UWAGA!

To mało prawdopodobny scenariusz, ale nie możemy go wykluczyć

 Elbląg, To mało prawdopodobny scenariusz, ale nie możemy go wykluczyć
(fot. PS)

Przyczyną śmierci półtorarocznego Szymonka była ostra niewydolność krążenia, która wystąpiła na skutek krwotoku do jamy brzusznej z uszkodzonej wątroby oraz stłuczenie serca – tak stwierdzili biegli z zakresu medycyny sądowej Akademii Medycznej w Gdańsku. Ich zdaniem, do powstania tych obrażeń najprawdopodobniej przyczyniło się uderzenie pięścią w klatkę piersiową. Co zatem z wersją oskarżonego, który twierdzi, że karmił dziecko, nagle się z nim przewrócił i oparł ręką o małe ciałko? – To mało prawdopodobny scenariusz, ale nie możemy go wykluczyć – przyznali biegli.

Dziś (11 grudnia) w Sądzie Okręgowym odbyła się kolejna rozprawa w związku ze śmiercią 1,5 rocznego Szymonka. Chłopiec zmarł w mieszkaniu przy ul. Nowowiejskiej w grudniu 2008 roku. Na ławie oskarżonych zasiada konkubent matki dziecka – 23-letni Tomasz M. Mężczyzna twierdzi, że gdy trzymał dziecko na rękach i karmił je mlekiem z butelki, nagle przewrócił się z nim na podłogę.
       Dziś odbyła się wideokonferencja, w której wzięli udział biegli z zakresu medycyny sądowej Akademii Medycznej w Gdańsku. Zespołowi specjalistów przewodniczył dr Zbigniew Jankowski.
       - Wydaliśmy pisemną opinię sądowo-lekarską dotyczącą przyczyny i mechanizmu śmierci oraz charakteru i mechanizmu powstania uszkodzeń ciała małego Szymona – mówił dr Zbigniew Jankowski. – Podstawą był opis narządów wewnętrznych dziecka, który przygotował dr Cezary Wesołowski – patolog, który przeprowadził sekcję zwłok. Dodatkowo wykonałem badanie histopatologiczne wycinków zabezpieczonych podczas sekcji.
       Biegli z AM w Gdańsku przyjęli, że przyczyną śmierci półtorarocznego Szymonka była ostra niewydolność krążenia, która wystąpiła na skutek krwotoku do jamy brzusznej z uszkodzonej wątroby oraz stłuczenie serca.
       - Biorąc pod uwagę charakter i miejsce obrażeń należało rozważyć trzy możliwości ich powstania – wskazywał dr Jankowski. – Po pierwsze, do obrażeń mogło dojść podczas reanimacji przeprowadzonej przez osobę bez doświadczenia medycznego. To wykluczyliśmy, bo w tym czasie dziecko było już martwe, a urazy wskazują na to, że powstały za jego życia.
       Po drugie – kontynuował lekarz – uraz powstał po zadaniu ciosu pięścią lub nogą przez osobę dorosłą. Trzecia możliwość to taka, że do tych uszkodzeń mogło dojść przy upadku osoby dorosłej trzymającej dziecko na rękach.
       Biegli wskazują, że najbardziej prawdopodobną wersją jest ta, że do obrażeń, które spowodowały śmierć małego Szymonka doszło w wyniku zadania ciosu pięścią w dolną część klatki piersiowej.
       - Czy można zatem wykluczyć wersję, że oskarżony Tomasz M. karmił dziecko, przewrócił się i oparł się o nie ręką – pytała prowadząca sprawę sędzia Elżbieta Kosecka-Sobczak.
       - To mało prawdopodobny scenariusz, ale nie możemy go wykluczyć – przyznał dr Zbigniew Jankowski. – Ponadto oskarżony twierdzi, że chodził z dzieckiem na ręku po ciemnym pokoju, gdzie podłoga była zagracona zabawkami. Niedopuszczalne jest takie chodzenie, oczywiście jeśli nam na dziecku zależy – dodał biegły.
       - Oskarżony mówi, że po upadku sprawdził czy z dzieckiem jest wszystko w porządku i tak też myślał – kontynuowała sędzia. – Mówił, że tylko dziwnie oddychało, ale nie krzyczało i nie płakało. Czy możliwe było takie zachowanie dziecka?
       - Po takim urazie dziecko by płakało z bólu, ale i ze strachu – tak po prostu reagują dzieci – wyjaśniał dr Jankowski. – Oskarżony mógł tego nie zarejestrować, bo na przykład mógł być zdenerwowany. Relacje świadków wypadku samochodowego też bywają różne od siebie ze względu na silne emocje.
       - Płaczu nie słyszała też matka, która była w pokoju obok – dociekała sędzia Kosecka-Sobczak.
       - Tu akurat nie wiem, czemu miałaby pominąć w zeznaniach takie zachowanie dziecka – stwierdził biegły.
       Sędzia pytała również o to, ile ciosów czy oparć spowodowało takie obrażenia u półtorarocznego dziecka.
       - Biorąc pod uwagę jego wiek i budowę ciała wystarczyło jedno uderzenie pięścią bądź kopnięcie lub też jedno podparcie – wyjaśniał dr Jankowski.
       Sędzia chciała też wiedzieć, czy skutkiem obrażeń, jakie odniósł mały Szymonek musiała być jego śmierć?
       - Najpierw konieczne było szybkie wezwanie pomocy medycznej – wskazywał biegły z AM w Gdańsku. – W szpitalu rozpoznano by pewnie uszkodzenia wątroby, otwarto jamę brzuszną i zaopatrzono uszkodzony organ. Zwiększyłoby to szanse na uratowanie dziecku życia.
       - Każda osoba, jeśli przez przypadek wyrządzi krzywdę dziecku, np. spowoduje uraz - bez względu na stan dziecka i dla spokoju własnego sumienia - udaje się do szpitala lub wzywa pogotowie – dodał dr Jankowski. – Robi to z obawy, czy nie stało się nic złego.
       Sędzia Elżbieta Kosecka-Sobczak wyznaczyła termin kolejnej rozprawy na 28 grudnia.
       - Istnieje konieczność przesłuchania nowych świadków, którzy nie byli przy zdarzeniu, ale mogą posiadać wiedzę o sprawie – wyjaśniła. – Oskarżony Tomasz M. miał grozić przebywającemu w zakładzie karnym biologicznemu ojcu Szymonka, który występuje tu jako oskarżyciel posiłkowy. Na kolejną rozprawę zostaną wezwani dwaj mężczyźni odbywający karę pozbawienia wolności. Przesłuchani też zostaną policjanci, którzy konwojowali Tomasz M. i matkę Szymona, Mariettę, w dniu ich zatrzymania – dodała sędzia Kosecka-Sobczak.
      

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama