
Przeszczep szpiku kostnego jest darem życia dla chorych na białaczkę, chłoniaka czy inne choroby układu krwiotwórczego. Dawcę kosztuje niewiele – ot, pobranie krwi, a to żaden ból, a później – jeśli antygeny HLA są zgodne z biorcą – pobranie szpiku z talerza kości biodrowej, w znieczuleniu rzecz jasna. Jednak wciąż za mało ludzi decyduje się zostać dawcą. Elblążanie w ogóle nie mają takiej możliwości, bo w naszym mieście laboratoria nie prowadzą badań krwi pod kątem przeszczepu szpiku. Możliwość taka pojawi się w najbliższą środę 23 września w szpitalu wojewódzkim.
W Polsce w banku szpiku zarejestrowanych jest 30 tysięcy dawców. To bardzo mało. Rocznie powinno wykonywać się 1200 przeszczepów – tymczasem z danych na rok 2005 wynika, że przeprowadza się ich niewiele ponad 800.
Lepiej jest już u naszych południowych sąsiadów. W Czechach w banku szpiku zarejestrowanych jest 50 tys. osób. Włosi mają 300 tysięcy dawców, Niemcy 2,5 miliona, zaś Amerykanie – 4,5 miliona.
Dlaczego Polacy tak się ociągają z oddawaniem szpiku?
- Powodem są często rozwiązania logistyczne, czyli chodzi o to, że nie w każdym mieście pobierana jest krew od potencjalnych dawców – trzeba w niej oznaczyć antygeny HLA - wyjaśnia dr Wojciech Wenski, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. – Oznacza to, że trzeba wziąć wolne w pracy i wybrać się do najbliższego ośrodka. Dla elblążan takie laboratoria znajdują się w Gdańsku i w Olsztynie.
- Kolejny powód to, niestety, nadal brak świadomości w społeczeństwie – dodaje dr Wenski.
A dawcą może zostać każdy, kto mieści się w przedziale wiekowym 18-50 lat i jest zdrowy. Najpierw jest pobierana krew do badania, później - jeśli antygeny HLA są zgodne z biorcą – od dawcy pobierany jest szpik z talerza kości biodrowej.
- To zabieg przeprowadzany w znieczuleniu, a dawca spędza w szpitalu tylko jeden dzień - wyjaśnia dr Wojciech Wenski.
W banku dawców zarejestrowana jest 26-letnia elblążanka, Iza. Próbkę krwi oddała do badania w Warszawie, gdzie od kilku lat mieszka. Dlaczego zdecydowała się oddać swój szpik śmiertelnie chorym?
- To chyba naturalne, że chcę zrobić coś dla innych – mówi. – A mnie to przecież nic nie kosztuje i niczym nie ryzykuję. Komórki szpiku stale się regenerują, dzięki czemu ubytek zostaje bardzo szybko wyrównany. Już wcześniej zdecydowałam się podpisać deklarację o przekazaniu moich organów, po mojej śmierci.
Idealna sytuacja to taka, gdy pobieranie szpiku jest możliwe od osoby spokrewnionej z chorym. Największą zgodność antygenów zauważa się u rodzeństwa. Jednak to tylko 25 proc. prawdopodobieństwa. Jeśli nie można znaleźć dawcy w rodzinie, szuka się go w bankach dawców szpiku, a tu prawdopodobieństwo „trafienia” jest jak 1 do 100 tys.. I tu zła wiadomość – Polacy mogą ich szukać tylko na terenie naszego kraju. Wyjątkiem jest ośrodek we Wrocławiu, który może pozyskać dawców zza granicy.
- Taki ośrodek musi spełniać wysokie wymogi, nie bez znaczenia są też pieniądze – mówi dr Wojciech Wenski. – Pobranie i przeszczep szpiku od dawcy niespokrewnionego w Polsce to koszt ok. 200 tys. zł (spokrewnionego – ok. 100 tys. zł), w Niemczech aż 700 tys. zł. A tego zagranicznego wydatku NFZ już nie pokrywa. Dlatego często czytając apele z prośbą o pomoc w leczeniu chorych widzimy nr konta - ludzie po prostu sami próbują zebrać kolosalną kwotę.
Elblążanie, którzy chcą zostać dawcami szpiku będą mieli okazję to zrobić bez konieczności wyjazdu do Gdańska czy Olsztyna.
- 23 września (środa) w godz. od 10 do 14 będzie można oddać krew w naszym laboratorium – zapowiada ordynator Wenski. – To akcja jednodniowa, mamy nadzieję, że nie ostatnia, prowadzona przy współpracy z Akademią Medyczną w Gdańsku. Mogę zapewnić, że będę pierwszym, który odda krew. Jestem od dawna entuzjastą oddawania narządów, nawet noszę bransoletkę z hasłem „Nie zabieraj swoich organów do nieba, tam wiedzą, że są one potrzebne na ziemi”. Teraz będę dawcą szpiku – dodaje dr Wenski.
Lepiej jest już u naszych południowych sąsiadów. W Czechach w banku szpiku zarejestrowanych jest 50 tys. osób. Włosi mają 300 tysięcy dawców, Niemcy 2,5 miliona, zaś Amerykanie – 4,5 miliona.
Dlaczego Polacy tak się ociągają z oddawaniem szpiku?
- Powodem są często rozwiązania logistyczne, czyli chodzi o to, że nie w każdym mieście pobierana jest krew od potencjalnych dawców – trzeba w niej oznaczyć antygeny HLA - wyjaśnia dr Wojciech Wenski, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. – Oznacza to, że trzeba wziąć wolne w pracy i wybrać się do najbliższego ośrodka. Dla elblążan takie laboratoria znajdują się w Gdańsku i w Olsztynie.
- Kolejny powód to, niestety, nadal brak świadomości w społeczeństwie – dodaje dr Wenski.
A dawcą może zostać każdy, kto mieści się w przedziale wiekowym 18-50 lat i jest zdrowy. Najpierw jest pobierana krew do badania, później - jeśli antygeny HLA są zgodne z biorcą – od dawcy pobierany jest szpik z talerza kości biodrowej.
- To zabieg przeprowadzany w znieczuleniu, a dawca spędza w szpitalu tylko jeden dzień - wyjaśnia dr Wojciech Wenski.
W banku dawców zarejestrowana jest 26-letnia elblążanka, Iza. Próbkę krwi oddała do badania w Warszawie, gdzie od kilku lat mieszka. Dlaczego zdecydowała się oddać swój szpik śmiertelnie chorym?
- To chyba naturalne, że chcę zrobić coś dla innych – mówi. – A mnie to przecież nic nie kosztuje i niczym nie ryzykuję. Komórki szpiku stale się regenerują, dzięki czemu ubytek zostaje bardzo szybko wyrównany. Już wcześniej zdecydowałam się podpisać deklarację o przekazaniu moich organów, po mojej śmierci.
Idealna sytuacja to taka, gdy pobieranie szpiku jest możliwe od osoby spokrewnionej z chorym. Największą zgodność antygenów zauważa się u rodzeństwa. Jednak to tylko 25 proc. prawdopodobieństwa. Jeśli nie można znaleźć dawcy w rodzinie, szuka się go w bankach dawców szpiku, a tu prawdopodobieństwo „trafienia” jest jak 1 do 100 tys.. I tu zła wiadomość – Polacy mogą ich szukać tylko na terenie naszego kraju. Wyjątkiem jest ośrodek we Wrocławiu, który może pozyskać dawców zza granicy.
- Taki ośrodek musi spełniać wysokie wymogi, nie bez znaczenia są też pieniądze – mówi dr Wojciech Wenski. – Pobranie i przeszczep szpiku od dawcy niespokrewnionego w Polsce to koszt ok. 200 tys. zł (spokrewnionego – ok. 100 tys. zł), w Niemczech aż 700 tys. zł. A tego zagranicznego wydatku NFZ już nie pokrywa. Dlatego często czytając apele z prośbą o pomoc w leczeniu chorych widzimy nr konta - ludzie po prostu sami próbują zebrać kolosalną kwotę.
Elblążanie, którzy chcą zostać dawcami szpiku będą mieli okazję to zrobić bez konieczności wyjazdu do Gdańska czy Olsztyna.
- 23 września (środa) w godz. od 10 do 14 będzie można oddać krew w naszym laboratorium – zapowiada ordynator Wenski. – To akcja jednodniowa, mamy nadzieję, że nie ostatnia, prowadzona przy współpracy z Akademią Medyczną w Gdańsku. Mogę zapewnić, że będę pierwszym, który odda krew. Jestem od dawna entuzjastą oddawania narządów, nawet noszę bransoletkę z hasłem „Nie zabieraj swoich organów do nieba, tam wiedzą, że są one potrzebne na ziemi”. Teraz będę dawcą szpiku – dodaje dr Wenski.
A