- Dzwonię na 112, na pogotowie. Odbiera człowiek z Olsztyna, który nie ma pojęcia o topografii miasta. Tłumaczę mu co się stało, że zemdlał człowiek i nie wiadomo co mu jest. Później tłumaczę gdzie ta pętla autobusowa jest, a potem słyszę, że muszę podać numer telefonu. Przecież ja go nie znam, a pan się upiera, że muszę go podać. Dyskusja trwa, a czas leci. W końcu zadzwoniłem na policję, dzięki temu jakoś się udało i karetka przyjechała – opowiada jeden z naszych Czytelników, który chciał pomóc leżącemu mężczyźnie.
Środa, koniec maja, godziny popołudniowe, przystanek pętli autobusowej i tramwajowej na ul. Ogólnej. Jeden z naszych Czytelników zauważa leżącego mężczyznę, który prawdopodobnie zemdlał. Wybiera więc numer 112, odzywa się dyspozytor z Olsztyna.
Najpierw tłumaczy, gdzie takie miejsce się znajduje, później dowiaduje się, że musi podać numer telefonu, ale go nie zna. Dyskusja trwa, a czas leci. Według Czytelnika mogło minąć nawet i 20 minut. Według Mai Bezuch, rzecznika prasowego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie, od zgłoszenia do przyjazdu karetki minęło dokładnie 11 minut.
- W trakcie rozmowy dyspozytor medyczny zbierał wywiad dotyczący pacjenta, spytał także o numer telefonu osoby zgłaszającej, ta jednak go nie podała i sama przerwała połączenie. Zgodnie z procedurami przyjęcia zgłoszenia dyspozytorzy medyczni mają obowiązek ustalenia numeru telefonu kontaktowego – tłumaczy procedury Maja Bezuch. - Dyspozytorzy muszą znać numer telefonu osoby wzywającej aby, w razie potrzeby, dyspozytor przyjmujący zgłoszenie czy też zespół karetki mógł skontaktować się z osobą zgłaszającą. Taki kontakt jest ważny szczególnie w momencie gdy ambulans ma np. trudności z dotarciem do pacjenta bądź kiedy dyspozytor monitoruje stan pacjenta, zanim na miejsce dotrze karetka.
Przypomnijmy, elbląska dyspozytornia została zlikwidowana w połowie 2012 r. Od tego momentu jedyną dyspozytornią jest ta, która znajduje się w Olsztynie. Przyjmuje ona zgłoszenia z całego województwa warmińsko- mazurskiego.
Najpierw tłumaczy, gdzie takie miejsce się znajduje, później dowiaduje się, że musi podać numer telefonu, ale go nie zna. Dyskusja trwa, a czas leci. Według Czytelnika mogło minąć nawet i 20 minut. Według Mai Bezuch, rzecznika prasowego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie, od zgłoszenia do przyjazdu karetki minęło dokładnie 11 minut.
- W trakcie rozmowy dyspozytor medyczny zbierał wywiad dotyczący pacjenta, spytał także o numer telefonu osoby zgłaszającej, ta jednak go nie podała i sama przerwała połączenie. Zgodnie z procedurami przyjęcia zgłoszenia dyspozytorzy medyczni mają obowiązek ustalenia numeru telefonu kontaktowego – tłumaczy procedury Maja Bezuch. - Dyspozytorzy muszą znać numer telefonu osoby wzywającej aby, w razie potrzeby, dyspozytor przyjmujący zgłoszenie czy też zespół karetki mógł skontaktować się z osobą zgłaszającą. Taki kontakt jest ważny szczególnie w momencie gdy ambulans ma np. trudności z dotarciem do pacjenta bądź kiedy dyspozytor monitoruje stan pacjenta, zanim na miejsce dotrze karetka.
Przypomnijmy, elbląska dyspozytornia została zlikwidowana w połowie 2012 r. Od tego momentu jedyną dyspozytornią jest ta, która znajduje się w Olsztynie. Przyjmuje ona zgłoszenia z całego województwa warmińsko- mazurskiego.
mw