Pan Janusz Dyl z Młynar czternaście lat temu kupił w salonie telefon. Szybko okazało się, że nie będzie mógł z niego korzystać z powodu braku zasięgu. Telefon zwrócił, kierowniczka salonu podpisała pismo, w którym przyznała, że zwrot przyjmuje i zwalnia z opłat za usługi świadczone przez firmę. Myślał, że na tym sprawa się skończy. Okazało się jednak, że to dopiero początek.
Najpierw przyszedł pierwszy rachunek, ale pan Janusz od operatora usłyszał, że to na pewno pomyłka. Później zaczęły przychodzić kolejne, w sumie było ich pięć.
W 2002 r. sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Braniewie, bo operator...domagał się spłacenia rachunków oraz kary za przedwczesne zerwanie umowy – razem prawie 900 zł.
Mężczyzna odwołał się od nakazu zapłaty, a sąd prawomocnym wyrokiem przyznał, że to pan Janusz ma rację, a PTK Centertel nie może domagać się spłaty. Minęły lata, aż w 2011 r. mieszkaniec Młynar otrzymał pismo od bydgoskiej firmy windykacyjnej, która poinformowała go, że ma zapłacić prawie 2,9 tys. zł. Pan Janusz powołał się na wyrok z 2002 r. i myślał, że na tym sprawa się zakończy. Stało się jednak inaczej. We wrześniu po raz kolejny otrzymał wezwanie do spłaty długu, gdzie dowiedział się, że wynosi on już blisko 3,3 tys. zł.
- Zostały podjęte działania wyjaśniające, ciężko wyrokować gdzie pojawił się błąd, ale na pewno nie jesteśmy spółką, która działa wbrew prawu – komentuje tę sprawę Ewa Kubiak, dyrektor bydgoskiej firmy.
Mimo to w ubiegłym tygodniu mężczyzna zwrócił się do Prokuratury Rejonowej w Braniewie o wszczęcie postępowania o naruszenie dóbr osobistych przez bydgoską firmę.
W 2002 r. sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Braniewie, bo operator...domagał się spłacenia rachunków oraz kary za przedwczesne zerwanie umowy – razem prawie 900 zł.
Mężczyzna odwołał się od nakazu zapłaty, a sąd prawomocnym wyrokiem przyznał, że to pan Janusz ma rację, a PTK Centertel nie może domagać się spłaty. Minęły lata, aż w 2011 r. mieszkaniec Młynar otrzymał pismo od bydgoskiej firmy windykacyjnej, która poinformowała go, że ma zapłacić prawie 2,9 tys. zł. Pan Janusz powołał się na wyrok z 2002 r. i myślał, że na tym sprawa się zakończy. Stało się jednak inaczej. We wrześniu po raz kolejny otrzymał wezwanie do spłaty długu, gdzie dowiedział się, że wynosi on już blisko 3,3 tys. zł.
- Zostały podjęte działania wyjaśniające, ciężko wyrokować gdzie pojawił się błąd, ale na pewno nie jesteśmy spółką, która działa wbrew prawu – komentuje tę sprawę Ewa Kubiak, dyrektor bydgoskiej firmy.
Mimo to w ubiegłym tygodniu mężczyzna zwrócił się do Prokuratury Rejonowej w Braniewie o wszczęcie postępowania o naruszenie dóbr osobistych przez bydgoską firmę.
mw