Przez Litwę, Łotwę, Estonię do Skandynawii, a potem Niemcy i znowu Polska. W sumie blisko 4 tysiące kilometrów. 1 września elbląski strażak Paweł Koch znowu wsiądzie na rower i wyruszy w podróż dla przyjemności, ale i z potrzeby serca. Akcja „Rozjedź z nami raka Jagody!” ma pomóc zebrać fundusze na rehabilitację 5-latki, która, co prawda wygrała walkę z chorobą, ale do pełnej sprawności ma jeszcze długą drogę.
Długą drogę ma przed sobą również Paweł Koch. Wyliczył, że przez ok. 30 dni pokona 3 800 kilometrów.
- Te moje wyprawy są coraz dłuższe – śmieje się sympatyczny strażak. - W ubiegłym roku, również w ramach akcji dla Jagody, jechałem do Grecji – to było ponad 3 200 km. Teraz będzie jeszcze dalej, ale może i ciekawiej?
Paweł chce wyruszyć 1 września z Elbląga w kierunku Suwałk. Dalej: Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Norwegia, Dania, Niemcy i powrót do Polski. Cały czas na rowerze. Dziennie zamierza pokonywać 100-120 km.
Jest bogaty o doświadczenia z poprzednich rowerowych wypraw do Paryża i do Aten więc wie, jak powinien się przygotować i co spakować na podróż.
- Cały mój dobytek wiozę w sakwach rowerowych, również śpiwór i namiot – mówi Paweł Koch. - Na pewno nie wezmę dużego zapasu dętek, bo zainwestowałem w opony z wkładem antyprzebiciowym. Koszt takich opon rowerowych jest porównywalny z kosztem opon do samochodu, powinny więc wytrzymać – dodaje ze śmiechem. - Z doświadczenia wiem, że szprychy lubią pękać więc koła zabezpieczę dodatkowo.
Strażak twierdzi, że niczego się nie boi, no, może poza pogodą.
- Wolałbym, żeby jednak nie padało – stwierdza.
Podróżuje samotnie, ale twierdzi, że tak jest dobrze.
- Nie jestem od nikogo uzależniony, jadę swoim tempem, zatrzymuję się na postój tam, gdzie chcę – wylicza zalety, ale są i wady takiej podróży. - Czasem ma się dość bycia sam na sam ze sobą, ale w trasie można nawiązać nowe znajomości. Turystów, a także turystów rowerowych nie brakuje, co wiem już z doświadczenia poprzednich wypraw.
Paweł rusza w rowerową podróż dla przyjemności własnej, za własne pieniądze, ale w szlachetnym celu. Chce pomóc 5-letniej Jagódce. Pomaga dziewczynce od kilku lat, od początku jej choroby. Najpierw zgodził się pojechać do kliniki do Gdańska oddać swoją krew i granulocyty aby ratować życie nieznanej mu jeszcze Jagódki, która w wyniku powikłań w białaczce walczyła z sepsą i ogromnym osłabieniem organizmu.
Później jego wyprawy rowerowe stały się akcją charytatywną. Podróże Pawła mają na celu nagłośnienie sytuacji i pomoc w zbiórce pieniędzy na rehabilitację 5-letniej Jagódki. Ciężka choroba spowodowała bowiem liczne komplikacje m.in. uszkodzenie rdzenia kręgowego, pęcherz neurogenny czy znaczne opóźnienie mowy. Do powrotu do sprawności potrzebne są pieniądze na codzienną, systematyczną rehabilitację.
– Liczymy na sponsorów, których loga mogę umieszczać na swojej koszulce, szczególnie na plecach będą stale widoczne, bo nie zabieram plecaka – śmieje się Paweł Koch. - Mogą to też być wpłaty za każdy przejechany kilometr bądź wpłaty dobrowolnych kwot na konto Jagódki.
Dzięki zeszłorocznej akcji Pawła zebrano ok. 12 tys. zł z wpłat własnych indywidualnych darczyńców, od sponsorów, którzy płacili za kilometry oraz z charytatywnego treningu w Elblągu i tygodnia bez garniturów w warszawskiej korporacji (aby chodzić w krótkich spodenkach i klapkach pracownicy płacili datki na Jagodę).
Akcję "Rozjedź z nami raka Jagody" można śledzić na facebooku.
Aby wesprzeć Jagódkę wpłat można dokonywać na konto Europejskiej Fundacji KrewAktywni z Gdyni, KONIECZNIE z dopiskiem: "Dla Jagódki" nr konta 65 2030 0045 1110 0000 0259 4170.
- Te moje wyprawy są coraz dłuższe – śmieje się sympatyczny strażak. - W ubiegłym roku, również w ramach akcji dla Jagody, jechałem do Grecji – to było ponad 3 200 km. Teraz będzie jeszcze dalej, ale może i ciekawiej?
Paweł chce wyruszyć 1 września z Elbląga w kierunku Suwałk. Dalej: Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Norwegia, Dania, Niemcy i powrót do Polski. Cały czas na rowerze. Dziennie zamierza pokonywać 100-120 km.
Jest bogaty o doświadczenia z poprzednich rowerowych wypraw do Paryża i do Aten więc wie, jak powinien się przygotować i co spakować na podróż.
- Cały mój dobytek wiozę w sakwach rowerowych, również śpiwór i namiot – mówi Paweł Koch. - Na pewno nie wezmę dużego zapasu dętek, bo zainwestowałem w opony z wkładem antyprzebiciowym. Koszt takich opon rowerowych jest porównywalny z kosztem opon do samochodu, powinny więc wytrzymać – dodaje ze śmiechem. - Z doświadczenia wiem, że szprychy lubią pękać więc koła zabezpieczę dodatkowo.
Strażak twierdzi, że niczego się nie boi, no, może poza pogodą.
- Wolałbym, żeby jednak nie padało – stwierdza.
Podróżuje samotnie, ale twierdzi, że tak jest dobrze.
- Nie jestem od nikogo uzależniony, jadę swoim tempem, zatrzymuję się na postój tam, gdzie chcę – wylicza zalety, ale są i wady takiej podróży. - Czasem ma się dość bycia sam na sam ze sobą, ale w trasie można nawiązać nowe znajomości. Turystów, a także turystów rowerowych nie brakuje, co wiem już z doświadczenia poprzednich wypraw.
Paweł rusza w rowerową podróż dla przyjemności własnej, za własne pieniądze, ale w szlachetnym celu. Chce pomóc 5-letniej Jagódce. Pomaga dziewczynce od kilku lat, od początku jej choroby. Najpierw zgodził się pojechać do kliniki do Gdańska oddać swoją krew i granulocyty aby ratować życie nieznanej mu jeszcze Jagódki, która w wyniku powikłań w białaczce walczyła z sepsą i ogromnym osłabieniem organizmu.
Później jego wyprawy rowerowe stały się akcją charytatywną. Podróże Pawła mają na celu nagłośnienie sytuacji i pomoc w zbiórce pieniędzy na rehabilitację 5-letniej Jagódki. Ciężka choroba spowodowała bowiem liczne komplikacje m.in. uszkodzenie rdzenia kręgowego, pęcherz neurogenny czy znaczne opóźnienie mowy. Do powrotu do sprawności potrzebne są pieniądze na codzienną, systematyczną rehabilitację.
– Liczymy na sponsorów, których loga mogę umieszczać na swojej koszulce, szczególnie na plecach będą stale widoczne, bo nie zabieram plecaka – śmieje się Paweł Koch. - Mogą to też być wpłaty za każdy przejechany kilometr bądź wpłaty dobrowolnych kwot na konto Jagódki.
Dzięki zeszłorocznej akcji Pawła zebrano ok. 12 tys. zł z wpłat własnych indywidualnych darczyńców, od sponsorów, którzy płacili za kilometry oraz z charytatywnego treningu w Elblągu i tygodnia bez garniturów w warszawskiej korporacji (aby chodzić w krótkich spodenkach i klapkach pracownicy płacili datki na Jagodę).
Akcję "Rozjedź z nami raka Jagody" można śledzić na facebooku.
Aby wesprzeć Jagódkę wpłat można dokonywać na konto Europejskiej Fundacji KrewAktywni z Gdyni, KONIECZNIE z dopiskiem: "Dla Jagódki" nr konta 65 2030 0045 1110 0000 0259 4170.