To ewolucyjny twór na mapie polskiej samorządności. U nas rozwija się wyjątkowo konsekwentnie, zastępując ustawowy organ stanowiący i kontrolujący, jakim miała być Rada Gminy. Właśnie nadzwyczajnie chciał uprosić prezydenta o rozwiązanie problemu zaopatrzenia elblążan w ciepło w najbliższej przyszłości. Nie wyszło.
O problemach ciepłowniczych w Elblągu rozmawia się od co najmniej 2008 roku, a w ostatnich czterech latach nawet bardzo emocjonująco. Stanowią one zresztą fragment innego, globalnego problemu – ochrony środowiska i powietrza. Ostatnio 11 tysięcy uczonych z różnych stron świata podpisało się pod apelem poważnego podejścia do tematu, bo żarty naprawdę się kończą, a nasze dzieci i wnuki czeka totalna katastrofa.
My (miasto Elbląg) też mieliśmy być proklimatyczni. W uchwalonym przez szacowną Radę Miasta w czerwcu 2015 roku „Planie gospodarki niskoemisyjnej dla miasta Elbląga” przyjęte zostały konkretne rozwiązania ograniczające zatruwanie atmosfery: współspalanie biomasy tartacznej i miału węglowego w kotłach rusztowych (EPEC), budowa bloku gazowo-parowego o mocy elektrycznej ok. 115 MW wraz z infrastrukturą (Energa Kogeneracja), produkcja energii elektrycznej i ciepła z biogazu (Zakład Utylizacji Odpadów) „Za realizację planu gospodarki niskoemisyjnej odpowiada Prezydent Miasta Elbląg” – przyjęto w planie. Dodano jeszcze dla ułatwienia sprawy: „Na potrzeby realizacji PGN (planu) niezbędne jest utworzenie w strukturach Urzędu Biura Zarządzania Energią. Głównym zadaniem Biura będzie nadzór nad pozyskiwaniem danych oraz przygotowywaniem analiz oraz raportów z realizacji planu”.
Co prawda ustawy nie wymuszają obowiązku stworzenia planu gospodarki niskoemisyjnej, jednakże podjęcie takiej uchwały rodzi obowiązek jej realizacji przez władzę wykonawczą.
Z założenia plany miały być kluczowe przy ubieganiu się o środki finansowe w perspektywie lat 2014-2020, a środków dostępnych w wielu funduszach przewidziano naprawdę dużo. Miały być też okazją do integrowania lokalnych społeczności. Tam, gdzie utrwala się nurt obywatelski, w sytuacji stałego wzrostu cen energii oraz obaw o bezpieczeństwo energetyczne, realizacja planów gospodarki niskoemisyjnej jest silnie wspierana przez całe wspólnoty. Zgodnie z założeniami są monitorowane i aktualizowane, środki pozyskiwane i wykorzystywane. Ale nie u nas. Kasa nie przypłynęła, kolejny dokument do szuflady, a zamiast jego aktualizacji, ogólnikowa uchwała na nadzwyczajnej sesji RM.
Nieraz słyszałam od elbląskich notabli, że: strategie są tylko po to, by wyciągać unijne pieniądze; papier wszystko przyjmie; prawo to bajka dla ubogich. Dlatego tyle opracowań zewnętrznych za grube pieniądze trafia do szuflad, a dobre inicjatywy lokalne są niedoceniane. Warto przypomnieć zupełnie nietrafioną, opracowaną zewnętrznie strategię promocji Turbo-Elbląg ze ślimakiem w tle. Bardzo kosztowna, wprowadzona na trzy lata, została zastąpiona kampanią 777, następnie akcją „Elbląg w formie”. Te dwa ostatnie przedsięwzięcia, udane i bezkosztowe, zostały opracowane przez młodych elbląskich urzędników z ówczesną szefową Departamentu Promocji Hanną Laską-Kleinszmidt. Dzisiaj nową strategię marki opracowuje zewnętrznie zespół Mateusza Zmyślonego. Nie wątpię, że zrobią to znakomicie i oczarują nas pomysłami, ale nie potrafię już uwierzyć w konsekwentną realizację ich programu.
W tym chaosie coraz trudniej odpowiadać na konkretne pytania mieszkańców i nielicznych zainteresowanych radnych, więc coraz więcej próbuje się ukryć. Dlatego często ostatnio pojawia się zasłona „tajemnicy handlowej”. Wygodna dla władzy, akceptowana nawet przez niektórych rajców. Radni koalicji prezydenckiej, którzy w założeniu stanowią organ stanowiący i kontrolujący gminy, zamienili się w organ czapkujący i kibicujący. Za zgodę prezydenta na realizację ich małych pomysłów przegłosują wszystko bez pytania, z pokorą przyjmując gwałcenie najważniejszej zasady samorządności – jawności działania. Jawności, która zapisana jest w ustawie samorządowej, a doprecyzowana w art. 33 i 35 ustawy o finansach publicznych. Liczne wyroki NSA i WSA jednoznacznie rozstrzygają tę kwestię.
Przytoczę sentencję jednego z nich - wyroku WSA w Warszawie z 20 grudnia 2017 roku: „Sąd nie podziela poglądu, że sam fakt utajnienia treści umów cywilnoprawnych zawieranych z uwagi na tajemnicę przedsiębiorstwa stanowi bezwzględną przesłankę odmowy udzielenia żądanych informacji w ramach dostępu do informacji publicznej. Nie jest decydująca wyłącznie wola przedsiębiorcy, nadającego klauzulę poufności całemu pakietowi informacji. Istnienie tajemnicy przedsiębiorcy musi w każdym przypadku być rzeczywiste i niewątpliwe. Ta przesłanka ograniczająca zasadę jawności informacji publicznej musi być oceniana w sposób obiektywny, oderwany od woli danego przedsiębiorcy. Nie wystarczy więc, by żądana informacja dotyczyła przedsiębiorcy, tj. by odnosiła się do prowadzonej przez niego działalności gospodarczej i by była wolą przedsiębiorcy objęta tajemnicą. W takich przypadkach organ musi szczegółowo określić, z czego wywodzi daną przesłankę odmowy i w czym znajduje ona uzasadnienie”.
Wrócę jednak do wczorajszej, niezwykle niezwyczajnej sesji. Sama byłam tak zainteresowana, że zjawiłam się na niej osobiście. A tu niespodzianka. Prezydent wniósł o wycofanie wniosku o jej zwołanie. Okazało się bowiem, że to, co miało być zaprezentowane, nie jest zaakceptowane przez zarząd spółki Energa. Czyli pat ciepłowniczy trwa, za to na przekór prawu i zdrowemu rozsądkowi, elbląska rzeczywistość samorządowa, przy czynnym udziale jej strażników, staje się powoli fikcją. Ciąg dalszy nastąpi niebawem podczas tzw. debaty budżetowej. Zadowoleni radni będą szydzić z nas, obiecując następne upalne lato bez kąpieliska, zimę bez wyciągu, za to z kolejnymi podwyżkami opłat za miejskie usługi. Preludium już było – szefowie prezydenckich klubów z trybuny kibiców zapowiedzieli zaciskanie pasa. Jak długo jeszcze elblążanie będą to akceptować – trudno przewidzieć. Raz już pokazali, że ich cierpliwość ma swoje granice, za co ich kocham. Więc, drodzy kibice władzy, może pora, by przestać jej nadużywać.