W elbląskich aptekach pojawiły się ulotki w związku z protestem środowiska farmaceutów przeciwko nowelizacji prawa dotyczącego prowadzenia aptek. Rozmowa ze Stanisławem Voglem, wiceprezesem Pomorskiej Izby Aptekarskiej.
Co zmienia nowelizacja prawa farmaceutycznego dla aptekarzy?
Odbiera nam podstawowy i główny zapis, że apteka jest dla aptekarza - farmaceuty, czyli że właścicielem apteki jest specjalista. Ten zapis dawał możliwą swobodę działalności fachowcom i nie było możliwości dużego nacisku na przełożenie zarabiania pieniędzy za wszelką cenę.
Nowelizacja prawa farmaceutycznego zakłada, że właścicielem apteki może być każdy przedsiębiorca...
W Unii Europejskiej aptekę może mieć tylko aptekarz - farmaceuta, a ilość powstających aptek jest ściśle limitowana. Obawiamy się, że w chwili przystąpienia Polski do Unii, na nasz rynek wejdzie zagraniczny kapitał, który zdominuje rynek i będzie narzucał ceny leków.
Farmaceuci obawiają się więc tego, że powstanie monopol na obrót środkami farmaceutycznymi?
Powstaną duże sieci aptek, co już jest w zalążkach czynione. Zapis w prawie farmaceutycznym mówi, że jeden właściciel może mieć do 10 procent aptek. Więc jeżeli spojrzymy na dzisiejsze rozmieszczenie aptek w kraju, to jeden przedsiębiorca może mieć apteki w dwóch, a nawet trzech województwach. Czy to nie jest monopol? A każdy monopol dąży do tego, by podnieść zyski, bo takie jest prawo biznesu. Jeżeli ktoś wykupi apteki, to my oczywiście możemy stracić pracę, natomiast dla pacjenta każdy monopol wcześniej czy później zlikwiduje apteki tzw. nierentowne. Po drugie sprawi, że z aptek zacznie znikać tzw. tani lek, który będzie zastępowany droższym. Na dzisiaj tani lek to jest lek polski. Taką sytuacją zaniepokojone są więc i polskie firmy farmaceutyczne. Te molochy przecież będą dyktowały swoje warunki i dobór medykamentów.
A czy nie mogłoby być tak, że właścicielem apteki byłby biznesmen, a kimś, kto wydaje leki specjalista, farmaceuta?
Apteka nie jest sklepem. Apteka świadczy usługę i poradę farmaceutyczną, której elementem jest wydanie leku. Ja, na podstawie decyzji lekarza lub mojej wiedzy, wydaję pacjentowi lek. Przecież nieraz muszę odmówić. I to nie jest sklep. W sklepie jak mam pieniądze, to kupię wszystko. Apteka jest instytucją ochrony zdrowia, a ochrona zdrowia jest szczególnie chroniona ustawodawstwem. W aptece właściciel i pracownik są ze sobą ściśle zawodowo związani. Każdy nie-fachowiec, jeżeli zakłada taki biznes, chciałby w miarę możliwości zarobić, a apteka do tego celu do końca nie służy.
Jak w kraju będzie wyglądał protest?
Na pewno we wszystkich regionach Polski protest się odbędzie. Zaczyna się od Pomorza. To, że aptekarze protestują, jest naturalne. Protestem zainteresowany jest także przemysł farmaceutyczny, ale chcemy zainteresować także pacjentów. To będzie ciąg zdarzeń: najpierw ulotki, informacje dla pacjentów. Później wyłożymy listy do podpisów, by doprowadzić do złożenia w Sejmie obywatelskiego projektu zmiany prawa farmaceutycznego.
Odbiera nam podstawowy i główny zapis, że apteka jest dla aptekarza - farmaceuty, czyli że właścicielem apteki jest specjalista. Ten zapis dawał możliwą swobodę działalności fachowcom i nie było możliwości dużego nacisku na przełożenie zarabiania pieniędzy za wszelką cenę.
Nowelizacja prawa farmaceutycznego zakłada, że właścicielem apteki może być każdy przedsiębiorca...
W Unii Europejskiej aptekę może mieć tylko aptekarz - farmaceuta, a ilość powstających aptek jest ściśle limitowana. Obawiamy się, że w chwili przystąpienia Polski do Unii, na nasz rynek wejdzie zagraniczny kapitał, który zdominuje rynek i będzie narzucał ceny leków.
Farmaceuci obawiają się więc tego, że powstanie monopol na obrót środkami farmaceutycznymi?
Powstaną duże sieci aptek, co już jest w zalążkach czynione. Zapis w prawie farmaceutycznym mówi, że jeden właściciel może mieć do 10 procent aptek. Więc jeżeli spojrzymy na dzisiejsze rozmieszczenie aptek w kraju, to jeden przedsiębiorca może mieć apteki w dwóch, a nawet trzech województwach. Czy to nie jest monopol? A każdy monopol dąży do tego, by podnieść zyski, bo takie jest prawo biznesu. Jeżeli ktoś wykupi apteki, to my oczywiście możemy stracić pracę, natomiast dla pacjenta każdy monopol wcześniej czy później zlikwiduje apteki tzw. nierentowne. Po drugie sprawi, że z aptek zacznie znikać tzw. tani lek, który będzie zastępowany droższym. Na dzisiaj tani lek to jest lek polski. Taką sytuacją zaniepokojone są więc i polskie firmy farmaceutyczne. Te molochy przecież będą dyktowały swoje warunki i dobór medykamentów.
A czy nie mogłoby być tak, że właścicielem apteki byłby biznesmen, a kimś, kto wydaje leki specjalista, farmaceuta?
Apteka nie jest sklepem. Apteka świadczy usługę i poradę farmaceutyczną, której elementem jest wydanie leku. Ja, na podstawie decyzji lekarza lub mojej wiedzy, wydaję pacjentowi lek. Przecież nieraz muszę odmówić. I to nie jest sklep. W sklepie jak mam pieniądze, to kupię wszystko. Apteka jest instytucją ochrony zdrowia, a ochrona zdrowia jest szczególnie chroniona ustawodawstwem. W aptece właściciel i pracownik są ze sobą ściśle zawodowo związani. Każdy nie-fachowiec, jeżeli zakłada taki biznes, chciałby w miarę możliwości zarobić, a apteka do tego celu do końca nie służy.
Jak w kraju będzie wyglądał protest?
Na pewno we wszystkich regionach Polski protest się odbędzie. Zaczyna się od Pomorza. To, że aptekarze protestują, jest naturalne. Protestem zainteresowany jest także przemysł farmaceutyczny, ale chcemy zainteresować także pacjentów. To będzie ciąg zdarzeń: najpierw ulotki, informacje dla pacjentów. Później wyłożymy listy do podpisów, by doprowadzić do złożenia w Sejmie obywatelskiego projektu zmiany prawa farmaceutycznego.
przyg. J