UWAGA!

Listy do (nie)małego powstańca

 Elbląg, Jerzy Kwietniewski lat 89. Broni nie składa
Jerzy Kwietniewski lat 89. Broni nie składa (fot. A)

Miał 13 lat, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie. Czy się bał? Pewnie, że tak, ale walczył do końca. Na jego oczach sanitariuszka zastrzeliła niemieckiego lotnika, był ranny, cierpiał głód, a żaden chleb nie smakował mu później tak, jak ten w lasach opoczyńskich. Dziś dzieci, które mają tyle samo lat, co on wtedy, piszą do niego listy. Z całej Polski płyną życzenia, pochwały i „Pamiętamy”. - To przede wszystkim przejaw tego, że ta młodzież zaczyna myśleć o Ojczyźnie, a dla mnie nie ma rzeczy bardziej świętej – mówi Jerzy Kwietniewski lat 89, który broni jeszcze nie składa.

W ramach akcji BohaterON można „włączyć” historię i wysłać kartkę do powstańca. Z listy podanej na stronie internetowej wybrać nazwisko i skreślić kilka słów do bohatera, żołnierza, który walczył po to, by dziś nikt walczyć nie musiał. Setki dzieciaków z całej Polski „kliknęło” nazwisko Kwietniewski Jerzy. Z Elbląga. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie miał 13 lat. Dziś Od morza po Tatry rówieśnicy Jurka sprzed lat piszą: „Dziękuję Panu, że mogę żyć w wolnym kraju" - Natalka lat 8; „Chciałbym Panu podziękować, że dzielnie walczyłeś o Polskę. Ryzykowałeś dla nas życie, żeby Polska była niepodległa. Nauczył Pan nas kochać naszą Ojczyznę i Boga" - Maciej.
       Jerzy Kwietniewski po raz pierwszy otrzymał takie morze kartek pocztowych.
       - Jest to dla mnie bardzo miłe – przyznaje. - Przede wszystkim jednak jest to przejaw tego, że ta młodzież, te dzieci zaczynają myśleć o Ojczyźnie. A dla mnie nie ma rzeczy bardziej świętej niż Ojczyzna.
      
       „Tato, to już jest historia”
       - Tak mówią moje dzieci, gdy zaczyna się rozmowa o tamtych czasach – mówi Jerzy Kwietniewski. - Jednak jak się tej historii nie przeżywało to jak można docenić to, co jest?
       Jerzy Kwietniewski nie zapomniał o tym, jak był głodny.
       - Gdy mój syn miał 12 lat i był słaby do jedzenia opowiedziałem mu taką historię: Po upadku powstania byłem w lasach opoczyńskich i miałem trzy środki transportu: koń, rower i własne nogi. Najczęściej korzystałem z konia. Pewnego dnia dotarłem do wsi, gdzie na podwórzu kobieta nabierała wodę ze studni. Kazała mi uciekać, bo we wsi byli własowcy, którzy mnie by zabili, a ich spalili. Powiedziałem, że jestem strasznie głodny. Ona zawołała swojego syna i kazała mu patrzeć na drogę, a sama przyniosła mi miskę kapuśniaku z żeberkami i pajdę chleba. To był najlepszy chleb, jaki w życiu jadłem! Franuś – jej syn - przybiegł i powiedział, że patrol jedzie więc ja wyciągnąłem z miski żeberka i schowałem w chusteczkę – swojemu synowi podkreślałem „nie tak czystą, jak mam teraz”. Włożyłem te żeberka do torby, a także pajdę chleba i jazda w las! Jak odjechałem daleko to zjadłem to z apetytem. A syn do mnie mówi „No tak, ale konia miałeś!” Wojna się dla niego w ogóle nie liczyła, tylko koń.
      
       „Dla Niemców mam pistolet”
       - Byłem świadkiem takiej historii – wspomina Jerzy Kwietniewski. - Wycofywaliśmy się z działek. Oddział poszedł wcześniej, a na końcu zostałem ja i sanitariuszka. Wycofujemy się, a tu leży niemiecki lotnik i ma strzaskaną nogę. Podchodzimy, sanitariuszka ściąga opaskę Czerwonego Krzyża, odpina fartuch, wyciąga pistolet i wali mu w łeb. Pytam: „Jak mogłaś to zrobić?! On był rany, jesteś sanitariuszką”. A ona odwraca się do mnie i mówi : „Powiesz?” „Nie, to nie moja sprawa – odpowiadam - ale czemu go zastrzeliłaś, przecież mógł przeżyć?”. A ona : „Ja sanitariuszką jestem dla Polaków, a dla Niemców mam w kieszeni pistolet”. Mogła mieć 17 lat. Pytam: „Czemu jesteś taka zawzięta?” A ona: „Straciłam ojca, matkę i dwóch braci. Jak przyszli to mnie nie było, bo nocowałam u koleżanki. Ich aresztowali, zabrali i ślad po nich zaginął. Z Niemcami mam tylko jeden rozrachunek i innego nie będę miała”. Powiedziałem jej wtedy: „Chyba słusznie robisz”.
      
       „Garbaty” politycznie
       - Od dziecka byłem wychowywany na oficera zawodowego – mówi Jerzy Kwietniewski. - Ojciec i ojczym służyli w legionach Piłsudskiego, miałem iść do szkoły kadetów, ale przyszła wojna. Po wojnie, jak kończyłem szkołę średnią, to przyszedł pan kapitan i zrobił wykład, a potem zapytał „Kto chce iść do szkoły oficerskiej?”. Cisza. Zgłosiłem się. „Ale do jakiej” - dociekał kapitan. "No, do lotnictwa albo do wojsk pancernych" - odparłem. Stwierdził, że na pewno się dostanę. "Otóż – dodałem wtedy - ja garbaty jestem, ale nie fizycznie, a politycznie". „A na czym garb polega?” - chciał wiedzieć. " Ojciec było oficerem AK". No i sprawa się skończyła.
       - Inna sprawa – kontynuuje swoją opowieść Jerzy Kwietniewski. - Staję na pobór w Elblągu i nogi mi się ugięły, bo w stopniu kapitana jest pan Samelak, który był wachmistrzem w oddziałach partyzanckich w lasach opoczyńskich. Myślę sobie:" Zawsze był oficerem Gwardii czy Armii Ludowej jako wtyczka w AK!". Lepiej więc się nie przyznawać. „Kwietniewski, skąd ja was znam?” - pada pytanie. - "Pierwszy raz pana widzę" - odparłem. Na co on: „Jak załatwimy cały pobór to porozmawiamy.” Dalej pytał: „Dlaczego się nie przyznajesz?”. "Bo za to nie chwalą" - ja na to.  „A ty co na to?” - pytał o swoją sytuację. - "Nic". „A co by powiedział rotmistrz Bończa?” - dodał. "Dziś by pan nie był przewodniczącym komisji" – odparłem. Ale to był przyzwoity człowiek. Przez 4 lata przychodziłem, była wojna koreańska, a my tylko powspominaliśmy lasy opoczyńskie i szedłem do cywila.
      
       „Nienawidzę pisania”
       Tak odpowiada Jerzy Kwietniewski na pytanie czy nie myślał o tym, by swoje wspomnienia zostawić potomnym. - Mam brzydki charakter pisma i jako dziecko, żeby wyjść grać w piłkę z chłopakami, musiałem codziennie pisać dwie stronice obojętnie czego – wspomina nakazy matki. - Nienawidziłem tego. Przepracowałem 41 lat i nigdy nie pisałem żadnych pism! Zawsze miałem albo sekretarkę albo kolegów. Do dziś mi to zostało. No, teraz to się już ręka trzęsie...

  Elbląg, Takich kartek Jerzy Kwietniewski otrzymał setki
Takich kartek Jerzy Kwietniewski otrzymał setki (fot. A)


      
       „ Nie nadaję się na oficera liniowego, ale...”
       - Chodzę do szkół i opowiadam te wojenne historie – mówi Jerzy Kwietniewski. - Teraz także do obrony terytorialnej. Im zrobiłem najlepszy kawał (śmiech). Poszedłem do WKU i i mówię, że chcę się zapisać do obrony terytorialnej. Ta pani popatrzyła na mnie i powiedziała: „Ale pan jest poza limitem wieku!”. Ja na to: "Zaciąg jest ochotniczy, kogo obchodzi mój wiek? Jestem sprawny, jeżdżę samochodem, strzelam. Zgadzam się, że nie nadaję się na oficera liniowego, ale na kulturalno-oświatowego na pewno tak". Wypisała mi wniosek i ten wniosek leży. W listopadzie skończę 89 lat.
      


Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • To jest wyjątkowo antypolski artykuł. To właśnie po to Patryk Jaki uchwalił bardzo potrzebną ustawę o IPN, żeby jacyś tam nieodpowiedzialni powstańcy nie opowiadali swojej prawdy o wojnie. A prawda ma być taka, że jesteśmy narodem wybranym i nieskalanym. To do naszych sanitariuszek strzelano, a nasze sanitariuszki, to nawet Niemca do serca przytulały. To Żydzi zabijali Polaków, a my tylko ich ratowaliśmy itd. Niestety ustawa pana Jakiego (niech Allah ma go w swojej opiece) została wiadomo przez kogo obalona i teraz portEl może bezkarnie szerzyć (nie)prawdę o wojnie.
  • Pozdrawiam i zdrowia życzę.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    17
    0
    Synżołnierza'39(2019-03-22)
  • Szacunek Panie Jerzy. Jest Pan przykładem dla dzisiejszej młodzieży i nas wszystkich jak należy kochać ojczyznę, w myśl hasła Bóg, honor i ojczyzna. Dzisiaj różne łachudry i szmaciarze donoszą na własny kraj i bronią zdrajców ojczyzny, bronią starych układów
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    16
    3
    Normans(2019-03-22)
  • Dodam jeszcze, że kuratorium powinno zabronić temu panu wstępu do szkół żeby nie mącił naszym i prezesa dzieciom w głowach. To że ten powstaniec przelewał krew za Polskę, to nie znaczy, że nasza polityka wstawania z kolan przez takich jak on ma lec w gruzach.
  • @patriot - Wy wcale z kolan nie wstajecie, tylko się obróciliście i przed kimś (wiecie kim) innym klęczycie, jeszcze bardziej się płaszczycie - patrioci - żenada :(
  • @patriot - Sam jesteś antypolski. Szacunek wielki dla takich ludzi jak pan Jerzy, tobie natomiast pogarda mącicielu.
  • Pan Jerzy Kwietniewski jest tatą Wandy Kwietniewskiej z zespołu Banda i Wanda. Ma też syna Krzysztofa. Mieszka na mojej ulicy. Fajny facet. Kondycję ma do pozazdroszczenia. Życzę Mu dużo zdrowia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    14
    0
    BożenaL.(2019-03-22)
  • Właśnie opowieść tego kombatanta świadczy o tym, że wojna to rzecz straszna i nie ma w niej miejsca na ludzkie zachowania. Historia wojen to jeden ciąg tragedii, nienawiści, a pojęcie, że jest sprawiedliwa to mit. W niej nie istnieje prawy czy niezłomny żołnierz, gdyż w tym dramacie nikt nigdy nie udzieli odpowiedzi kto walczył w słusznej sprawie. I żaden IPN (skąd opinia, że jakiś tam Jaki jest jego twórcą) nie może wydawać ostatecznych sądów. Oceniając ten Instytut widać, że w obecnym kształcie przynosi on więcej szkody w ustalaniu prawd historycznych niż w dojściu do obiektywnej wiedzy o naszych dziejach. W wypowiedzi tego kombatanta brakuje informacji czy jako osoba poniżej 15 roku życia brał udział w walkach z bronią w ręku. Jeżeli tak, to było to niezgodne z Międzynarodową Konwencją o Wojnie. A takie fakty nie były obce wśród naszego podziemia wojennego, głównie w powstaniu warszawskim. To też dowód na to, że wojna to jedno wielkie bestialstwo.
  • szacunek!!!!
  • @Preczznie... - WOJNA NIE MA ZASAD, wojna to wojna.
  • Morda w kubeł ruski trolu.
  • Hmm, mam wrażenie, że to opowieści pana powstańca wpisują się w rosyjska narrację o tym, że Polacy też mordowali jeńców :) Sam już nie wiem kto tu jest ruskim trollem, ja czy on :)
Reklama