
Prezydent ustąpił i zawarł porozumienie. Związkowcy przyznają, że zgodzili się na kompromis dla dobra spółki – pisze w swoim komentarzu na temat sytuacji w Tramwajach Elbląskich radny Rafał Traks.
ZKM informowało stronę społeczną Tramwajów Elbląskich, że szacowany planowany dzienny koszt komunikacji zastępczej to około 25 tys. zł, z czego tramwaje będą musiały zwrócić 15 procent. Łączna dzienna strata spółki Tramwaje Elbląskie to około 50 tys. zł. Co na dzień zakończenia strajku, po dwóch tygodniach, daje kwotę około miliona zł.
To ogromna kwota dla miasta. A przypomnę, że Tramwajarze domagając się podwyżek, mówili łącznie o kwocie około 800 tys. zł rocznie. Jeżeli jest inaczej, liczę na to, że ZKM oraz władze miasta przedstawią do publicznej wiadomości dokładne wyliczenia, oparte o konkretne dane, ile miasto kosztowało utrzymanie komunikacji zastępczej i jakie inne straty były generowane przez ZKM, Tramwaje Elbląskie czy miasto Elbląg. Ja przede wszystkim zastanawiam się, czy rzeczywiście musiało dojść do tego strajku? Z jednej strony prezydent mówi, że miasto ma ogromne problemy finansowe. Z drugiej stać nas na darmową komunikację zastępczą? Dlaczego władze miasta nie wypracowały wcześniej kompromisu ze związkowcami?
Tramwaje wróciły na tory. Mam nadzieje, że dwutygodniowy strajk elbląskich tramwajarzy dał do myślenia władzom Elbląga i osobom odpowiadającym za komunikacje zbiorową w naszym mieście.
Ja proponuję kilka rozwiązań, o których mówiłem już wiele razy:

Po pierwsze w miastach wielkości Elbląga, w których funkcjonuje transport szynowy, stanowi on podstawę komunikacji zbiorowej, a autobusy są jego uzupełnieniem. Nie może być tak, że autobusy konkurują z tramwajami.
Po drugie, konieczna jest zmiana rozkładu jazdy całej komunikacji miejskiej tak, żeby ona się uzupełniała, a nie jeździła jeden po drugim, a następnie przez 30 min żadnego kursu. Zmiana siatki połączeń nie powinna odbywać się kosztem mieszkańców, czyli likwidacją kursów.
Po trzecie, konieczne jest w mojej opinii określenie corocznej waloryzacji wynagrodzeń, opartej co najmniej o współczynnik inflacji.
Po czwarte, waloryzacji należy dokonywać w przypadku ustalania ceny wozokilometra – tu oprócz wynagrodzeń należy brać również pod uwagę wskaźnik cen oleju napędowego i wskaźnik cen energii elektrycznej.
I po piąte, po prostu rozmawiajmy, a nie zrzucajmy winy na drugą stronę. Nie ma takiej sytuacji, w której nie można znaleźć rozwiązania i nie ma takie kompromisu, którego nie można zawrzeć. Pamiętajmy przede wszystkim musimy patrzeć na dobro Elbląga i jego mieszkańców, a ludzi pracujących w naszym mieście i chcących godziwie zarabiać należy traktować nie jak wrogów, a jak partnerów do rozmowy.
Rafał Traks, radny