25 lipca w Hotelu Młyn odbyła się konferencja „Kanał przez Mierzeję – potrzebny i realny”. Organizatorem konferencji był Marszałek Województwa i elbląska delegatura urzędu marszałkowskiego. Dziwna to była konferencja, jej miejsce i termin zostały utajnione, nie można było o niej dowiedzieć się na stronach internetowych, do udziału w konferencji zaproszono wyłącznie wybrane osoby – pomijając sceptyków i przeciwników w tym mieszkańców Mierzei, ekologów, ekonomistów, a także parlamentarzystów zarówno pomorskich jak i warmińsko-mazurskich.
Czy przekop Mierzei Wiślanej jest potrzebny i realny? Nie da się ukryć, że obaw i wątpliwości jest więcej niż potencjalnych w miarę pewnych pożytków.
1. Przekop Mierzei ma być zrealizowany na terenie sąsiedniego województwa, na terenie gminy Sztutowo lub gminy Krynica Morska. Mimo enigmatycznej aprobaty nie jest pewna aprobata władz wojewódzkich Pomorza, a mieszkańcy Krynicy Morskiej są zdecydowanie przeciwni przedsięwzięciu.
2. Koszt realizacji szacowany przez zwolenników przekopu to ok. 700 mln zł. Sceptycy mówią, że może być drożej., a trzeba wiedzieć (i to jest pewne), że każda z podobnych inwestycji w trakcie realizacji staje się droższa o ok. 60%. Co charakterystyczne, przekop Mierzei nie cieszy się najmniejszym zainteresowaniem inwestorów prywatnych. A Komisja Europejska pierwotnie wskazywana jako główne źródło finansowania inwestycji odrzuciła projekt jako kompletnie ekonomicznie nie uzasadniony. Pozostają wyłącznie budżety: państwa i jednostek samorządu terytorialnego, czyli pieniądze podatników.
3. Sama Mierzeja Wiślana jest wyjątkowo delikatnym i kruchym tworem geologicznym. Z jednej strony płynące wody delty Wisły, z drugiej Prąd Zatokowy – główny konstruktor i Półwyspu Helskiego, i Mierzei Wiślanej i Mierzei Kurońskiej. Co spowoduje interwencja człowieka – tego nikt dokładnie nie wie.
4. Cały obszar Mierzei Wiślanej to chroniony obszar Natury 2000. To unikalny twór geologiczny, plaże i las. To także fauna wyjątkowa i chroniona. Dolina Rospudy to był problem żaden w porównaniu z kłopotami, które może wygenerować przekopanie Mierzei Wiślanej.
5. Przekop Mierzei wymaga samego przekopania ok. 1 km Mierzei ale także budowy infrastruktury. Niezbędne są śluzy, wrota przeciwpowodziowe, tory wodne na szelfie od Zatoki Gdańskiej oraz od przekopu do Elbląga i pozostałych portów. Tory nie mogą być płytsze niż 2m, a ich głębokość musi być stała. Należy przypomnieć, że dziś problemem jest utrzymanie głównych torów wodnych na Zalewie, a podejścia m.in. do portów w Tolkmicku i Fromborku dysponują głębokością ok. 1 m. Również od lat nie można zbudować normalnego mostu w Nowakowie. Z drobiazgami nie możemy sobie poradzić, a Przekop Mierzei to cos dużo, dużo większego.
6. Kto weźmie na siebie ciężar utrzymania wszystkich przedsięwzięć zrealizowanych w ramach inwestycji. Wszystkich urządzeń hydrotechnicznych, mostów, ciągłego pogłębiania obu wielokilometrowych torów wodnych wybudowanych dokładnie w poprzek i Prądu Zatokowego, i pływów na Zalewie?
7. Wciąż pozostaje otwarte pytanie: po co przekopać Mierzeję? Argument, żeby Ruskim zrobić na złość jakoś nie bardzo przekonuje. Tym bardziej, że Ruskim przekopanie Mierzei coraz bardziej wisi.
Dla portu elbląskiego, w którym dziś ok 95% przeładunków to towary z rosyjskich portów znad z Zalewu i to raczej się nie zmieni, bo reszta świata swoje ładunki będzie zostawiać w portach w Gdańsku i Gdyni (którym bardzo daleko do pełnego wykorzystania potencjału przeładunkowego) mimo wszystko najważniejsze jest zachowanie swobodnej żeglugi na całym Zalewie Wiślanym z możliwością przechodzenia przez Cieśninę Piławską.
Jeżeli do Elbląga mają masowo zawijać turyści na swoich jachtach z całej Europy, to czemu ich nie ma w ciekawszych jednak portach np. Trójmiasta lub półwyspu Helskiego?
Oczywiście prognozy są optymistyczne. Czy jednak i w nich podejście życzeniowe nie zdeterminowało opracowań i wniosków? A co będzie jeżeli tak nie będzie? Kto za błędy autorów zapłaci?
Podejmowanie decyzji inwestycyjnych, zwłaszcza kosztowych o znaczącym oddziaływaniu na środowisko lokalizacji, ekosystem, warunki społeczne i co najważniejsze choć przykre, koszty – musi być poprzedzone pełnym i precyzyjnym rachunkiem ekonomicznym. Tu nie wolno kierować się emocjami, woluntaryzmem i pośpiechem. To nie jest łapanie pcheł. Skutki potencjalnego błędu, tak samo jak sukcesu będą odczuwalne przez wiele następnych lat.. To nie może być tak, że jak pierwsza ekspertyza środowiskowa jest negatywna i nie podoba się nam, to zamawiamy drugą, a autor raczej przeczuwa, że ona ma być lepsza.
Nie można kalkulować kosztów zakładając, że może ktoś da. To trzeba dokładnie policzyć, a w rachunku muszą się znaleźć koszty budowlane, koszty społeczne i niewątpliwie koszty zabezpieczenia ekosystemu. Jeżeli inwestycja ma mieć sens musi się opłacać. A wiec w jakim czasie nastąpi zwrot nakładów, jakie będą źródła zwrotu? Czy znajdzie się Bank, który zechce udzielić kredytu pod zabezpieczenie przyszłymi dochodami z inwestycji?
Marny to pomysł, żeby z dyskusji nad sensem przedsięwzięcia wykluczać (lub nie dopuszczać do udziału) wątpiących. Można zazdrościć wiary i przekonania tym, którzy nie oglądając się na boki prą do celu bo są przekonani o swych racjach. Nie ma żadnych gwarancji ani na ich słuszność zachowań, ani na pożytki z tego, co chcą uczynić.
1. Przekop Mierzei ma być zrealizowany na terenie sąsiedniego województwa, na terenie gminy Sztutowo lub gminy Krynica Morska. Mimo enigmatycznej aprobaty nie jest pewna aprobata władz wojewódzkich Pomorza, a mieszkańcy Krynicy Morskiej są zdecydowanie przeciwni przedsięwzięciu.
2. Koszt realizacji szacowany przez zwolenników przekopu to ok. 700 mln zł. Sceptycy mówią, że może być drożej., a trzeba wiedzieć (i to jest pewne), że każda z podobnych inwestycji w trakcie realizacji staje się droższa o ok. 60%. Co charakterystyczne, przekop Mierzei nie cieszy się najmniejszym zainteresowaniem inwestorów prywatnych. A Komisja Europejska pierwotnie wskazywana jako główne źródło finansowania inwestycji odrzuciła projekt jako kompletnie ekonomicznie nie uzasadniony. Pozostają wyłącznie budżety: państwa i jednostek samorządu terytorialnego, czyli pieniądze podatników.
3. Sama Mierzeja Wiślana jest wyjątkowo delikatnym i kruchym tworem geologicznym. Z jednej strony płynące wody delty Wisły, z drugiej Prąd Zatokowy – główny konstruktor i Półwyspu Helskiego, i Mierzei Wiślanej i Mierzei Kurońskiej. Co spowoduje interwencja człowieka – tego nikt dokładnie nie wie.
4. Cały obszar Mierzei Wiślanej to chroniony obszar Natury 2000. To unikalny twór geologiczny, plaże i las. To także fauna wyjątkowa i chroniona. Dolina Rospudy to był problem żaden w porównaniu z kłopotami, które może wygenerować przekopanie Mierzei Wiślanej.
5. Przekop Mierzei wymaga samego przekopania ok. 1 km Mierzei ale także budowy infrastruktury. Niezbędne są śluzy, wrota przeciwpowodziowe, tory wodne na szelfie od Zatoki Gdańskiej oraz od przekopu do Elbląga i pozostałych portów. Tory nie mogą być płytsze niż 2m, a ich głębokość musi być stała. Należy przypomnieć, że dziś problemem jest utrzymanie głównych torów wodnych na Zalewie, a podejścia m.in. do portów w Tolkmicku i Fromborku dysponują głębokością ok. 1 m. Również od lat nie można zbudować normalnego mostu w Nowakowie. Z drobiazgami nie możemy sobie poradzić, a Przekop Mierzei to cos dużo, dużo większego.
6. Kto weźmie na siebie ciężar utrzymania wszystkich przedsięwzięć zrealizowanych w ramach inwestycji. Wszystkich urządzeń hydrotechnicznych, mostów, ciągłego pogłębiania obu wielokilometrowych torów wodnych wybudowanych dokładnie w poprzek i Prądu Zatokowego, i pływów na Zalewie?
7. Wciąż pozostaje otwarte pytanie: po co przekopać Mierzeję? Argument, żeby Ruskim zrobić na złość jakoś nie bardzo przekonuje. Tym bardziej, że Ruskim przekopanie Mierzei coraz bardziej wisi.
Dla portu elbląskiego, w którym dziś ok 95% przeładunków to towary z rosyjskich portów znad z Zalewu i to raczej się nie zmieni, bo reszta świata swoje ładunki będzie zostawiać w portach w Gdańsku i Gdyni (którym bardzo daleko do pełnego wykorzystania potencjału przeładunkowego) mimo wszystko najważniejsze jest zachowanie swobodnej żeglugi na całym Zalewie Wiślanym z możliwością przechodzenia przez Cieśninę Piławską.
Jeżeli do Elbląga mają masowo zawijać turyści na swoich jachtach z całej Europy, to czemu ich nie ma w ciekawszych jednak portach np. Trójmiasta lub półwyspu Helskiego?
Oczywiście prognozy są optymistyczne. Czy jednak i w nich podejście życzeniowe nie zdeterminowało opracowań i wniosków? A co będzie jeżeli tak nie będzie? Kto za błędy autorów zapłaci?
Podejmowanie decyzji inwestycyjnych, zwłaszcza kosztowych o znaczącym oddziaływaniu na środowisko lokalizacji, ekosystem, warunki społeczne i co najważniejsze choć przykre, koszty – musi być poprzedzone pełnym i precyzyjnym rachunkiem ekonomicznym. Tu nie wolno kierować się emocjami, woluntaryzmem i pośpiechem. To nie jest łapanie pcheł. Skutki potencjalnego błędu, tak samo jak sukcesu będą odczuwalne przez wiele następnych lat.. To nie może być tak, że jak pierwsza ekspertyza środowiskowa jest negatywna i nie podoba się nam, to zamawiamy drugą, a autor raczej przeczuwa, że ona ma być lepsza.
Nie można kalkulować kosztów zakładając, że może ktoś da. To trzeba dokładnie policzyć, a w rachunku muszą się znaleźć koszty budowlane, koszty społeczne i niewątpliwie koszty zabezpieczenia ekosystemu. Jeżeli inwestycja ma mieć sens musi się opłacać. A wiec w jakim czasie nastąpi zwrot nakładów, jakie będą źródła zwrotu? Czy znajdzie się Bank, który zechce udzielić kredytu pod zabezpieczenie przyszłymi dochodami z inwestycji?
Marny to pomysł, żeby z dyskusji nad sensem przedsięwzięcia wykluczać (lub nie dopuszczać do udziału) wątpiących. Można zazdrościć wiary i przekonania tym, którzy nie oglądając się na boki prą do celu bo są przekonani o swych racjach. Nie ma żadnych gwarancji ani na ich słuszność zachowań, ani na pożytki z tego, co chcą uczynić.
Witold Gintowt-Dziewałtowski, senator RP