- Bycie strażakiem to nie tylko powód do dumy i chwały, ale troska o utrzymanie zaufania społecznego, którym cieszy się ta służba. Przyjmujemy więc najlepszych, którzy dzięki szkoleniu, stają się profesjonalistami – mówił podczas dzisiejszych (9 maja) obchodów Dnia Strażaka st. bryg. Tomasz Świniarski, Komendant Miejski PSP w Elblągu. Zobacz fotoreportaż.
- Remonty, zakup odzieży, samochodów, łodzi czy pompy szlamowej nie byłyby możliwe, gdyby nie nasi przyjaciele, przedsiębiorcy, samorządowcy – podkreślał st. bryg. Tomasz Świniarski, Komendant Miejski PSP w Elblągu.
Były też podziękowania za strażacki trud. Szczególnie urocze przygotowały dzieci z Przedszkola nr 8: "całusa serdecznego życząc wszystkiego najlepszego" – recytowały maluchy i dodały "każdy chłopiec, gdy jest mały, zręczny, śmiały" marzy o tym, by zostać strażakiem.
Tak też myślał kpt. Przemysław Siagło, rzecznik prasowy PSP w Elblągu.
- Od dziecka chciałem być strażakiem – przyznaje. - To było moje marzenie, choć trochę też zagrały tradycje rodzinne. W tej pracy nie ma sztampy, każdy dzień jest inny, a poza tym człowiek lepiej się czuje, gdy uda się pomóc drugiemu człowiekowi.
A jak ocenia rok strażacki od maja do maja 2013/2014?
- Na początku zapowiadał się spokojny – przyznaje kpt. Siagło. - Wyjazdów było mniej niż w analogicznym okresie wcześniej. Kolejne miesiące przyniosły jednak tragedie. Myślę tu o pożarach m.in. przy ul. Jaśminowej, Diaczenki, w których zginęli ludzie. Pamiętamy również o tragedii żeglarzy na Cieplicówce. To dramaty, które odbiły się szerokim echem.
Strażacy również je przeżywają.
- Jesteśmy ludźmi, walczymy z własnymi demonami umieszczonymi w głowach – mówi rzecznik elbląskich strażaków. - To nie jest tak, że jesteśmy nieczuli. I pamiętamy.
A czego życzyć strażakom z okazji ich święta? - Spokojnych służb – chciałby kpt. Przemysław Siagło, a komendant Tomasz Świniarski dodaje: - Tyle samo wyjazdów i powrotów oraz tego, by zawsze strażacy wracali z satysfakcją, że udało im się zrobić robotę najlepiej, jak mogli. Najgorzej jest wracać z poczuciem źle spełnionej misji, z poczuciem, że nie można było komuś pomóc.