Nawet 500 złotych mandatu może zapłacić w Elblągu właściciel psa, którego pupil okazał się zbyt „rozmowny”. Warunek jest jeden - sąsiedzki donos na szczekanie musi być jawny.
- Często jest tak, że pies będzie szczekał mimo naszych szczerych chęci uspokojenia go. Trzeba mieć po prostu cierpliwość, to wszystko - uważa Mariusz Chyła, właściciel psa Argo. Cierpliwości zabrakło jednak elbląskim radnym, którzy swoją uchwałą nakazali psom milczenie. - Nie może być tak, że pies godzinami szczeka lub wyje, bo nie ma właścicieli, a sąsiedzi nie mogą odpoczywać we własnych domach w spokoju - tłumaczy decyzję radnych Irena Szlas-Zielińska z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Też mam psa i wiem, że można go uspokoić. Właściciele niezdyscyplinowanych czworonogów będą karani. Sąsiedzka skarga na szczekającego psa może zakończyć się nawet 500-złotowym mandatem. - Ale tylko wtedy, gdy zgłosi się do nas osoba, która będzie twierdzić, że zachowanie psa było dla niej uciążliwe i jeśli okaże się, że to prawda - wyjaśnia Dariusz Poturała ze Straży Miejskiej w Elblągu. Pies rzadko jednak szczeka bez przyczyny. W ujadaniu można dopatrzeć się także plusów. - To jest bardzo dobry stróż w naszej klatce. Jak on szczeka, to ja już jestem na korytarzu i patrzę, kto idzie. Przecież wiadomo, co teraz się dzieje na klatkach - mówi Nina Karwacka sąsiadująca z rodziną, która ma psa. Szacuje się, że w samym Elblągu jest ponad siedem tysięcy psów, które od niedawna, tak jak dzieci i ryby, głosu nie mają.
JK