
Zarząd Komunikacji Miejskiej w Elblągu rozpoczął liczenie strat, jakie poniesie w związku z pandemią koronawirusa. Te związane są z gwałtownym spadkiem liczby pasażerów, a co za tym idzie ze znacznym zmniejszeniem wpływów ze sprzedaży biletów.
Branża transportowa to jedna z gałęzi gospodarki, która najdotkliwiej odczuła skutki pandemii koronawirusa. Kryzys nie ominął również publicznego transportu miejskiego. Zarząd Komunikacji Miejskiej w Elblągu podsumował już straty: na koniec kwietnia szacuje się, że będą one mieściły się w granicach od 1,3 do 1,5 mln zł.
- Wynikają one z gwałtownego spadku liczby pasażerów, na który miało wpływ zamknięcie szkół, uczelni, czy miejsc pracy oraz spadku liczby sprzedawanych biletów, zarówno okresowych jak i jednorazowych. Sprzedaż biletów w pojazdach wstrzymana została już 17 marca - wyjaśnia Michał Górecki, kierownik Działu Zarządzania Komunikacją w ZKM w Elblągu.
Jak podkreśla Michał Górecki, trudno obecnie prognozować, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość publicznego transportu zbiorowego.
- Wiadomo natomiast, że oprócz utraconych wpływów ze sprzedaży biletów, następuje dodatkowy odpływ pasażerów oraz rosną obawy przed korzystaniem z przestrzeni publicznej, w tym także korzystania z publicznego transportu. Są to dodatkowe, trudne do zmierzenia straty dla elbląskiej komunikacji miejskiej – dodaje Michał Górecki.
Górecki zaznacza także, że aktualnie „nic nie wiadomo, kiedy mogłyby zostać poluzowane obostrzenia dotyczące transportu publicznego".
- Nie chcę spekulować, kiedy to mogłoby nastąpić. Takich informacji na ten moment nie mamy – mówi Michał Górecki.
Przypomnijmy, że obostrzenia sanitarne, które obowiązują od 25 marca, zobowiązały przewoźników organizujących transport publiczny, by liczba pasażerów w autobusie czy tramwaju nie przekraczała połowy miejsc siedzących.