Chce być posłem aktywnym, takim, który jeździ po regionie i słucha tego, co mówią do niego mieszkańcy. Ma doświadczenie, wiedzę i wie, czym należy się zająć, gdzie rozłożyć główne akcenty w regionie po to, by był on coraz bardziej zamożny. Jerzy Wilk, kandydat Prawa i Sprawiedliwości, jest gotowy na to, by ciężko pracować w Sejmie.
- Jest Pan bardzo doświadczonym samorządowcem. Od 26 lat jest Pan radnym, wielokrotnie szefował Pan różnym komisjom, był prezydentem miasta, a teraz jest Pan przewodniczącym Rady Miejskiej, więc zna Pan te problemy od podszewki. Jak w Sejmie chciałby Pan wykorzystać zdobyte doświadczenie?
- Wiem, że jest wiele przepisów prawa, które szkodzą samorządom i hamują ich rozwój. Chciałbym je zmodyfikować, uprościć i dostosować do obecnych realiów. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że obecnie wiele zadań zostało przerzuconych na samorządy, a te nie mają środków finansowych na ich realizację. Gdyby przepisy regulujące te kwestie były bardziej spójne, samorządy mogłyby pochylić się nad największą liczbą projektów. Swoje miejsce widzę zatem w sejmowej komisji samorządu terytorialnego. Mógłbym również działać w obszarze infrastruktury morskiej. Zająłbym się problemami związanymi z Zalewem Wiślanym i Morzem Bałtyckim.
- W swoim programie wyraźnie zaznacza Pan, że trzeba uporać się ze sprawą odpraw fitosanitarnych. Czy jest szansa by rozwiązać tę kwestię w najbliższych latach? I dlaczego to takie ważne?
- Zrobię wszystko, by załatwić tę sprawę. Jak do tej pory posłowie znaszego regionu składali w tym zakresie tylko obietnice bez pokrycia. Ja będę skutecznie działał w tym obszarze. Znam problemy armatorów, którzy funkcjonują w naszym porcie. Oni nieustannie wożą materiały budowlane do Kaliningradu i często ich barki wracają puste, bo nie mają czego przewozić. Gdyby udało się wprowadzić odprawy fitosanitarne, moglibyśmy wozić rosyjskie drewno, ale i soję o której tyle się mówi, czy wreszcie nawozy. Mamy świetnie rozwinięte rolnictwo, a rozwiązanie tej kwestii wpłynęłoby na rozwój także wielu innych obszarów. Byłoby to z korzyścią nie tylko dla armatorów, ale i dla całego naszego regionu. Większe obroty to większe dochody.
- Jak Pan widzi cały nasz region za najbliższe kilka lat? Co mogłobysię zmienić?
- Jednym z pierwszych działań jakie zamierzam podjąć to te dotyczące przeniesienia Urzędu Marszałkowskiego do Elbląga. Podam przykład. Gorzów Wielkopolski i Zielona Góra to dwa miasta w jednym województwie, które już dawno podzieliły się między sobą siedzibami instytucji samorządu wojewódzkiego. Teraz oba miasta rozwijają się w jednakowym tempie. U nas tego nie zrobiono. Ciągle podkreślano,że bez Elbląga nie ma województwa, a jednocześnie sukcesywnie przenoszono wszystkie instytucje do Olsztyna. Na zmianie administracyjnej Elbląg stracił, nie tylko w obszarze związanym z ubytkiem miejsc pracy, ale także stracił dochody. Fakt, że nie jesteśmy miastem wojewódzkim, blokuje nam pozyskiwanie środków unijnych. Uważam, że władzą należy się podzielić dla zrównoważonego rozwoju obu miast.
- Jako poseł z pewnością nie będzie się Pan zajmował tylko sprawami miasta, ale i całego regionu. Ruszył Pan w teren, więc miał Pan okazję posłuchać tego, co mówią mieszkańcy. Czego oczekują?
- Chciałbym być posłem całego subregionu elbląskiego, dlatego odbyłem szereg spotkań z mieszkańcami tych terenów, co pozwoliło mi poznać ich problemy. Jako prezydent miasta nie miałem takiej okazji. W ostatnim czasie byłem w Działdowie oraz w miejscowościach do niego przylegających, odwiedziłem również Ostródę, Iławę i Braniewo, a także mniejsze miejscowości. W wielu z nich byłem pierwszym kandydatem, który się tam pojawił. Mieszkańcy byli zaskoczeni, że osoba, która wręcza im kalendarzyk, jest tą samą, która pojawia się na zdjęciu czy plakacie. Wielokrotnie słyszałem komentarze, że nikt z nimi nie rozmawia. Chcieliby mieć posła, który po wyborach będzie do nich przyjeżdżał. Pytałem: ilu kandydatów was odwiedziło? Odpowiedzieli, że żaden. Pytałem też, ilu obecnych posłów ich odwiedziło, również odpowiedzieli, że żaden. Ja obiecałem im, że będę przyjeżdżał nie tylko jako kandydat, ale również jako poseł. Takie mam plany i jeżeli zdobędę zaufanie wyborców, będę spotykał się z nimi regularnie i rozmawiał o ich problemach. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie utworzenie mobilnego biura poselskiego, które odwiedzałoby konkretne miejscowości w tych tygodniach, w których nie będzie obrad Sejmu. Spotykałbym się i zwładzami, i z mieszkańcami.
- Proszę wymienić trzy najważniejsze sprawy, którymi według Pana trzeba jak najszybciej się zająć.
- Na pewno będą to wspomniane wcześniej odprawy fitosanitarne. Będę nadal głośno mówił o potrzebie budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną i przekopię się w końcu przez polityczną niemoc na Wiejskiej. Teraz chcą tego wszyscy politycy, a chcę przypomnieć, że jako prezydent miasta jeździłem na posiedzenia komisji sejmowych w tej sprawie. Apelowałem do posłów, aby podjęli odpowiednią uchwałę. W pierwszym czytaniu została ona odrzucona głosami PO i PSL, mimo iż przekonywałem, jak ważne jest to dla Elbląga i dla gmin nadzalewowych. Nie posłuchano mnie. Trzecią sprawą, która wymaga działań, są dwie drogi – S7 i S22. Tę pierwszą trzeba po prostu dokończyć, szczególnie odcinek między Gdańskiem a Elblągiem. Jest ona po prostu niezbędna. Natomiast na tę drugą trasę czekają mieszkańcy Braniewa - chcą jej modernizacji. Oczekują również budowy drugiego mostu.
- Dlaczego, według Pana, warto chodzić na wybory?
- Myślę, że każdy obywatel powinien głosować. To ważne, żeby w wyborach uczestniczyć. Trzeba wpoić postawę obywatelską dzieciom. Na kogo dana osoba zagłosuje to już jest mniej ważne, bo nawet jeśli kandydat się nie sprawdzi, to można za cztery lata to zmienić. Chodzi o to, by aktywnie brać udział w życiu obywatelskim. No bo jakie prawo do narzekania ma ten, który siedzi w domu?
- Wiem, że jest wiele przepisów prawa, które szkodzą samorządom i hamują ich rozwój. Chciałbym je zmodyfikować, uprościć i dostosować do obecnych realiów. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że obecnie wiele zadań zostało przerzuconych na samorządy, a te nie mają środków finansowych na ich realizację. Gdyby przepisy regulujące te kwestie były bardziej spójne, samorządy mogłyby pochylić się nad największą liczbą projektów. Swoje miejsce widzę zatem w sejmowej komisji samorządu terytorialnego. Mógłbym również działać w obszarze infrastruktury morskiej. Zająłbym się problemami związanymi z Zalewem Wiślanym i Morzem Bałtyckim.
- W swoim programie wyraźnie zaznacza Pan, że trzeba uporać się ze sprawą odpraw fitosanitarnych. Czy jest szansa by rozwiązać tę kwestię w najbliższych latach? I dlaczego to takie ważne?
- Zrobię wszystko, by załatwić tę sprawę. Jak do tej pory posłowie znaszego regionu składali w tym zakresie tylko obietnice bez pokrycia. Ja będę skutecznie działał w tym obszarze. Znam problemy armatorów, którzy funkcjonują w naszym porcie. Oni nieustannie wożą materiały budowlane do Kaliningradu i często ich barki wracają puste, bo nie mają czego przewozić. Gdyby udało się wprowadzić odprawy fitosanitarne, moglibyśmy wozić rosyjskie drewno, ale i soję o której tyle się mówi, czy wreszcie nawozy. Mamy świetnie rozwinięte rolnictwo, a rozwiązanie tej kwestii wpłynęłoby na rozwój także wielu innych obszarów. Byłoby to z korzyścią nie tylko dla armatorów, ale i dla całego naszego regionu. Większe obroty to większe dochody.
- Jak Pan widzi cały nasz region za najbliższe kilka lat? Co mogłobysię zmienić?
- Jednym z pierwszych działań jakie zamierzam podjąć to te dotyczące przeniesienia Urzędu Marszałkowskiego do Elbląga. Podam przykład. Gorzów Wielkopolski i Zielona Góra to dwa miasta w jednym województwie, które już dawno podzieliły się między sobą siedzibami instytucji samorządu wojewódzkiego. Teraz oba miasta rozwijają się w jednakowym tempie. U nas tego nie zrobiono. Ciągle podkreślano,że bez Elbląga nie ma województwa, a jednocześnie sukcesywnie przenoszono wszystkie instytucje do Olsztyna. Na zmianie administracyjnej Elbląg stracił, nie tylko w obszarze związanym z ubytkiem miejsc pracy, ale także stracił dochody. Fakt, że nie jesteśmy miastem wojewódzkim, blokuje nam pozyskiwanie środków unijnych. Uważam, że władzą należy się podzielić dla zrównoważonego rozwoju obu miast.
- Jako poseł z pewnością nie będzie się Pan zajmował tylko sprawami miasta, ale i całego regionu. Ruszył Pan w teren, więc miał Pan okazję posłuchać tego, co mówią mieszkańcy. Czego oczekują?
- Chciałbym być posłem całego subregionu elbląskiego, dlatego odbyłem szereg spotkań z mieszkańcami tych terenów, co pozwoliło mi poznać ich problemy. Jako prezydent miasta nie miałem takiej okazji. W ostatnim czasie byłem w Działdowie oraz w miejscowościach do niego przylegających, odwiedziłem również Ostródę, Iławę i Braniewo, a także mniejsze miejscowości. W wielu z nich byłem pierwszym kandydatem, który się tam pojawił. Mieszkańcy byli zaskoczeni, że osoba, która wręcza im kalendarzyk, jest tą samą, która pojawia się na zdjęciu czy plakacie. Wielokrotnie słyszałem komentarze, że nikt z nimi nie rozmawia. Chcieliby mieć posła, który po wyborach będzie do nich przyjeżdżał. Pytałem: ilu kandydatów was odwiedziło? Odpowiedzieli, że żaden. Pytałem też, ilu obecnych posłów ich odwiedziło, również odpowiedzieli, że żaden. Ja obiecałem im, że będę przyjeżdżał nie tylko jako kandydat, ale również jako poseł. Takie mam plany i jeżeli zdobędę zaufanie wyborców, będę spotykał się z nimi regularnie i rozmawiał o ich problemach. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie utworzenie mobilnego biura poselskiego, które odwiedzałoby konkretne miejscowości w tych tygodniach, w których nie będzie obrad Sejmu. Spotykałbym się i zwładzami, i z mieszkańcami.
- Proszę wymienić trzy najważniejsze sprawy, którymi według Pana trzeba jak najszybciej się zająć.
- Na pewno będą to wspomniane wcześniej odprawy fitosanitarne. Będę nadal głośno mówił o potrzebie budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną i przekopię się w końcu przez polityczną niemoc na Wiejskiej. Teraz chcą tego wszyscy politycy, a chcę przypomnieć, że jako prezydent miasta jeździłem na posiedzenia komisji sejmowych w tej sprawie. Apelowałem do posłów, aby podjęli odpowiednią uchwałę. W pierwszym czytaniu została ona odrzucona głosami PO i PSL, mimo iż przekonywałem, jak ważne jest to dla Elbląga i dla gmin nadzalewowych. Nie posłuchano mnie. Trzecią sprawą, która wymaga działań, są dwie drogi – S7 i S22. Tę pierwszą trzeba po prostu dokończyć, szczególnie odcinek między Gdańskiem a Elblągiem. Jest ona po prostu niezbędna. Natomiast na tę drugą trasę czekają mieszkańcy Braniewa - chcą jej modernizacji. Oczekują również budowy drugiego mostu.
- Dlaczego, według Pana, warto chodzić na wybory?
- Myślę, że każdy obywatel powinien głosować. To ważne, żeby w wyborach uczestniczyć. Trzeba wpoić postawę obywatelską dzieciom. Na kogo dana osoba zagłosuje to już jest mniej ważne, bo nawet jeśli kandydat się nie sprawdzi, to można za cztery lata to zmienić. Chodzi o to, by aktywnie brać udział w życiu obywatelskim. No bo jakie prawo do narzekania ma ten, który siedzi w domu?
Więcej informacji na stronie www.jerzywilk.pl
Materiał sfinansowany przez KW Prawo i Sprawiedliwość
------------Ogłoszenie wyborcze-------------