W Elblągu jestem już po raz trzeci na turnieju Baltic Cup. Dwukrotnie tu zwyciężałem w swojej koronnej konkurencji - tańcach latynoamerykańskich, teraz będzie trudniej, bo to pierwszy start po długiej przerwie - mówi Rafał Maserak, znany z telewizyjnego programu „Taniec z gwiazdami”. Z tancerzem rozmawia Andrzej Minkiewicz.
Andrzej Minkiewicz: Kiedy zaczęła się przygoda z tańcem dla Rafała Maseraka?
Rafał Maserak: Miałem chyba z 9 lat, kiedy na tańce namówiła mnie koleżanka. To był szkolny początek i tak to trwa nadal. Zresztą, najlepiej rozpoczynać naukę tańca w okresie dzieciństwa. Ostatnio mniej trenowałem. Przerwa w treningach spowodowana uczestnictwem w telewizyjnym programie nie wpłynęła pozytywnie na moją formę. W telewizji tańczy się trochę inaczej, bo jako prowadzący gwiazdę, muszę uwzględniać możliwości partnerki.
Stolicą europejskiego tańca jest Londyn. Tam odbywają się najważniejsze na Starym Kontynencie turnieje, często decydujące o miejscach w rankingach ISDF.
Tak, to prawda, bo w Londynie organizowane są w roku trzy takie markowe turnieje. Wybieram się na jeden z nich w styczniu przyszłego roku, a start warunkuję od posiadanej w tym okresie dyspozycji. Muszę teraz dużo trenować, żeby dojść do starej formy i móc ostro walczyć na parkiecie. Jest takie życzliwe powiedzenie przed startami tancerzy: połamania obcasów. Żeby je „połamać” i wywalczyć miejsce na podium, trzeba wylać litry potu na treningach.
Jakie cechy powinien posiadać tancerz stylu latynoamerykańskiego?
Dla mnie najważniejszą cechą jest emocja, uczucie, bo to jest niesamowicie istotne w przekazie muzyki ruchami ciała. Do tego dochodzi technika, którą szkoli się zawsze. Emocje i uczucie ma każdy, tylko trzeba to w jakiś sposób z siebie wyzwolić, a nie wszyscy potrafią to zrobić.
Po tej krótkiej rozmowie Rafał Maserak w parze z Magdaleną Soszyńską, reprezentując klub „Contra” z Warszawy, wystartowali w finale konkursu ISDF Open Latin. Obcasów nie połamali, zajęli ostatecznie szóste miejsce, potwierdzając tym samym, że muszą pracować, by dojść do starej formy.
Rafał Maserak: Miałem chyba z 9 lat, kiedy na tańce namówiła mnie koleżanka. To był szkolny początek i tak to trwa nadal. Zresztą, najlepiej rozpoczynać naukę tańca w okresie dzieciństwa. Ostatnio mniej trenowałem. Przerwa w treningach spowodowana uczestnictwem w telewizyjnym programie nie wpłynęła pozytywnie na moją formę. W telewizji tańczy się trochę inaczej, bo jako prowadzący gwiazdę, muszę uwzględniać możliwości partnerki.
Stolicą europejskiego tańca jest Londyn. Tam odbywają się najważniejsze na Starym Kontynencie turnieje, często decydujące o miejscach w rankingach ISDF.
Tak, to prawda, bo w Londynie organizowane są w roku trzy takie markowe turnieje. Wybieram się na jeden z nich w styczniu przyszłego roku, a start warunkuję od posiadanej w tym okresie dyspozycji. Muszę teraz dużo trenować, żeby dojść do starej formy i móc ostro walczyć na parkiecie. Jest takie życzliwe powiedzenie przed startami tancerzy: połamania obcasów. Żeby je „połamać” i wywalczyć miejsce na podium, trzeba wylać litry potu na treningach.
Jakie cechy powinien posiadać tancerz stylu latynoamerykańskiego?
Dla mnie najważniejszą cechą jest emocja, uczucie, bo to jest niesamowicie istotne w przekazie muzyki ruchami ciała. Do tego dochodzi technika, którą szkoli się zawsze. Emocje i uczucie ma każdy, tylko trzeba to w jakiś sposób z siebie wyzwolić, a nie wszyscy potrafią to zrobić.
Po tej krótkiej rozmowie Rafał Maserak w parze z Magdaleną Soszyńską, reprezentując klub „Contra” z Warszawy, wystartowali w finale konkursu ISDF Open Latin. Obcasów nie połamali, zajęli ostatecznie szóste miejsce, potwierdzając tym samym, że muszą pracować, by dojść do starej formy.
Andrzej Minkiewicz - Telewizja Elbląska