Ich opinie są ważne i wiążące. Wypowiadają się na temat stanu zdrowia psychicznego czy fizycznego oskarżonych, wyjaśniają mechanizmy powstania obrażeń, ale są też specjalistami w innych, niezwiązanych z medycyną dziedzinach np. gospodarki i finansów. Biegli sądowi, bo o nich mowa, nie garną się jednak szczególnie do pełnienia tej funkcji na rzecz elbląskiej Temidy. Powód? Stawki są niskie, a odpowiedzialność wielka.
- Mamy ogromny problem z biegłymi – przyznaje Ewa Pietraszewska, prezes Sądu Okręgowego w Elblągu. - Są takie specjalizacje, w których biegłych nie mamy od kilku lat. Przykłady? Nie mamy biegłych w dziedzinach diabetologii, endokrynologii. Szczególnie palącym problemem są biegli lekarze – podkreśla - ale zwiększenie ilości spraw karnych związanych z obrotem gospodarczym powoduje, że mamy też kłopot z biegłymi z zakresu księgowości, ze znajomością rynku papierów wartościowych.
Jak zatem elbląski sąd radzi sobie z brakiem biegłych?
- Prosimy o pomoc, przez prywatne kontakty, często osobiste zaangażowanie sekretarzy i sędziów, specjalistów z różnych stron Polski – wyjaśnia Ewa Pietarszewska. - pomagają nam czasem sądy w Olsztynie czy w Gdańsku. Prawda jest jednak taka, że też nie są z tego powodu zadowolone, bo same mają jednego biegłego na liście. Ale wymieniamy się biegłymi – zapewnia. - Bardzo często współpracujemy z ośrodkami uniwersyteckimi, politechnicznymi, z pomocy akademii medycznych korzystamy nagminnie, zwłaszcza w sprawach cywilnych - o odszkodowania i zadośćuczynienia. Wówczas potrzebne są opinie z wielu specjalizacji. Liczba osób konsultujących oscyluje w granicach 10-12. Piszemy też co kilka miesięcy do Izb Lekarskich i do dyrektorów szpitali, przychodni z prośbą o zapisywanie się lekarzy na listę biegłych – kontynuuje prezes Sądu Okręgowego. - Efekt jest żaden – stwierdza prezes elbląskiego sądu. - Każdy z lekarzy ma autonomiczną możliwość podjęcia takiej decyzji. To jest jednak ogromny obowiązek, obciążenie i odpowiedzialność.
Status biegłego sądowego nie jest już, jak widać, prestiżowy, tym bardziej, że zaangażowanie nie przekłada się na wynik finansowy.
- W procesie cywilnym stawka godzinowa wynosi ok. 30 zł , a ryczałt za pracę biegłego na rzecz wydziału ubezpieczeń społecznych - 146 zł brutto – wylicza Ewa Pietraszewska. - A w tej kwocie ujęte są wszystkie koszty, jakie biegły ponosi, czyli nie tylko wydanie opinii na piśmie, ale i stawiennictwo w sądzie, badanie pacjenta. Za stawki, które proponujemy niedługo nikt nie będzie do nas przychodził – z rozżaleniem dodaje prezes sądu. - Teraz jest dyskutowany projekt ministerstwa sprawiedliwości dotyczący zmiany w ustawie o biegłych sądowych.Nie ma tam jednak kwestii najważniejszej, czyli wynagrodzenia.
A sprawy toczące się przed elbląskim sądem byłyby szybciej załatwiane, gdyby na liście było więcej biegłych.
- Pomagamy dopełnić wszystkich formalności, jesteśmy w stanie prawie napisać wniosek, by tylko chętny się podpisał – zapewnia pani prezes. - Chętny, który spełnia wymogi, przede wszystkim ma wykształcenie wyższe z zakresu danej specjalizacji i jest osobą niekaraną. Kadencja biegłego sądowego trwa 5 lat.
Jak zatem elbląski sąd radzi sobie z brakiem biegłych?
- Prosimy o pomoc, przez prywatne kontakty, często osobiste zaangażowanie sekretarzy i sędziów, specjalistów z różnych stron Polski – wyjaśnia Ewa Pietarszewska. - pomagają nam czasem sądy w Olsztynie czy w Gdańsku. Prawda jest jednak taka, że też nie są z tego powodu zadowolone, bo same mają jednego biegłego na liście. Ale wymieniamy się biegłymi – zapewnia. - Bardzo często współpracujemy z ośrodkami uniwersyteckimi, politechnicznymi, z pomocy akademii medycznych korzystamy nagminnie, zwłaszcza w sprawach cywilnych - o odszkodowania i zadośćuczynienia. Wówczas potrzebne są opinie z wielu specjalizacji. Liczba osób konsultujących oscyluje w granicach 10-12. Piszemy też co kilka miesięcy do Izb Lekarskich i do dyrektorów szpitali, przychodni z prośbą o zapisywanie się lekarzy na listę biegłych – kontynuuje prezes Sądu Okręgowego. - Efekt jest żaden – stwierdza prezes elbląskiego sądu. - Każdy z lekarzy ma autonomiczną możliwość podjęcia takiej decyzji. To jest jednak ogromny obowiązek, obciążenie i odpowiedzialność.
Status biegłego sądowego nie jest już, jak widać, prestiżowy, tym bardziej, że zaangażowanie nie przekłada się na wynik finansowy.
- W procesie cywilnym stawka godzinowa wynosi ok. 30 zł , a ryczałt za pracę biegłego na rzecz wydziału ubezpieczeń społecznych - 146 zł brutto – wylicza Ewa Pietraszewska. - A w tej kwocie ujęte są wszystkie koszty, jakie biegły ponosi, czyli nie tylko wydanie opinii na piśmie, ale i stawiennictwo w sądzie, badanie pacjenta. Za stawki, które proponujemy niedługo nikt nie będzie do nas przychodził – z rozżaleniem dodaje prezes sądu. - Teraz jest dyskutowany projekt ministerstwa sprawiedliwości dotyczący zmiany w ustawie o biegłych sądowych.Nie ma tam jednak kwestii najważniejszej, czyli wynagrodzenia.
A sprawy toczące się przed elbląskim sądem byłyby szybciej załatwiane, gdyby na liście było więcej biegłych.
- Pomagamy dopełnić wszystkich formalności, jesteśmy w stanie prawie napisać wniosek, by tylko chętny się podpisał – zapewnia pani prezes. - Chętny, który spełnia wymogi, przede wszystkim ma wykształcenie wyższe z zakresu danej specjalizacji i jest osobą niekaraną. Kadencja biegłego sądowego trwa 5 lat.
A