Trudno zrozumieć Izrael, jeśli nie zobaczy się go z bliska. Nie ma chyba bardziej różnorodnego miejsca na ziemi. W zrozumieniu tego wielokulturowego kraju pomógł elblążanom warszawski reporter, publicysta i dziennikarz, znawca Izraela, Paweł Smoleński, podczas piątkowego (8 listopada) spotkania w Sali Audiowizualnej Biblioteki Elbląskiej.
Znamienna dla Izraela jest jego różnorodność, która jest wyznacznikiem trudnych do pogodzenia podziałów: - W samym Izraelu mieszka 20 proc. Arabów – mówi znawca Izraela. - Jest to podział radykalny i fundamentalny, podział tak językowy, jak narodowościowy czy religijny. Również wśród społeczności żydowskiej znajdziemy dziesiątki a nawet setki podziałów – dodaje. - Zupełnie inny jest bowiem Izraelczyk świecki od Izraelczyka religijnego. Różnica między Izraelczykiem, który uczęszcza do synagogi postępowej, a tym, który uczęszcza do synagogi konserwatywnej, a tym jeszcze, który jest ultraortodoksem, również jest niewiarygodna. Izrael i ludzie tam mieszkający pokazują, jak bardzo wielowymiarową, niejednoznaczną istotą jest człowiek i jego sposób myślenia.
Izrael to także wielobarwna mozaika narodowościowa. Znajdziemy w nim bowiem ludność pochodzącą z wielu zakątków świata: - Izrael jest krajem, w którym w zasadzie każdy jest skądś – mówi dziennikarz. - Każdy jest przyjezdny, a jeśli nie on, to jego babcia czy prababcia. W Izraelu mieszkają zarówno ludzie, których dziadkowie wywodzą się z niemieckiego czy holenderskiego bogatego mieszczańskiego domu z ogromnymi półkami uginającymi się od książek, jak i ludzie, których pradziadek urodził się na pustyni w Maroku albo w górach Afganistanu – dodaje. - Ludzie ci mówią inaczej, mimo, że wszyscy mówią po hebrajsku. Zupełnie inne są ich korzenie kulturowe, wygląd, kuchnia czy ubiór. Izrael jest pomniejszonym całym światem, bo znajdziemy w nim i kawałek Europy, i Afrykę czy Amerykę.
Kojarzona z miejscem kultu Ziemia Święta jest dziś w większości laicka i preferuje nowoczesny styl życia w różnym stopniu szanując i praktykując nakazy religijne. Szczególnie widać to na przykładzie młodego pokolenia: - Młoda generacja izraelska jest zeuropeizowana – mówi Paweł Smoleński. - Mniej obecny, niż to było wcześniej, jest wśród izraelskiej młodzieży imperatyw do służby krajowi i społeczności. Młodzi ludzie są dziś bardziej indywidualistyczni niż ich rodzice, bardziej kwestionujący to, co dookoła nich się dzieje, mniej przesiąknięci ideologią nakazującą skromność, współpracę, wspólnotowość i konieczność poświęcenia się dla większej zbiorowości. Od pewnego czasu pojawiło się w Izraelu zjawisko odmowy służby wojskowej, co jeszcze niedawno było rzeczą nie do pomyślenia. Każda Izraelka i każdy Izraelczyk musi bowiem odbyć służbę wojskową. Kiedyś wojsko było takim etapem w życiu człowieka, na który nie tylko się czekało, ale odbywało się z wielką przyjemnością.
Izrael będący tyglem kultur i religii, miejscem konfliktów i podziałów, w którym zgoda i pokój wydaje się abstrakcją, fascynuje i ma ogromną siłę przyciągania. Myślę, że warto się o tym przekonać. Bo jak mówi nasz warszawski gość: „Nie być w Jerozolimie, to znaczy nie być nigdzie”. Ja mu wierzę.