich uczelni, by wyjaśnić animozje między szkołami. Dzisiaj to my mówimy „sprawdzam”, jak się pan z tej obietnicy wywiązał. Doszło do takiego spotkania?
      

       - Jeszcze nie doszło, ale staram się zapanować nad tym, jakoś to zrozumieć. Nie wiem, co jest przyczyną animozji. Jak pan zauważył, uczestniczę w uroczystościach na obu uczelniach, żeby pokazać, że prezydent chce. Mimo że na jednej z nich zostałem ostatnio niemiło przyjęty, zadeklarowałem dalej współpracę władz miasta ze wszystkimi uczelniami i na pewno będę próbował doprowadzić do tego spotkania. Podejrzewam, że są to osobiste animozje między naukowcami, ale będę starał się interesy tych uczelni pogodzić, bo bez miasta i współpracy z miastem oni nic nie zwojują, rektorzy tych uczelni mogą sobie tylko narobić kłopotów. Wszystkie projekty unijne muszą być we współpracy z samorządem, zgodnie z zasadą złotego trójkąta – uczelnia, samorząd i przedsiębiorcy. Składam deklarację współpracy, w ich gestii jest to, czy tę rękę odtrącą czy przyjmą. Na siłę nic się nie da zrobić.
      
       - W kampanii wyborczej w Elblągu ponownie PiS wraca do hasła przekopu Mierzei Wiślanej. Dlaczego? Skoro ta sprawa nie należy do kompetencji władz miasta, podobnie jak powiększenie granic portu, o czym ostatecznie decyduje Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju.
      

       - Część rzeczy robimy w pewnej dyskrecji i bez szerszego nagłaśniania, na przykład kupiliśmy tereny w gminie Elbląg na rozwidleniu między Kanałem Jagiellońskim a rzeką Elbląg. Chcemy tam stworzyć obrotnicę dla statków, bo jest potrzebna w każdym porcie. Wyznaczyliśmy kolejne tereny przy ul. Radomskiej po to, by powiększać nasze nadbrzeże. Niestety, część obiektów w wyniku brutalnej prywatyzacji z początku lat 90. została przez miasto stracona, na przykład teren, który zajmuje obecnie Żegluga Gdańska. Sprzedaż tych terenów była głupotą.
       Tymczasem w porcie przeładunki rosną, w tym roku będzie ponad 300 tysięcy ton, jest coraz więcej armatorów. Możemy jeszcze zwiększyć przeładunki nawet do miliona ton dzięki współpracy z obwodem kaliningradzkim i Białorusią, która ze względu na te międzynarodowe sankcje jest zainteresowana, żeby przez port elbląski część towaru dostarczać do Kaliningradu.
       Natomiast jeżeli nie będziemy nagłaśniać sprawy kanału żeglugowego, to kto to za nas zrobi? Oprócz Elbląga, który jest liderem gmin nadzalewowych, nikt nie ma takiej siły przebicia. Jeśli nie my, to kto nam pomoże? Przecież nie marszałek województwa pomorskiego, bo Pomorze ma swoje porty i tak naprawdę Trójmiasto jest samowystarczalne. My możemy uzupełniać ich działalność, ale nigdy nie będziemy z nimi rywalizować.
       Dla nas w tej sytuacji geopolitycznej jest ważne, że przekop to nie tylko sprawa elbląska czy gmin nadzalewowych, ale to jest sprawa Polski i całej Unii Europejskiej, żebyśmy mieli swobodny dostęp do Morza Bałtyckiego.
      
       - No tak, ale do tej pory jest dużo gadania, ale niewiele konkretów, kiedy ta inwestycja ruszy.
      

       - Gdyby tego gadania nie było, to w ogóle nie byłoby o czym mówić. Proszę zwrócić uwagę, że ja się nie poddawałam, mówiłem o tej sprawie nie tylko w poprzedniej kampanii wyborczej. Jak zostałem prezydentem, jeździłem do Sejmu, brałem udział w posiedzeniach komisji sejmowych, nagłaśniałem temat przekopu. Nagle się okazało, że premier Tusk, który rok temu wykpiwał tę sprawę, ostatnio przez awansem do Brukseli powiedział, że kanał żeglugowy ma rację bytu.
       Urząd Morski w Gdyni stwierdził, że powstanie ponad 2 tysiące miejsc pracy, że jest to ekonomicznie uzasadnione, że jak się policzy koszty budowy i korzyści z jego eksploatacji, to jest to opłacalne dla całego regionu. Nawet ci, którzy w to nie wierzyli, teraz mówią, że jest w tym sens, że trzeba to robić. Można powiedzieć, że jestem liderem mimo woli, po prostu jesteśmy największym miastem, najbardziej nas to interesuje, możemy odnieść największe korzyści ztego projektu, więc to my musimy dawać najgłośniejszy akcent w tej sprawie.
      
Rozmawiał Rafał Gruchalski

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Ja poprę Jerzego Wilka - Marcin G.
  • Za żadnego Prezydenta Elbląga nie było tylu dżwigów w Elblągu i tylu budów a ile budów zacznie sie w 2015 już wiemy. GŁOS na Pana Wilka a reszta PRECZ!!!!!
  • "Następny rok będzie spokojny" tak odpoczniesz sobie w domu :)
  • Wywalcie tego co ustawiał ostrośc !!!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    1
    hehehe(2014-11-07)
  • ja bardzo nie lubię gdy mnie ktoś oszukuje Panie Wilk, bardzo tez nie lubię, gdy ktoś próbuje mną manipulować mówiąc ze czarne jest białe, a najbardziej na świecie nie lubię gdy ktoś ze mnie robi idiotę, bo jestem inteligentny i sam wyciągam wnioski, a potrafię też czytać między wierszami i zupełnie nie wierzę w propagandę. Słowa te dotyczą Pana Wilka, Pana Szweda, Pana Wróblewskiego i wszystkich pozostałych którzy pretendują na stanowiska publiczne.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    13
    6
    WyborcA(2014-11-07)
  • Panie Wilk czemu pan kłamie i gada bzdury. Jaka reforma straży miejskiej litości przestań pan kłamać. Jak można robić reformę w oparciu o starego komendanta z rodowodem z MO ??? Z nim to pan możesz ZOMO zpowrotem reaktywować. Czemu nie widać SM w weekendy ???
  • jaka nadwyżka w budżecie??? przecież największy problem to właśnie taki, że tej nadwyżki budżetowej w Elblągu nie ma. .. .
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    5
    wyborca(2014-11-07)
  • nie wierzę. .. ani słowa o Centrum Rekreacji Wodnej
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    5
    wyborca(2014-11-07)
  • stek populizmów, żadnych konkretów, słuchać tego nie można, leśny dziadek nie prezydent, wnuki niańczyć i im te bajki opowiadać. .. .
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    13
    5
    kończwaść(2014-11-07)
  • Panie Prezydencie Wilk. Chwalenie się wypracowaniem nadwyżki wydatków bieżących nad dochodami świadczy o kompletnej ignorancji w obszarze wiedzy ekonomicznej z Pana strony. Zalecam lekturę podstaw ekonomii. Pozdrawiam.
  • P. Wilk miałeś pan swoje 17 miesięcy i co, i nic, i to wystarczy. Ambicje pana się spełniły, tylko że Elbląga ŻAL.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    18
    10
    wiza(2014-11-07)
  • Pan Prezydent mówiac że mógłby ciągnć rozgrzebane inwestycje dłuzej jest w duzym błędzie. To umowy zawarte z wykonawcami tych inwestycji decyduja o tym kiedy maja zostać dokończone A obowiazkiem przedstawicieli inwestora jest dopilnowanie tych terminów i naliczenie ewentualnych kar za nieterminową ich realizację. A jak mi sie zdaje to środki na takie inwestycje zostały zabezpieczone wczesniej poniewaz bez takich środków nie rozpoczyna sie inwestycji.
Reklama