Bismarck mawiał, że ludziom nie należy pokazywać jak się robi kiełbasę i politykę. Żelazny kanclerz miał to szczęście, że żył w czasach, gdy Internet dopiero raczkował w postaci telegrafu, a o YouTube nikt jeszcze w najśmielszych marzeniach nie myślał. Takiego szczęścia nie miał niestety pretendent do stanowiska prezydenta Elbląga Jerzy Wilk.
Od wczoraj na YouTube można obejrzeć nagranie rozmowy, a może bardziej monologu w wykonaniu Jerzego Wilka. Reżyser tego spektaklu chwali się, że ma osiem godzin nagrań, które będzie stopniowo ujawniał.
Z tego co do tej pory opublikował nic ciekawego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli, nie wynika. Nie jest bowiem żadną sensacją, że PiS i Grupa Referendalna zmówili się żeby odsunąć od władzy Grzegorza Nowaczyka, ani to, że bogatszy z tej dwójki pokrywał koszty całego przedsięwzięcia. Jakieś tam tarcia w łonie pogromców starego "układu" i przypisywanie sobie autorstwa sukcesu też szczególnie nie dziwią. W końcu żaden polityk nie przepuści okazji żeby sobie właśnie przypisać ojcostwo każdego udanego przedsięwzięcia. Być może niektórych słuchaczy tego przydługiego wystąpienia mogą razić niewybredne uwagi pod adresem koleżanek z Rady i te parę niewinnych wulgaryzmów. Oj tam, oj tam. W końcu zapis w CV pretendenta o sprawowaniu funkcji kaprala działonowego do czegoś zobowiązuje. Żaden z faktów ujawnionych w tym nagraniu nie jest w stanie wstrząsnąć wyborcami Jerzego Wilka do tego stopnia żeby odmówili mu w niedzielę swojego głosu. Poza tym ten elektorat bardzo rzadko zagląda do Internetu, a do YouTube prawie wcale. Do tego dzisiaj prezes Kaczyński na pewno wszystkich wątpiących uspokoi, że to wszystko spisek przygotowany przez wiadomo jakie siły. Panie Jerzy, może Pan spać spokojnie.
Nie mogę tego natomiast powiedzieć o sobie. To co mnie zaniepokoiło, to czarna lista, którą przyszły prezydent Elbląga (obstawiam bowiem jego zwycięstwo) tworzy na potrzeby swojego urzędowania. Dlatego zwracam się z oficjalnym pytaniem do pana Jerzego Wilka jakie konsekwencje dla przedsiębiorcy wiążą się z obecnością na tej liście i którą ewentualnie pozycję na niej zajmuję?
Z tego co do tej pory opublikował nic ciekawego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli, nie wynika. Nie jest bowiem żadną sensacją, że PiS i Grupa Referendalna zmówili się żeby odsunąć od władzy Grzegorza Nowaczyka, ani to, że bogatszy z tej dwójki pokrywał koszty całego przedsięwzięcia. Jakieś tam tarcia w łonie pogromców starego "układu" i przypisywanie sobie autorstwa sukcesu też szczególnie nie dziwią. W końcu żaden polityk nie przepuści okazji żeby sobie właśnie przypisać ojcostwo każdego udanego przedsięwzięcia. Być może niektórych słuchaczy tego przydługiego wystąpienia mogą razić niewybredne uwagi pod adresem koleżanek z Rady i te parę niewinnych wulgaryzmów. Oj tam, oj tam. W końcu zapis w CV pretendenta o sprawowaniu funkcji kaprala działonowego do czegoś zobowiązuje. Żaden z faktów ujawnionych w tym nagraniu nie jest w stanie wstrząsnąć wyborcami Jerzego Wilka do tego stopnia żeby odmówili mu w niedzielę swojego głosu. Poza tym ten elektorat bardzo rzadko zagląda do Internetu, a do YouTube prawie wcale. Do tego dzisiaj prezes Kaczyński na pewno wszystkich wątpiących uspokoi, że to wszystko spisek przygotowany przez wiadomo jakie siły. Panie Jerzy, może Pan spać spokojnie.
Nie mogę tego natomiast powiedzieć o sobie. To co mnie zaniepokoiło, to czarna lista, którą przyszły prezydent Elbląga (obstawiam bowiem jego zwycięstwo) tworzy na potrzeby swojego urzędowania. Dlatego zwracam się z oficjalnym pytaniem do pana Jerzego Wilka jakie konsekwencje dla przedsiębiorcy wiążą się z obecnością na tej liście i którą ewentualnie pozycję na niej zajmuję?