UWAGA!

Mały Pasłęk, wielka historia: wojny polsko-szwedzkie a kwestia pasłęcka (część druga)

 Elbląg, Józef Brandt, Pochód Szwedów do Kiejdan
Józef Brandt, Pochód Szwedów do Kiejdan

Walec historii wielokrotnie przetaczał się po ziemiach dzisiejszej Polski, ale rzadko tak brutalnie, jak podczas potopu szwedzkiego. Do czasów II wojny światowej była to największa katastrofa cywilizacyjna w dziejach Rzeczpospolitej. Za pięcioletnią okupacją Skandynawów kryją się bowiem przerażające statystyki: Mazowsze wyludniło się o 40 procent, Wielkopolska i Prusy Królewskie o 60 procent, a łącznie Polska utraciła ok. 4 milionów mieszkańców. Szwedzi nie oszczędzili ani wsi – 75 procent gruntów chłopskich w Wielkopolsce zamienili w nieużytki, ani miast – zniszczono ich aż 188, w tym Warszawę, Kraków i Poznań. Część dyrektyw dotyczących okupacji płynęła z Pasłęka…

Potop, który zalał Rzeczpospolitą i Prusy

Wprawdzie rozejm w Sztumskiej Wsi (1635) gwarantował 25-letnie zawieszenie broni między Polską a Szwecją, ale wzajemne relacje były dalekie od sielankowych. Wręcz przeciwnie – pól konfliktowych było wiele, a żadna ze stron nie zamierzała ustępować. Polscy Wazowie – najpierw Władysław, później Jan Kazimierz – nie zamierzali rezygnować z praw do sztokholmskiej korony, a rywalizacja o panowanie nad Bałtykiem toczyła się wciąż, tyle że w zaciszu królewskich gabinetów. Miało to się jednak wkrótce zmienić, tym bardziej że ówczesna Szwecja przypominała kraj nie tyle spod znaku śniegu i lodu, co spod znaku płaszcza i szpady. Tamtejsi władcy postawili na militaryzację państwa i gdy zakończyła się wojna trzydziestoletnia (1648), przed królem Karolem Gustawem stanął problem dalszego żywienia i finansowania ogromnej armii. Podatków nie dało się podnosić w nieskończoność, a że nieopłacony żołnierz łatwo może przerodzić się w buntownika, władca zaczął myśleć o kolejnej wojnie. Pytanie tylko, z kim: Rosją czy Polską? Obydwa kraje od 1654 roku toczyły ze sobą krwawe boje – stawką była Ukraina i podporządkowanie sobie przywódcy ukraińskich Kozaków Bohdana Chmielnickiego. Ten przez jakiś czas lawirował między Janem Kazimierzem i carem Aleksym, ale ostatecznie, 18 stycznia 1654, przeszedł na stronę Moskwy (ugoda perejasławska) i rosyjskie wojska wkroczyły w granice Rzeczpospolitej. Odtąd Polska musiała zmagać się z dwoma wrogami i nic dziwnego, że Karol Gustaw zaczął skłaniać się ku otwarciu przeciw niej trzeciego frontu…

Tymczasem Jan Kazimierz, w styczniu 1655 roku, wysłał do Sztokholmu z misją dyplomatyczną Jana Andrzeja Morsztyna. Decyzja na pozór racjonalna – w sytuacji, gdy Rzeczpospolitą targały wojny z Chmielnickim i Rosją, należało przecież utrzymywać ze Szwecją możliwie długo pokojowe relacje. Niestety, polski władca, nie po raz pierwszy zresztą, poszedł pod prąd rozsądkowi – co prawda Morsztyn podążył za Bałtyk, ale z listami uwierzytelniającymi, w których Jan Kazimierz tytułował się…królem Szwedów, Gotów i Wandalów. Karol Gustaw miał prawo potraktować te listy jako osobistą zniewagę i wydaje się, że wówczas rozwiały się jego wątpliwości odnośnie kierunku szwedzkiej agresji.

Już 21 lipca 1655 oddziały feldmarszałka Arvida Wittenberga zaatakowały Wielkopolskę, a cztery dni później Polacy skapitulowali pod Ujściem. Skandynawowie szybko zajęli zachodnią część kraju – 8 września w ich rękach znalazła się Warszawa, 17 października Kraków, a jakby tego było mało, Litwa zerwała unię z Koroną. 20 października w Kiejdanach litewscy magnaci, na czele z hetmanem Januszem Radziwiłłem i jego kuzynem, Bogusławem, zawarli bowiem ugodę ze Szwedami. Na jej mocy Rzeczpospolita Obojga Narodów przestawała istnieć, a Wielkie Księstwo Litewskie poddawało się protekcji szwedzkiego króla. Jaki był dalszy plan Karola Gustawa? Władca rozpoczął rozmowy z niderlandzkim konsorcjum, któremu zamierzał sprzedać polskie zboże, zalegające w magazynach. Trzeba je było jednak przetransportować na Zachód, a do tego konieczne było opanowanie Prus – Królewskich i Książęcych.

 

Rozbiór Polski po pasłęcku

Władający Prusami Książęcymi Fryderyk Wilhelm zamierzał wykorzystać osłabienie Rzeczpospolitej do wyzwolenia się spod jej kurateli. Choć więc dysponował poważnymi siłami – ok. 15 000 ludzi skoncentrowanych pod Kwidzynem, Iławą i Pasłękiem – nie zamierzał stawiać oporu armii Karola Gustawa. Efekt? 18 grudnia 1655 Szwedzi zajęli Młynary i nieniepokojeni błyskawicznie pokonywali kolejne kilometry na drodze do Królewca. Szwedzki król obserwował przebieg tej „dziwnej wojny” z Pasłęka – 19 grudnia przybył do grodu nad Wąską i spędził tam kolejne dwa tygodnie. Jak pisze Józef Włodarski, „z pasłęckiego zamku Karol Gustaw kierował zapewne operacją okrążenia Królewca […], a o szczególne wygody królewskie starał się zadbać starosta pasłęcki Gaspar von Hohendorf”. Szczęśliwie Karol Gustaw, uważający się w pierwszej kolejności za żołnierza, nie miał specjalnych wymagań – jadł to, co jego podkomendni, tyle że więcej i częściej. Narzekał więc na nadwagę, a na konia wsiadał przy pomocy specjalnego rusztowania – wizerunek smukłego króla z „Potopu” Jerzego Hoffmana nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością…

Nad bezpieczeństwem Karola Gustawa w Pasłęku czuwały doborowe oddziały ciężkiej rajtarii, tzw. „czarne płaszcze”. Znakomicie uzbrojeni i wyszkoleni, z równą wprawą posługiwali się pistoletem co szablą, i u ich boku król 31 grudnia przyjął wspomnianego już Bogusława Radziwiłła. Książę przyprowadził ze sobą 600 kawalerzystów i zadeklarował wstąpienie do szwedzkiej armii – nie bez powodu polscy historycy uznają go za zdrajcę.

W Pasłęku król dowiedział się również o narodzinach syna, późniejszego Karola XI Wittelsbacha, i wyprawił z tej okazji uroczyste przyjęcie. Szybko jednak wrócił do wielkiej polityki, aby porozumieć się z Fryderykiem Wilhelmem - 17 stycznia 1656 zawarto szwedzko-brandenburski (Fryderyk był również elektorem brandenburskim – przyp. red.) traktat w Królewcu. Zgodnie z jego zapisami, książę pruski miał wesprzeć swojego nowego sojusznika 1500 żołnierzami i być lennikiem Karola Gustawa z Prus Książęcych, na własność zaś zyskiwał Warmię. Układ sprawił, że wojska szwedzkie opuściły Pasłęk, ale nie na długo. Wojna między Polakami a Szwedami pozostawała bowiem nierozstrzygnięta i Karol Gustaw postanowił silniej związać ze sobą Hohenzollerna. Do spotkania obu władców w pasłęckim zamku doszło w czerwcu 1656 r., a do historii przeszła tajność negocjacji: „czarne płaszcze” Karola Gustawa i gwardia osobista Fryderyka Wilhelma odseparowały ich nawet od własnych ministrów. Jakie tematy poruszali rozmówcy? Na agendzie stanęły antypolski sojusz wojskowy i… rozbiór Rzeczpospolitej – Wittelsbach i Hohenzollern wstępnie ustalili, że książę pruski obejmie w posiadanie cztery województwa wielkopolskie (poznańskie, kaliskie, sieradzkie i łęczyckie), w zamian uderzając na Polskę całością swych sił. Porozumienie przypieczętowano traktatem w Malborku (25 czerwca) i Fryderyk Wilhelm wypowiedział Polsce wojnę. Miesiąc później doszło do trzydniowej bitwy warszawskiej, w której siły szwedzko-brandenburskie odniosły nad polską armią spektakularne zwycięstwo.

  Elbląg, Jan Kazimierz
Jan Kazimierz

 

Pasłęk przeciw Polsce, Pasłęk przeciw Szwecji

Na układach ze szwedzkim królem Fryderyk Wilhelm zyskał wiele, ale wciąż dążył do pełnej niezależności Prus Książęcych. Udało się to 20 listopada 1656 r., gdy w traktacie labiawskim Szwedzi zrzekli się praw do Księstwa Pruskiego. Wydawało się, że sojusz kwitnie i w styczniu 1657 r. Hohenzollern po raz drugi gościł Karola Gustawa w Pasłęku. Idylla szwedzko-pruska trwała jednak zaledwie kilka miesięcy – przerwały ją traktaty welawsko-bydgoskie (wrzesień i listopad 1657), wskutek których Fryderyk utrwalił niepodległość Prus, ale tym razem jako sojusznik Jana Kazimierza. W odpowiedzi Szwedzi dokonali inwazji na terytorium Prus, atakując także Pasłęk - 27 marca 1559 r. około 5000 żołnierzy stanęło przed murami miasta i rozpoczęło oblężenie. Mimo niesprzyjających warunków (odcięcie dostaw żywności i wody, przewaga wroga w ludziach i artylerii) doborowe regimenty Fryderyka Wilhelma i mieszczanie zdołali obronić Pasłęk, ale zwycięstwo miało swoją cenę. Z południowego przedmieścia zostały popioły (pasłęczanie spalili je celowo, aby żołnierze broniący miasta mieli lepsze pole ostrzału), spaleniu uległo także wiele budynków inwentarskich ze zwierzętami, a część zbombardowanych domów nie nadawała się do zamieszkania (jeszcze w 1690 roku 40 domostw stało w ruinie). Wojenna zawierucha nie ominęła też zamku oraz pobliskich wiosek: „Szwedzi spalili m.in. Borzynowo, Zielony Grąd, Krosno […] w Mariance dom sołtysa, szkołę i karczmę, a na Zamkowszczyźnie cegielnię” (Józef Włodarski). Śladem po tych wydarzeniach miały być kule armatnie, tkwiące jeszcze pod koniec XX wieku w ścianie prezbiterium kościoła pw. św. Bartłomieja (ks. Kazimierz Cyganek)…

Gdy tylko Szwedzi odstąpili od miasta, przystąpiono do odbudowy zniszczonych murów i zamku. Nowy komendant Pasłęka Leonard Stürmann zaangażował do tego zadania kogo się dało: mieszczan, chłopów, robotników i żołnierzy miejscowego garnizonu brandenburskiego. Nie zważał przy tym na protesty pasłęczan, którzy skarżyli się władzom w Królewcu na „duże i liczne ciężary, jakie muszą ponosić przy odbudowie miasta, choć są w skrajnej nędzy”. Nie była to czcza gadanina, skoro „były dni i tygodnie, że ludzie nie widzieli kawałka chleba i […] jedli wszelką padlinę, byle tylko była” (ks. Cyganek)…W każdym razie odbudowa Pasłęka postępowała, a Fryderyk Wilhelm - w uznaniu bohaterskiej postawy pasłęczan podczas szwedzkiego najazdu - obdarował miasto przywilejem budowy nowej karczmy koło Rogajn.

Tymczasem Karol Gustaw zmarł nagle w lutym 1660 roku, a 3 miesiące po jego śmierci Polska i Szwecja zawarły pokój w Oliwie. Jaki krajobraz pozostawili po sobie okupanci Rzeczpospolitej? Statystyki to jedno, ale równie wymowne jest ich zachowanie na ziemiach polskich – Zamek Królewski Szwedzi zamienili w stajnię, w Krakowie splądrowali Wawel, kradnąc m.in. srebrne gwoździe z trumny Władysława IV Wazy, zaś z Wielkopolski wywieźli zawartość 11 bibliotek. Odtworzenie ludności Polski trwało niemal wiek, ale do dziś Wisła kryje świadectwa szwedzkiego barbarzyństwa. Przekonaliśmy się o tym w 2011 roku, gdy poziom rzeki obniżył się na tyle, że archeolodzy odkryli w niej marmurowe obramowania okien i drzwi oraz fontanny. Łupy, które nie dopłynęły do Szwecji…

 

Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji: „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” Mirosława Maciorowskiego i Beaty Maciejewskiej, „Tajemnice zamku w Pasłęku” Wiesława Śniecikowskiego i Józefa Włodarskiego, „Pasłęk: z dziejów miasta i okolic 1297-1997” pod red. nauk. Józefa Włodarskiego oraz „Wilno. Przewodnik biograficzny” Thomasa Venclovy.

 

Tomasz Czapla

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Jak zawsze artykuły tego autora bogate w merytoryczną wiedzę. Chciałbym częściej je czytać a nie tylko raz na tydzień.
  • O ile dobrze pamiętam to kule armatnie nadal są w ścianie kościoła pod wezwaniem św Bartłomieja.
  • reparacje 50 bilionow od szwecji!!!!!
  • Szweckie muzea pękają od polskich skarbów
  • Owszem pękają mury od zrabowanych skarbów, ale szweDZkie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Zadanie domowe(2019-10-13)
  • Nie interesuje mnie żaden Pasłęk
  • @Zygi - Nie mądrz się.
  • cz. I: A oto wiadomosc, ktora znalazlem w materialach niemieckich: II Woja Pȯłnocna 1655-1660 Zniszczenie Zamku Kiszewskiego Dopiero 1 lipca 1655 pȯłnocny front polsko-litewski zaatakowała armia szwedzka dowodzona przez feldmarszałka Gustawa Horna oraz Gustawa Langa. Podawanie daty zdobycia i zniszczenia Zamku Kiszewskiego na rok 1655 jest niewłaściwe. Zachodni trzon armii szwedzkiej zaatakował siły polskie, gdzie 25 lipca 1655 doszło do przegranej bitwy pod Ujściem. Natomiast w roku 1656 oddziały szwedzkie w połączeniu z siłami Steenbocka. .. wychodząc z Malborka zajęły tereny dzisiejszych Żuław, gdzie do niewoli dostała się załoga Zameczku w Grebinie k/Pruszcza Gdańskiego (60 ludzi). W maju 1656 atakuje załogę Zamku Kiszewskiego niszcząc poprzez bezpośredni ostrzał mury i zamek głȯwny. Cześć załogi wydostaje się poprzez zamkowe lochy poza linie szwedzkie i przyłącza się do punktu obrony ȯwczesnie zwany Szańcem Zblewskim. Tam broniła się załoga w sile 500 żołnierzy wraz z kaszubskim pospolitym ruszeniem.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    elb1976(2019-10-15)
  • cz. II: Pewne jest, że wśrȯd załogi byli obrońcy wywodzących się z naszego rodu Gołuniȯw. Z uwagi na przeważające siły wroga obrona szańca zawarła dnia 20 maja 1656r rozejm, na podstawie ktȯrego mogła poddać szaniec i wycofac się honorowo wraz z rynsztunkiem wojennym. W dowȯdztwie polskim podjęło tajny plan aby w trakcie wycofywania się z szańca ze środka szeregu żołnierzy polskich oddać strzał w kierunku krȯla szwedzkiego Karola Gustawa, Plan się wogȯle nie powiȯdł, gdyż kula trafila i zabiła osobę stojącą obok krȯla. Rozwścieczeni Szwedzi rozniesli szablami prawie całą załogę polską. Społeczność Zblewa i Starej Kiszewy powinna wespȯł z Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim przeprowadzić studia miejsca Szańca Zblewskiego i postawić symboliczny pomnik kaszubskiego oporu przeciwko szwedzkiemu najeźdzcy. Źrodło historyczne: Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsverein, Heft 12.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    elb1976(2019-10-15)
Reklama