Na czwartkowej sesji radni będą musieli jeszcze raz zagłosować w sprawie emisji przez miasto obligacji. Taki warunek postawił bank, bo dopatrzył się, że za emisją głosowało poprzednio zbyt mało osób.
Problem tkwi w arytmetyce. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym Rada Miejska podejmuje uchwały dotyczące zobowiązań finansowych bezwzględną większością głosów, która w przypadku Elbląga wynosi 13. W maju, gdy radni podejmowali pierwszy raz decyzję w tej sprawie, większość bezwzględna została zachowana, ale już na sesji 3 września, kiedy przesuwano terminy i transze obligacji, „za” było 10 radnych, a od głosu wstrzymało się 14 radnych PiS. Uchwałę za zgodną z prawem uznała Regionalna Izba Obrachunkowa, ale to nie zadowala banku, który ma pożyczyć miastu 24 miliony złotych z tytułu emisji obligacji.
- Bank uznał, że skoro w maju większość radnych była na tak, to teraz też powinni być. Bez tej decyzji nie dostaniemy pieniędzy – mówi nam jeden z urzędników ratusza.
Prezydent chce, by na czwartkowej sesji ostatnie głosowanie w sprawie obligacji powtórzyć. Miasto ma nóż na gardle, bo w kasie brakuje obecnie 26 milionów złotych na zapłatę różnego rodzaju faktur. - Decyzja w sprawie obligacji musi być podjęta – mówił dzisiaj na komisji gospodarczej zdenerwowany skarbnik miasta Zbigniew Pater.
- To jest szantaż! - ripostował Zenon Lecyk, radny PiS.
- Tak, to jest szantaż. Musimy mieć pieniądze na zapłatę należności, bo inaczej będziemy mieli jedynie pieniądze na płace dla pracowników – odpowiedział Zbigniew Pater.
Kolejne emocje zapewne już w czwartek na sesji Rady Miejskiej.
- Bank uznał, że skoro w maju większość radnych była na tak, to teraz też powinni być. Bez tej decyzji nie dostaniemy pieniędzy – mówi nam jeden z urzędników ratusza.
Prezydent chce, by na czwartkowej sesji ostatnie głosowanie w sprawie obligacji powtórzyć. Miasto ma nóż na gardle, bo w kasie brakuje obecnie 26 milionów złotych na zapłatę różnego rodzaju faktur. - Decyzja w sprawie obligacji musi być podjęta – mówił dzisiaj na komisji gospodarczej zdenerwowany skarbnik miasta Zbigniew Pater.
- To jest szantaż! - ripostował Zenon Lecyk, radny PiS.
- Tak, to jest szantaż. Musimy mieć pieniądze na zapłatę należności, bo inaczej będziemy mieli jedynie pieniądze na płace dla pracowników – odpowiedział Zbigniew Pater.
Kolejne emocje zapewne już w czwartek na sesji Rady Miejskiej.
RG