- Przy konstruowaniu list wyborczych Samoobrony w naszym regionie nie było nieprawidłowości - zapewnia wiceprzewodniczący tej partii na Warmii i Mazurach, poseł Adam Ołdakowski.
Przypomnijmy, we wtorek, w programie TVN „Teraz My” byli parlamentarzyści: Sławomir Izdebski, Waldemar Borczyk i kandydujący do Sejmu z listy Samoobrony w 2001 r. Edward Eljasiewicz oskarżyli liderów partii o wymuszanie nielegalnych opłat za miejsca na listach wyborczych. W piątek, w czasie konferencji prasowej w Elblągu, poseł Ołdakowski powiedział, że jest zaniepokojony „atakiem” ze strony mediów w tej sprawie.
- W 2001 r. w okręgu elbląskim mieliśmy minimalną obsadę. Mogąc wystawić szesnastu kandydatów, wystawiliśmy tylko ośmiu. Po prostu, ludzie nie chcieli kandydować, bo Samoobrona miała wtedy w sondażach dwa, trzy procent - tłumaczy Ołdakowski. - Jeśli ktoś mówi, że w tamtym czasie miał propozycję startu z drugiego miejsca i ktoś za to żądał od niego czterdziestu tysięcy złotych, to jest to wielkie oszustwo. Do takich sytuacji, przynajmniej w moim regionie, nigdy nie dochodziło.
Poseł uważa, że należy wierzyć wynikom kontroli: - Wszystkie instancje kontrolujące wydatki w wyborach do parlamentu potwierdziły, że nasze ugrupowanie rozliczyło się prawidłowo - Adam Ołdakowski dodaje, że osoby, które miały jakiekolwiek zarzuty w tej kwestii, mogły np. skierować sprawę do sądu.
- W 2001 r. w okręgu elbląskim mieliśmy minimalną obsadę. Mogąc wystawić szesnastu kandydatów, wystawiliśmy tylko ośmiu. Po prostu, ludzie nie chcieli kandydować, bo Samoobrona miała wtedy w sondażach dwa, trzy procent - tłumaczy Ołdakowski. - Jeśli ktoś mówi, że w tamtym czasie miał propozycję startu z drugiego miejsca i ktoś za to żądał od niego czterdziestu tysięcy złotych, to jest to wielkie oszustwo. Do takich sytuacji, przynajmniej w moim regionie, nigdy nie dochodziło.
Poseł uważa, że należy wierzyć wynikom kontroli: - Wszystkie instancje kontrolujące wydatki w wyborach do parlamentu potwierdziły, że nasze ugrupowanie rozliczyło się prawidłowo - Adam Ołdakowski dodaje, że osoby, które miały jakiekolwiek zarzuty w tej kwestii, mogły np. skierować sprawę do sądu.
SZ