Dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Olsztynie chce wprowadzić zmiany w działalności elbląskiego oddziału. Pracownicy obawiają się zwolnień i ograniczenia roli placówki, a elbląskie szpitale zwiększenia kosztów transportu krwi. - W tej sprawie pojawiło się mnóstwo plotek i nieporozumień. Jedyną decyzją, którą podjęłam, jest skrócenie godzin pracy elbląskiego oddziału – powiedziała nam Grażyna Kula, dyrektor RCKiK.
Od 1 grudnia decyzją dyrektor Grażyny Kuli, elbląski oddział terenowy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa będzie wydawał pobraną od dawców krew okolicznym szpitalom tylko do godziny 15 (dotychczas do godz. 18). - Szukamy oszczędności w działalności Regionalnego Centrum, dlatego skracam godziny wydawania krwi szpitalom. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z11 grudnia 2012 r. „w sprawie leczenia krwią w podmiotach leczniczych...” , dyrektor szpitala jest zobowiązany do utworzenia Banku Krwi na terenie swojego podmiotu leczniczego i zapewnienia należytego funkcjonowania tego Banku. Szpital nie powinien traktować Oddziału Terenowego jako swojego Banku i o każdej porze dnia i nocy odbierać po jednej jednostce krwi bezpośrednio do przetoczenia – wyjaśnia Grażyna Kula. - Kierownicy Szpitalnego Banku Krwi muszą się nauczyć planować zakup odpowiedniej ilości krwi, żeby zapewnić bezpieczeństwo pacjentom w swoim szpitalu. Jeżeli elbląskie Banki Krwi pracowałyby prawidłowo,to skrócenie czasu pracy mojej ekspedycji nie miałoby żadnego znaczenia. Odpowiednia ilość krwi codziennie byłaby odbierana z OT Elbląg, np. o godz.11 i już nie byłoby potrzeby kolejny raz w ciągu danego dnia jechać po krew.
Szpitale protestują
W ostatnim czasie dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa odwiedziła elbląskie szpitale, by poinformować o swojej decyzji poszczególne dyrekcje.
- To wprowadzanie oszczędności naszym kosztem, bo to my będziemy musieli zapłacić za dodatkowy transport krwi z Olsztyna. Musi on być wykonywany za pomocą specjalistycznych samochodów, a ich wynajęcie sporo kosztuje. Liczy się też czas, dojazd na Bema zajmuje kilka minut, do Olsztyna – półtorej godziny – mówi Wiesława Lech, dyrektor Szpitala Miejskiego. - Zamierzamy napisać pismo do pani dyrektor, by wycofała się z tego pomysłu.
Zmian obawiają się także pracownicy elbląskiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. - Najpierw zmieniają nam godziny, a już słyszymy, że wkrótce będą nam chcieli zabrać zupełnie ekspedycję i preparatykę krwi. A to by oznaczało, że cała pobrana w Elblągu krew nie mogłaby tu być ani przerabiana, ani magazynowana. Wszystko trafiałoby do Olsztyna i dopiero stamtąd do poszczególnych szpitali – mówi jeden z pracowników elbląskiego oddziału.
Nie będzie pochopnych decyzji
- W tej sprawie powstało dużo plotek i nieporozumień – mówi dyrektor Grażyna Kula. Przyznaje jednak: - W żadnych innym województwie w kraju oddziały terenowe nie prowadzą preparatyki krwi, odbywa się to zawsze w siedzibie Centrum. Tak jest tylko w Elblągu, bo przy reformie administracyjnej poszłam Elblągowi na rękę i pozostawiliśmy taką możliwość. I trwa to już tyle lat. Coroczne utrzymanie elbląskiego oddziału kosztuje 1,2 miliona złotych, gdy każdego innego oddziału terenowego około 300 tysięcy zł. Ponadto Elbląg pozyskuje trzy razy mniej krwi niż Olsztyn, mimo że potencjał obu miast jeśli chodzi o krwiodawstwo jest podobny. Mimo to nie podejmuję żadnych pochopnych decyzji. Od 20 lat jestem dyrektorem Centrum, jestem też Wojewódzkim Konsultantem ds. Transfuzjologii Klinicznej i proszę mi wierzyć, że zależy mi na tym, by system krwiodawstwa w naszym regionie funkcjonował jak najlepiej.
W Elblągu co roku pozyskiwanych jest około 5 tysięcy jednostek krwi. W bazie krwiodawców jest zarejestrowanych około 600 osób. Średnio dziennie placówkę odwiedza około 20 krwiodawców. Krew jest na miejscu przerabiana i magazynowana, główne korzystają z niej szpitale z Elbląga i okolicznych powiatów.
Ponad pięć lat temu władze miasta wydały kilkadziesiąt tysięcy złotych na dostosowanie pomieszczeń przy ul. Bema, by mogły one spełniać standardy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
Szpitale protestują
W ostatnim czasie dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa odwiedziła elbląskie szpitale, by poinformować o swojej decyzji poszczególne dyrekcje.
- To wprowadzanie oszczędności naszym kosztem, bo to my będziemy musieli zapłacić za dodatkowy transport krwi z Olsztyna. Musi on być wykonywany za pomocą specjalistycznych samochodów, a ich wynajęcie sporo kosztuje. Liczy się też czas, dojazd na Bema zajmuje kilka minut, do Olsztyna – półtorej godziny – mówi Wiesława Lech, dyrektor Szpitala Miejskiego. - Zamierzamy napisać pismo do pani dyrektor, by wycofała się z tego pomysłu.
Zmian obawiają się także pracownicy elbląskiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. - Najpierw zmieniają nam godziny, a już słyszymy, że wkrótce będą nam chcieli zabrać zupełnie ekspedycję i preparatykę krwi. A to by oznaczało, że cała pobrana w Elblągu krew nie mogłaby tu być ani przerabiana, ani magazynowana. Wszystko trafiałoby do Olsztyna i dopiero stamtąd do poszczególnych szpitali – mówi jeden z pracowników elbląskiego oddziału.
Nie będzie pochopnych decyzji
- W tej sprawie powstało dużo plotek i nieporozumień – mówi dyrektor Grażyna Kula. Przyznaje jednak: - W żadnych innym województwie w kraju oddziały terenowe nie prowadzą preparatyki krwi, odbywa się to zawsze w siedzibie Centrum. Tak jest tylko w Elblągu, bo przy reformie administracyjnej poszłam Elblągowi na rękę i pozostawiliśmy taką możliwość. I trwa to już tyle lat. Coroczne utrzymanie elbląskiego oddziału kosztuje 1,2 miliona złotych, gdy każdego innego oddziału terenowego około 300 tysięcy zł. Ponadto Elbląg pozyskuje trzy razy mniej krwi niż Olsztyn, mimo że potencjał obu miast jeśli chodzi o krwiodawstwo jest podobny. Mimo to nie podejmuję żadnych pochopnych decyzji. Od 20 lat jestem dyrektorem Centrum, jestem też Wojewódzkim Konsultantem ds. Transfuzjologii Klinicznej i proszę mi wierzyć, że zależy mi na tym, by system krwiodawstwa w naszym regionie funkcjonował jak najlepiej.
W Elblągu co roku pozyskiwanych jest około 5 tysięcy jednostek krwi. W bazie krwiodawców jest zarejestrowanych około 600 osób. Średnio dziennie placówkę odwiedza około 20 krwiodawców. Krew jest na miejscu przerabiana i magazynowana, główne korzystają z niej szpitale z Elbląga i okolicznych powiatów.
Ponad pięć lat temu władze miasta wydały kilkadziesiąt tysięcy złotych na dostosowanie pomieszczeń przy ul. Bema, by mogły one spełniać standardy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.