Trzy kolory: czerwony, żółty i zielony. To one wyznaczają rytm poruszania się nas wszystkich po ciągach komunikacyjnych: kierowców, pieszych i rowerzystów. Skrzyżowań i przejść dla pieszych z sygnalizacją świetlną w Elblągu jest bardzo dużo, a w związku z remontami ulic powstają nowe. Czy istniejące rozwiązania ze „światłami” odpowiadają większości elblążan? Raczej nie...
Głównym celem stosowania sygnalizacji świetlnej jest bezkolizyjne kierowanie ruchem pojazdów i pieszych. Z założenia więc sygnalizacja taka powinna umożliwić w miarę płynne i bezpieczne poruszanie się wszystkim użytkownikom ulic. A czy tak jest w Elblągu? Czy „światła” pomagają kierowcom, pieszym i rowerzystom? Czy może jednak w wielu przypadkach są źródłem często nawet wściekłości w związku z ich niezadowalającym działaniem?
Weźmy dla przykładu długi ciąg ulic, z wieloma skrzyżowaniami i przejściami dla pieszych – Aleję Grunwaldzką na odcinku od dworca PKP przez Aleję Tysiąclecia do skrzyżowania z ul. Rycerską. Skrzyżowań i przejść dla pieszych z sygnalizacją świetlną jest tam bardzo dużo. Jadąc autem, trzeba mieć naprawdę sporo szczęścia, aby przejechać ten odcinek bez stawania na czerwonym świetle. Może się to czasami udać poza godzinami szczytu, głównie jednak kierowcy stoją i niejednokrotnie pokonują skrzyżowanie za drugą lub trzecią zmianą świateł.
Ale kierowcy są i tak w bardziej uprzywilejowanej sytuacji niż piesi. Na Al. Grunwaldzkiej (i nie tylko) utworzono tzw. przejścia dwuetapowe. I to jest największa zmora pieszych! Wiele osób pyta: Dlaczego nie możemy przejść przez przejście dla pieszych za jednym razem? Dlaczego musimy stać w połowie ulicy, na wysepkach, wciskać guzik i czekać? Piesi muszą przejść ulicę na dwa razy – w tym czasie przed nimi przetoczą się już dwa potoki aut. Młodym ludziom przyspieszonym krokiem udaje się pokonać Al. Grunwaldzką za jednym razem. Starszym ta sztuka już nie wychodzi, często kończą pokonywanie przejścia już na czerwonym świetle. A to jest niebezpieczne.
Dwuetapowych przejść dla pieszych jest coraz więcej. Niedawno takowe powstały na skrzyżowaniu ul. Traugutta, Gen. Grota Roweckiego i Grobli Św. Jerzego.
Tuż pod Urzędem Miejskim powstało wielkie skrzyżowanie z ogromną ilością kolorowych światełek. Tam kierowcy, piesi i rowerzyści stoją, długo oczekując na swoją kolej. Gdy zaświeci się zielone światło, kierowcy pokonują to skrzyżowanie na raz. A piesi? Piesi takiego przywileju nie mają. Muszą więc wciskać przyciski, pokonywać jedną nitkę ulicy i dalej, po wciśnięciu kolejnego przycisku swoje odczekać, by móc przejść na drugą stronę jezdni.
Czy na Al. Grunwaldzkiej jest szansa na tzw. zieloną falę dla pojazdów samochodowych? Raczej nie. Odległości między skrzyżowaniami na tym odcinku są zbyt małe. Do tego dochodzi duża ilość przejść dla pieszych. Trudno jest więc w takim miejscu to wszystko pogodzić.
Pewnym rozwiązaniem, stosowanym od wielu lat w wielu miastach, byłyby skrzyżowania z ruchem okrężnym. Ronda sprawdzają się w całej Polsce. Dlaczego nie powstają w Elblągu? Dzięki nim ruch pojazdów jest wolniejszy, ale płynniejszy. Praktycznie do celu dojeżdża się w krótszym czasie, niż pokonując sygnalizację świetlną. Rozwiązanie takie ma jeszcze jedną zaletę – obsługa zwykłego ronda praktycznie nic nie kosztuje w przeciwieństwie do skrzyżowań z sygnalizacją świetlną.
Warto, aby władze miasta wraz z urbanistami i specjalistami z zakresu ruchu drogowego przysiadły w końcu i zastanowiły się, jak usprawnić ruch nie tylko samochodowy, ale także pieszy w Elblągu. Trwają remonty ulic. Z pewnością powstaną kolejne, dwuetapowe przejścia dla pieszych, kierowcy na wyremontowanych, miejskich odcinkach dróg wojewódzkich 503 i 504 „zielonej fali” nie zobaczą, wszystko będzie niby po nowemu, a jednak po staremu. I pewnie znowu nikt nie będzie zadowolony.
Weźmy dla przykładu długi ciąg ulic, z wieloma skrzyżowaniami i przejściami dla pieszych – Aleję Grunwaldzką na odcinku od dworca PKP przez Aleję Tysiąclecia do skrzyżowania z ul. Rycerską. Skrzyżowań i przejść dla pieszych z sygnalizacją świetlną jest tam bardzo dużo. Jadąc autem, trzeba mieć naprawdę sporo szczęścia, aby przejechać ten odcinek bez stawania na czerwonym świetle. Może się to czasami udać poza godzinami szczytu, głównie jednak kierowcy stoją i niejednokrotnie pokonują skrzyżowanie za drugą lub trzecią zmianą świateł.
Ale kierowcy są i tak w bardziej uprzywilejowanej sytuacji niż piesi. Na Al. Grunwaldzkiej (i nie tylko) utworzono tzw. przejścia dwuetapowe. I to jest największa zmora pieszych! Wiele osób pyta: Dlaczego nie możemy przejść przez przejście dla pieszych za jednym razem? Dlaczego musimy stać w połowie ulicy, na wysepkach, wciskać guzik i czekać? Piesi muszą przejść ulicę na dwa razy – w tym czasie przed nimi przetoczą się już dwa potoki aut. Młodym ludziom przyspieszonym krokiem udaje się pokonać Al. Grunwaldzką za jednym razem. Starszym ta sztuka już nie wychodzi, często kończą pokonywanie przejścia już na czerwonym świetle. A to jest niebezpieczne.
Dwuetapowych przejść dla pieszych jest coraz więcej. Niedawno takowe powstały na skrzyżowaniu ul. Traugutta, Gen. Grota Roweckiego i Grobli Św. Jerzego.
Tuż pod Urzędem Miejskim powstało wielkie skrzyżowanie z ogromną ilością kolorowych światełek. Tam kierowcy, piesi i rowerzyści stoją, długo oczekując na swoją kolej. Gdy zaświeci się zielone światło, kierowcy pokonują to skrzyżowanie na raz. A piesi? Piesi takiego przywileju nie mają. Muszą więc wciskać przyciski, pokonywać jedną nitkę ulicy i dalej, po wciśnięciu kolejnego przycisku swoje odczekać, by móc przejść na drugą stronę jezdni.
Czy na Al. Grunwaldzkiej jest szansa na tzw. zieloną falę dla pojazdów samochodowych? Raczej nie. Odległości między skrzyżowaniami na tym odcinku są zbyt małe. Do tego dochodzi duża ilość przejść dla pieszych. Trudno jest więc w takim miejscu to wszystko pogodzić.
Pewnym rozwiązaniem, stosowanym od wielu lat w wielu miastach, byłyby skrzyżowania z ruchem okrężnym. Ronda sprawdzają się w całej Polsce. Dlaczego nie powstają w Elblągu? Dzięki nim ruch pojazdów jest wolniejszy, ale płynniejszy. Praktycznie do celu dojeżdża się w krótszym czasie, niż pokonując sygnalizację świetlną. Rozwiązanie takie ma jeszcze jedną zaletę – obsługa zwykłego ronda praktycznie nic nie kosztuje w przeciwieństwie do skrzyżowań z sygnalizacją świetlną.
Warto, aby władze miasta wraz z urbanistami i specjalistami z zakresu ruchu drogowego przysiadły w końcu i zastanowiły się, jak usprawnić ruch nie tylko samochodowy, ale także pieszy w Elblągu. Trwają remonty ulic. Z pewnością powstaną kolejne, dwuetapowe przejścia dla pieszych, kierowcy na wyremontowanych, miejskich odcinkach dróg wojewódzkich 503 i 504 „zielonej fali” nie zobaczą, wszystko będzie niby po nowemu, a jednak po staremu. I pewnie znowu nikt nie będzie zadowolony.
Witold Sadowski