Już pod koniec stycznia, w dniu złożenia przez grupę referendalną „Wolny Elbląg” wniosku o referendum popartego ponad 12 tysiącami podpisów elblążan, było raczej jasne, że referendum w sprawie odwołania prezydenta Elbląga i Rady Miejskiej zostanie przeprowadzone.
Odbędzie się po Wielkanocy, najprawdopodobniej 14 kwietnia. Oficjalnego komunikatu w tej sprawie Komisarza Wyborczego spodziewamy się w najbliższych dniach. Wtedy też należy oczekiwać oficjalnej reakcji na referendum prezydenta Grzegorza Nowaczyka, może także Rady Miejskiej. Nie spodziewajmy się jednak w stanowisku władz miasta treści sensacyjnych, już od ponad tygodnia obserwujemy bowiem nasilenie aktywności medialnej ekipy rządzącej. Na licznych konferencjach prasowych Prezydent i jego zastępcy przekonują, że w mieście nie dzieje się nic, co uzasadniałoby odwoływanie władz, sprawy idą swoim torem, może zdarzają się opóźnienia, ale wszystko zmierza we właściwym kierunku.
Ale – jak widać po akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum – nie wszyscy elblążanie są o tym przekonani. Elbląski Ruch Palikota, od początku mocno zaangażowany w referendum, nie chce się jeszcze oficjalnie ujawniać. Mamy tylko dość enigmatyczne stanowisko w sprawie referendum posła Ruchu Palikota z naszego okręgu Wojciecha Penkalskiego i jego zapowiedź konferencji prasowej w nieokreślonym jeszcze terminie, mamy też pierwsze wystąpienia medialne elbląskich członków tej partii w konkretnych sprawach (np. w sprawie aquaparku).
Z całym szacunkiem dla elbląskich problemów, Ruch Palikota ma teraz poważniejsze sprawy na głowie na arenie krajowej – awanturę o Wandę Nowicką i spadek notowań ogólnopolskich poniżej progu wyborczego.
Referendum to jednak przede wszystkim ponad 12 tysięcy podpisów elblążan niezadowolonych z tego, jak im się w Elblągu żyje. Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział ponad 22 tysiące elblążan, ponad połowa z nich musi się opowiedzieć za odwołaniem Prezydenta i Rady Miejskiej. To dużo. W obecnej kadencji samorządu w ponad 60 miastach i gminach przeprowadzano już referenda w sprawie odwołania władz i tylko w siedmiu przypadkach skończyły się odwołaniem. W pozostałych uznano je za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Jak to się skończy w Elblągu, trudno przewidzieć. Nawet pogoda może mieć znaczenie. Nie tylko dlatego, że wiosną mamy więcej wyrozumiałości dla wszelkich życiowych utrudnień, także dla rozkopanych ulic i chodników. Szybkie nadejście wiosny, pod warunkiem, że władze potrafią to wykorzystać, sprawi, że 14 kwietnia miasto może być uprzątnięte po zimie, ulice połatane, a przede wszystkim na rozkopanych dziś głównych ulicach zacznie się ruch, który przywróci wiarę, że remonty się kiedyś skończą. Można też będzie rozpocząć budowę stadionu przy ul. Agrykola. Na razie wzmożona kampania medialna elbląskich władz opiera się na planach i deklaracjach. Czas zacząć je realizować w tempie odczuwalnym przez mieszkańców. Jeżeli to nastąpi, będzie to pierwszy pozytywny efekt referendum.
Ale – jak widać po akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum – nie wszyscy elblążanie są o tym przekonani. Elbląski Ruch Palikota, od początku mocno zaangażowany w referendum, nie chce się jeszcze oficjalnie ujawniać. Mamy tylko dość enigmatyczne stanowisko w sprawie referendum posła Ruchu Palikota z naszego okręgu Wojciecha Penkalskiego i jego zapowiedź konferencji prasowej w nieokreślonym jeszcze terminie, mamy też pierwsze wystąpienia medialne elbląskich członków tej partii w konkretnych sprawach (np. w sprawie aquaparku).
Z całym szacunkiem dla elbląskich problemów, Ruch Palikota ma teraz poważniejsze sprawy na głowie na arenie krajowej – awanturę o Wandę Nowicką i spadek notowań ogólnopolskich poniżej progu wyborczego.
Referendum to jednak przede wszystkim ponad 12 tysięcy podpisów elblążan niezadowolonych z tego, jak im się w Elblągu żyje. Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział ponad 22 tysiące elblążan, ponad połowa z nich musi się opowiedzieć za odwołaniem Prezydenta i Rady Miejskiej. To dużo. W obecnej kadencji samorządu w ponad 60 miastach i gminach przeprowadzano już referenda w sprawie odwołania władz i tylko w siedmiu przypadkach skończyły się odwołaniem. W pozostałych uznano je za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Jak to się skończy w Elblągu, trudno przewidzieć. Nawet pogoda może mieć znaczenie. Nie tylko dlatego, że wiosną mamy więcej wyrozumiałości dla wszelkich życiowych utrudnień, także dla rozkopanych ulic i chodników. Szybkie nadejście wiosny, pod warunkiem, że władze potrafią to wykorzystać, sprawi, że 14 kwietnia miasto może być uprzątnięte po zimie, ulice połatane, a przede wszystkim na rozkopanych dziś głównych ulicach zacznie się ruch, który przywróci wiarę, że remonty się kiedyś skończą. Można też będzie rozpocząć budowę stadionu przy ul. Agrykola. Na razie wzmożona kampania medialna elbląskich władz opiera się na planach i deklaracjach. Czas zacząć je realizować w tempie odczuwalnym przez mieszkańców. Jeżeli to nastąpi, będzie to pierwszy pozytywny efekt referendum.
Piotr Derlukiewicz