Dziewięć kobiet, dyscyplinarnie zwolnionych za założenie zawiązku zawodowego w Hetmanie, ma wrócić do pracy – orzekł elbląski sąd pracy.
W sądzie pracy zapadł dziś wyrok w sprawie pracownic odzieżowej spółki Hetman, które w grudniu ubiegłego roku założyły zawiązek zawodowy i zostały za to dyscyplinarnie, bez wypowiedzenia, zwolnione. Zgodnie z wyrokiem, kobiety, które od chwili zwolnienia nie pobierały zasiłku chorobowego, mają dodatkowo otrzymać od pracodawcy utracone wynagrodzenie. Największa zasądzona kwota to prawie 9,8 tysiąca złotych.
- Założenie związku zawodowego i kilkugodzinny przestój w oczekiwaniu na rozmowy z pracodawcą, który od dawna zalegał z wypłatą pensji, trudno w tej sytuacji uznać za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych - uzasadniając wyrok sędzina Alicja Romanowska.
Dodała także, że pracownice Hetmana mają prawo powrócić do swojego zakładu, bo mimo formalnego postawienia w stan likwidacji, firma wciąż funkcjonuje i zawiera kontrakty.
- W toku postępowania przyznał to sam prezes firmy i jego dyrektor – powiedziała sędzina. Założycielki Solidarności w Hetmanie mówią, że mimo obaw o dalszą współpracę z prezesem firmy, wrócą do pracy.
- Gdyby sytuacja powtórzyła się, zrobiłybyśmy tak samo – powiedziały dziennikarzom. – Sprawiedliwości stało się zadość.
- Dzisiejszy wyrok to dla nas wielkie święto, ale też przestroga dla wszystkich łamiących prawo pracodawców – uważa szef elbląskiej „S”, Mirosław Kozłowski.
Wyrok nie jest prawomocny. Właściciel Hetmana nie chciał rozmawiać z dziennikarzami - tuż po ogłoszeniu wyroku opuścił budynek sądu.
- Założenie związku zawodowego i kilkugodzinny przestój w oczekiwaniu na rozmowy z pracodawcą, który od dawna zalegał z wypłatą pensji, trudno w tej sytuacji uznać za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych - uzasadniając wyrok sędzina Alicja Romanowska.
Dodała także, że pracownice Hetmana mają prawo powrócić do swojego zakładu, bo mimo formalnego postawienia w stan likwidacji, firma wciąż funkcjonuje i zawiera kontrakty.
- W toku postępowania przyznał to sam prezes firmy i jego dyrektor – powiedziała sędzina. Założycielki Solidarności w Hetmanie mówią, że mimo obaw o dalszą współpracę z prezesem firmy, wrócą do pracy.
- Gdyby sytuacja powtórzyła się, zrobiłybyśmy tak samo – powiedziały dziennikarzom. – Sprawiedliwości stało się zadość.
- Dzisiejszy wyrok to dla nas wielkie święto, ale też przestroga dla wszystkich łamiących prawo pracodawców – uważa szef elbląskiej „S”, Mirosław Kozłowski.
Wyrok nie jest prawomocny. Właściciel Hetmana nie chciał rozmawiać z dziennikarzami - tuż po ogłoszeniu wyroku opuścił budynek sądu.
AJ