Przed wiekami ludy słowiańskie, germańskie, celtyckie, bałtyckie, a nawet te, które zamieszkiwały północną część Afryki obchodziły święto miłości w czerwcu, podczas Nocy Kupały. Po zmroku młodzi mogli ominąć swatanie i połączyć się w pary, ba, nawet oddalić się do lasu, by tam oddać się fali namiętności. Bezkarnie. Dziś pogańskie święto miłości ustąpiło pola Walentynkom. Jednak my wracamy do przeszłości i o pradawnych obyczajach rozmawiamy z Agatą Kosacz, etnologiem z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu.
Święto miłości?
Agata Kosacz: - W naszej kulturze to Noc Kupały, inaczej kupalnocka, a w zależności od regionu także sobótka lub sobótki. Było to święto obchodzone w czasie letniego przesilenia słońca, czyli 21 czerwca. Czciły je ludy pogańskie na terenie całej Słowiańszczyzny, ale również ludy germańskie, celtyckie, bałtyckie, a nawet ludy zamieszkujące północne tereny Afryki. Tu, gdzie dziś mieszkamy, czyli w Elblągu, również obchodzono Noc Kupały.
Czyli noc zakochanych przypadała w czerwcu?
- Ludy tradycyjne, przedchrześcijańskie, dzieliły czas na zwykły i święty. Do określenia tego służyła wędrówka słońca po niebie. Kulminacyjne przełomy, czyli najkrótszy dzień w roku, dzień równonocy, dzień najdłuższy oznaczały cudowny czas.
Noc Kupały, później nazwana Nocą św. Jana (przejęta przez chrześcijaństwo) była to noc żywiołów – ognia i wody. Czczono je, bo według wierzeń, miały one moc oczyszczającą. Była to także noc miłości, płodności, urodzaju. Zaklinano przyrodę, ale i swoją pomyślność.
Jak świętowano?
- Zapalano wielkie ogniska, zazwyczaj na wzgórzach. Tańczono, przeskakiwano przez ogień, co miało chronić przed złymi duchami, ale i uzdrawiać. Także tej nocy dziewczęta puszczały na wodę wianki – symbol dziewictwa. Wianki wraz z palącym się w środku łuczywem płynęły z nurtem rzeki do czekających w pobliżu kawalerów. Ci je łowili i tak oto wyglądało wówczas łączenie się w pary.
Noc spełnionych marzeń...
- Ludy przedchrześcijańskie, wbrew opinii współczesnych, żyły według surowych zasad obyczajowości. To rodzice wiązali dzieci w pary. Ta noc była więc jedyną okazją, by zakochani ominęli swaty. Dodatkowo, tej nocy można było oddalić się do lasu w poszukiwaniu mitycznego kwiatu paproci, co wiązało się z uprawianiem miłości, często z inicjacją seksualną. Jednak w tym wyjątkowym czasie nie było to postrzegane negatywnie. Mówiono nawet, że tej nocy, nawet jeśli doszło do zbliżenia, nie traciło się dziewictwa. To była noc, jak można podejrzewać, pozbawiona pruderii.
Dziś Noc Kupały, jeśli w ogóle jest obchodzona, przybiera charakter festiwalu folklorystycznego
- Ostatni przypadek sobótki – za Pawłem Jasienicą – został odnotowany w 1937 r. Dziś natomiast, na fali popularności folkloryzmu, pojawiły się festiwale świętojańskie. W większych miastach Polski organizowane jest również puszczanie wianków czy lampionów, ale dziś ma to charakter zabawowy, a nie pierwotny, choć element ognia jest zachowany (uśmiech)
Noc Kupały wyparły Walentynki
- To zupełnie inne święto. Młodsze, a dodatkowo ma ono charakter indywidualny (zakochani gdzieś razem wychodzą, na kolację czy do kina), a w ostatnich latach nawet rodzinny. 14 lutego dzieciom kupuje się prezenty, razem z nimi spędza się czas. To święto nie tylko zakochanych, ale wszystkich kochających się ludzi. Kto chce, niech zatem świętuje.
Agata Kosacz: - W naszej kulturze to Noc Kupały, inaczej kupalnocka, a w zależności od regionu także sobótka lub sobótki. Było to święto obchodzone w czasie letniego przesilenia słońca, czyli 21 czerwca. Czciły je ludy pogańskie na terenie całej Słowiańszczyzny, ale również ludy germańskie, celtyckie, bałtyckie, a nawet ludy zamieszkujące północne tereny Afryki. Tu, gdzie dziś mieszkamy, czyli w Elblągu, również obchodzono Noc Kupały.
Czyli noc zakochanych przypadała w czerwcu?
- Ludy tradycyjne, przedchrześcijańskie, dzieliły czas na zwykły i święty. Do określenia tego służyła wędrówka słońca po niebie. Kulminacyjne przełomy, czyli najkrótszy dzień w roku, dzień równonocy, dzień najdłuższy oznaczały cudowny czas.
Noc Kupały, później nazwana Nocą św. Jana (przejęta przez chrześcijaństwo) była to noc żywiołów – ognia i wody. Czczono je, bo według wierzeń, miały one moc oczyszczającą. Była to także noc miłości, płodności, urodzaju. Zaklinano przyrodę, ale i swoją pomyślność.
Jak świętowano?
- Zapalano wielkie ogniska, zazwyczaj na wzgórzach. Tańczono, przeskakiwano przez ogień, co miało chronić przed złymi duchami, ale i uzdrawiać. Także tej nocy dziewczęta puszczały na wodę wianki – symbol dziewictwa. Wianki wraz z palącym się w środku łuczywem płynęły z nurtem rzeki do czekających w pobliżu kawalerów. Ci je łowili i tak oto wyglądało wówczas łączenie się w pary.
Noc spełnionych marzeń...
- Ludy przedchrześcijańskie, wbrew opinii współczesnych, żyły według surowych zasad obyczajowości. To rodzice wiązali dzieci w pary. Ta noc była więc jedyną okazją, by zakochani ominęli swaty. Dodatkowo, tej nocy można było oddalić się do lasu w poszukiwaniu mitycznego kwiatu paproci, co wiązało się z uprawianiem miłości, często z inicjacją seksualną. Jednak w tym wyjątkowym czasie nie było to postrzegane negatywnie. Mówiono nawet, że tej nocy, nawet jeśli doszło do zbliżenia, nie traciło się dziewictwa. To była noc, jak można podejrzewać, pozbawiona pruderii.
Dziś Noc Kupały, jeśli w ogóle jest obchodzona, przybiera charakter festiwalu folklorystycznego
- Ostatni przypadek sobótki – za Pawłem Jasienicą – został odnotowany w 1937 r. Dziś natomiast, na fali popularności folkloryzmu, pojawiły się festiwale świętojańskie. W większych miastach Polski organizowane jest również puszczanie wianków czy lampionów, ale dziś ma to charakter zabawowy, a nie pierwotny, choć element ognia jest zachowany (uśmiech)
Noc Kupały wyparły Walentynki
- To zupełnie inne święto. Młodsze, a dodatkowo ma ono charakter indywidualny (zakochani gdzieś razem wychodzą, na kolację czy do kina), a w ostatnich latach nawet rodzinny. 14 lutego dzieciom kupuje się prezenty, razem z nimi spędza się czas. To święto nie tylko zakochanych, ale wszystkich kochających się ludzi. Kto chce, niech zatem świętuje.
rozmawiała Agata Janik