Kampania wyborcza przeniosła się na sale sądowe. W rolach głównych występuje teraz Jerzy Wilk i wydawca jednego z portali internetowych oraz dwutygodnika pod tą samą nazwą. Prezydent wygrał jeden proces i zapowiada kolejny pozew.
Jerzy Wilk podał do sądu Sebastiana Bona-Kuchejdę, redaktora naczelnego dwutygodnika „Elbląg24”, o naruszenie dóbr osobistych za cykl artykułów z czerwca. Cywilny wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu zapadł 28 października i ma charakter zaoczny, bo pozwany nie stawił się w sądzie. W treści wyroku sąd orzekł, że redaktor naczelny ma przeprosić Jerzego Wilka, wpłacić tysiąc złotych na rzecz Specjalizacyjnej Całodobowej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Elblągu i zwrócić Jerzemu Wilkowi koszty procesu (1190 zł). Orzeczenie nie jest prawomocne i służy od niego odwołanie.
O wyroku poinformowała dzisiaj dziennikarzy na konferencji prasowej Monika Borzdyńska, rzecznik prezydenta Elbląga i zarazem rzecznik w kampanii PiS. Dlaczego nie prezydent osobiście? - Pan prezydent ma ważne obowiązki zawodowe – stwierdziła Monika Borzdyńska. Jednocześnie poinformowała, że Jerzy Wilk złoży w sądzie kolejny pozew w sprawie publikacji na jego temat, tym razem przeciwko wydawcy portalu internetowego Elblag24. To ta sama osoba, która jest redaktorem naczelnym dwutygodnika „Elbląg24”. W swojej publikacji sugeruje, jakoby prezydent Jerzy Wilk był rozwodnikiem.
- Informacje, które są zawarte w tym artykule są nieprawdzie i to nie pan prezydent Jerzy Wilk będzie musiał dowodzić prawdy, tylko ten, kto ten artykuł napisał – odpowiedziała rzeczniczka. - Wszyscy wiemy, że informacje trzeba sprawdzać. To nie jest tak, że każdy z nas może sobie wrzucić określone tezy do sieci i nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności, tym bardziej gdy porusza się tak prywatne i intymne sfery. Ja nie jestem uprawniona do tego, by odpowiadać na pytania dotyczące życia prywatnego prezydenta. Nawet osoba publiczna nie musi tłumaczyć się ze swojego życia prywatnego.
Rzeczniczka podkreśliła, że stosowane obecnie chwyty w kampanii wyborczej uznaje za karygodne. - Jestem zażenowana poziomem tej kampanii – powiedziała. - Poruszanie sfery osobistej jednego z kandydatów i zadawanie dotkliwych pytań jest niewłaściwe. Jedyna więc droga, jaka nam pozostaje, to droga sądowa. Będziemy dochodzić swoich praw. Nawet nie wiem, czy można to nazwać dziennikarstwem, bo to nie jest poziom dziennikarstwa. Kodeks etyki dziennikarskiej, prawo prasowe wskazuje ewidentnie na naruszenie przepisów. Jestem zawiedziona tym poziomem i mam nadzieję, że ci ludzie wezmą sobie do serca te wyroki, bo to przecież nie jest ich pierwszy wyrok i że skończy się taki poziom kampanii.
O wyroku poinformowała dzisiaj dziennikarzy na konferencji prasowej Monika Borzdyńska, rzecznik prezydenta Elbląga i zarazem rzecznik w kampanii PiS. Dlaczego nie prezydent osobiście? - Pan prezydent ma ważne obowiązki zawodowe – stwierdziła Monika Borzdyńska. Jednocześnie poinformowała, że Jerzy Wilk złoży w sądzie kolejny pozew w sprawie publikacji na jego temat, tym razem przeciwko wydawcy portalu internetowego Elblag24. To ta sama osoba, która jest redaktorem naczelnym dwutygodnika „Elbląg24”. W swojej publikacji sugeruje, jakoby prezydent Jerzy Wilk był rozwodnikiem.
- Informacje, które są zawarte w tym artykule są nieprawdzie i to nie pan prezydent Jerzy Wilk będzie musiał dowodzić prawdy, tylko ten, kto ten artykuł napisał – odpowiedziała rzeczniczka. - Wszyscy wiemy, że informacje trzeba sprawdzać. To nie jest tak, że każdy z nas może sobie wrzucić określone tezy do sieci i nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności, tym bardziej gdy porusza się tak prywatne i intymne sfery. Ja nie jestem uprawniona do tego, by odpowiadać na pytania dotyczące życia prywatnego prezydenta. Nawet osoba publiczna nie musi tłumaczyć się ze swojego życia prywatnego.
Rzeczniczka podkreśliła, że stosowane obecnie chwyty w kampanii wyborczej uznaje za karygodne. - Jestem zażenowana poziomem tej kampanii – powiedziała. - Poruszanie sfery osobistej jednego z kandydatów i zadawanie dotkliwych pytań jest niewłaściwe. Jedyna więc droga, jaka nam pozostaje, to droga sądowa. Będziemy dochodzić swoich praw. Nawet nie wiem, czy można to nazwać dziennikarstwem, bo to nie jest poziom dziennikarstwa. Kodeks etyki dziennikarskiej, prawo prasowe wskazuje ewidentnie na naruszenie przepisów. Jestem zawiedziona tym poziomem i mam nadzieję, że ci ludzie wezmą sobie do serca te wyroki, bo to przecież nie jest ich pierwszy wyrok i że skończy się taki poziom kampanii.
dk