Zawsze jest tam, gdzie dzieje się coś interesującego i ważnego. Dokumentuje wydarzenia polityczne, społeczne, kulturalne, sportowe. Niestety, przez obiektyw obserwuje również ludzkie tragedie. Sam przyznaje, że fotorelacje z wypadków komunikacyjnych, pożarów, powodzi kosztują go najwięcej. Rok 2013 podsumowuje fotoreporter Elbląskiej Gazety Internetowej portEl Witold Sadowski.
- Rok 2013 widziany w moim obiektywie? Oj, sporo się działo. Dobrego, ale i złego. Zdjęcia jednak muszą powstawać niezależnie od tego czy człowiek chce, czy nie chce. Muszą nawet, gdy łza się w oku kręci, serce boli lub targają nami inne emocje – przyznaje nasz fotoreporter.
Co, zdaniem Witka Sadowskiego, zasługuje na miano Wydarzenia Roku?
- Przede wszystkim, był to rok referendum i wyborów w Elblągu – przyznaje. - Wszystkim dziennikarzom – lokalnym, ale i tym, z mediów ogólnopolskich, którzy tłumnie przybyli do naszego miasta – dostało się nieźle w kość (śmiech). Przez kilka tygodni pracowaliśmy na najwyższych obrotach - od rana do późnego wieczora – wspomina fotoreporter. - Ale jestem zadowolony ze zdjęć, które w tamtym czasie wykonałem. No i ... byłem jedynym fotoreporterem obecnym całą noc wyborczą w sztabie Jerzego Wilka. Atmosfera napięcia - niezapomniana – przyznaje z uśmiechem.
Ale już bez uśmiechu Witek Sadowski dodaje: - Byłem też na miejscu wielu ludzkich dramatów. Zatrzymywałem w kadrze skutki wypadków i pożarów. Nierzadko śmiertelnych. Zawsze trudno mi było - i zresztą nadal jest - dokumentować tragedie. Najtrudniej jest wtedy, gdy ofiarami są dzieci... Będąc z aparatem bardzo blisko, widzę i słyszę ofiary. Często nawet wiele dni później...I nawet po latach pracy w mediach nie potrafię przywyknąć do dramatycznych obrazów – przyznaje fotoreporter portElu.
Jednocześnie Witek dziękuje strażakom, policjantom, pracownikom służb medycznych i innym osobom za pomoc podczas realizacji tych trudnych zadań.
Nasz fotoreporter wspomina także gale i koncerty, w których uczestniczył w minionym roku z aparatem w dłoni. Wspomina jednak bez entuzjazmu.
- Żadna z tych imprez nie utkwiła mi na tyle w pamięci aby zasługiwała na jakiś specjalny akapit w podsumowaniu. Kulturalny Elbląg trąci marazmem – stwierdza, subiektywnie oczywiście, Witek Sadowski.
Dostaje się również wydarzeniom sportowym. Głównie piłkarskim.
- Uwielbiam fotografię sportową – podkreśla nasz fotoreporter. - Dla portElu "pstrykam" głównie mecze piłki nożnej, a z tą dyscypliną w naszym mieście jest kiepsko. Widoczny brak woli walki i umiejętności piłkarzy odbija się nie tylko na wynikach sportowych, ale także na zdjęciach. Trudno bowiem zrobić fajne, ciekawe zdjęcia z nudnego meczu – stwierdza Witek Sadowski. - A przecież jeszcze dwa, trzy lata temu na elbląskich boiskach powstawały o wiele ciekawsze fotorelacje.
Natomiast Witek naprawdę szeroko uśmiecha się na wspomnienie spotkań z ludźmi pozytywnie zakręconymi.
- Z uśmiechem, a nawet ze szczerym śmiechem, wspominam późnowieczorną pogoń na "siódemce" za traktorzystą objeżdżającym Polskę – mówi Witek Sadowski. - Razem z naszą dziennikarką Martą Wiloch, przez kilkadziesiąt minut, próbowaliśmy złapać, jak się okazało, niesamowicie sympatycznego kierowcę "wyścigowego" ciągnika. Duże wrażenie wywarł na mnie również student z Warszawy, który biegnąc dookoła Polski zbierał pieniądze dla dziewczynek chorych na dystrofię mięśniową – kontynuuje. - Takie wydarzenia i tacy pozytywnie zakręceni ludzie na długo zapadają w pamięci.
A czego na rozpoczynający się właśnie 2014 r. życzy sobie nasz fotoreporter?
- Żywię cichą nadzieję, że w tym roku rzadziej będę dokumentować tragiczne zdarzenia, a częściej będę robić zdjęcia tego, co pozytywne i dobre. Praca fotoreportera w mieście takim, jak Elbląg, wbrew pozorom wcale nie jest łatwa – zauważa Witek Sadowski. - Nasze miasto jest małe, w sumie niewiele się w nim dzieje, ale zawsze powtarzam: nie jest źle, a będzie tylko lepiej. Dlatego zawsze idę z uśmiechem na twarzy i z nadzieją patrzę na najbliższe dni. Czego sobie i wszystkim oglądającym moje zdjęcia życzę. A zespołowi redakcyjnemu dziękuję za dotychczasową współpracę i polecam się na przyszłość – kończy z wyjątkowym, charakterystycznym dla siebie wdziękiem Witek.
A już niedługo swoje podsumowanie roku przedstawi Anna Dembińska - nasza fotoreporterka.
Co, zdaniem Witka Sadowskiego, zasługuje na miano Wydarzenia Roku?
- Przede wszystkim, był to rok referendum i wyborów w Elblągu – przyznaje. - Wszystkim dziennikarzom – lokalnym, ale i tym, z mediów ogólnopolskich, którzy tłumnie przybyli do naszego miasta – dostało się nieźle w kość (śmiech). Przez kilka tygodni pracowaliśmy na najwyższych obrotach - od rana do późnego wieczora – wspomina fotoreporter. - Ale jestem zadowolony ze zdjęć, które w tamtym czasie wykonałem. No i ... byłem jedynym fotoreporterem obecnym całą noc wyborczą w sztabie Jerzego Wilka. Atmosfera napięcia - niezapomniana – przyznaje z uśmiechem.
Ale już bez uśmiechu Witek Sadowski dodaje: - Byłem też na miejscu wielu ludzkich dramatów. Zatrzymywałem w kadrze skutki wypadków i pożarów. Nierzadko śmiertelnych. Zawsze trudno mi było - i zresztą nadal jest - dokumentować tragedie. Najtrudniej jest wtedy, gdy ofiarami są dzieci... Będąc z aparatem bardzo blisko, widzę i słyszę ofiary. Często nawet wiele dni później...I nawet po latach pracy w mediach nie potrafię przywyknąć do dramatycznych obrazów – przyznaje fotoreporter portElu.
Jednocześnie Witek dziękuje strażakom, policjantom, pracownikom służb medycznych i innym osobom za pomoc podczas realizacji tych trudnych zadań.
Nasz fotoreporter wspomina także gale i koncerty, w których uczestniczył w minionym roku z aparatem w dłoni. Wspomina jednak bez entuzjazmu.
- Żadna z tych imprez nie utkwiła mi na tyle w pamięci aby zasługiwała na jakiś specjalny akapit w podsumowaniu. Kulturalny Elbląg trąci marazmem – stwierdza, subiektywnie oczywiście, Witek Sadowski.
Dostaje się również wydarzeniom sportowym. Głównie piłkarskim.
- Uwielbiam fotografię sportową – podkreśla nasz fotoreporter. - Dla portElu "pstrykam" głównie mecze piłki nożnej, a z tą dyscypliną w naszym mieście jest kiepsko. Widoczny brak woli walki i umiejętności piłkarzy odbija się nie tylko na wynikach sportowych, ale także na zdjęciach. Trudno bowiem zrobić fajne, ciekawe zdjęcia z nudnego meczu – stwierdza Witek Sadowski. - A przecież jeszcze dwa, trzy lata temu na elbląskich boiskach powstawały o wiele ciekawsze fotorelacje.
Natomiast Witek naprawdę szeroko uśmiecha się na wspomnienie spotkań z ludźmi pozytywnie zakręconymi.
- Z uśmiechem, a nawet ze szczerym śmiechem, wspominam późnowieczorną pogoń na "siódemce" za traktorzystą objeżdżającym Polskę – mówi Witek Sadowski. - Razem z naszą dziennikarką Martą Wiloch, przez kilkadziesiąt minut, próbowaliśmy złapać, jak się okazało, niesamowicie sympatycznego kierowcę "wyścigowego" ciągnika. Duże wrażenie wywarł na mnie również student z Warszawy, który biegnąc dookoła Polski zbierał pieniądze dla dziewczynek chorych na dystrofię mięśniową – kontynuuje. - Takie wydarzenia i tacy pozytywnie zakręceni ludzie na długo zapadają w pamięci.
A czego na rozpoczynający się właśnie 2014 r. życzy sobie nasz fotoreporter?
- Żywię cichą nadzieję, że w tym roku rzadziej będę dokumentować tragiczne zdarzenia, a częściej będę robić zdjęcia tego, co pozytywne i dobre. Praca fotoreportera w mieście takim, jak Elbląg, wbrew pozorom wcale nie jest łatwa – zauważa Witek Sadowski. - Nasze miasto jest małe, w sumie niewiele się w nim dzieje, ale zawsze powtarzam: nie jest źle, a będzie tylko lepiej. Dlatego zawsze idę z uśmiechem na twarzy i z nadzieją patrzę na najbliższe dni. Czego sobie i wszystkim oglądającym moje zdjęcia życzę. A zespołowi redakcyjnemu dziękuję za dotychczasową współpracę i polecam się na przyszłość – kończy z wyjątkowym, charakterystycznym dla siebie wdziękiem Witek.
A już niedługo swoje podsumowanie roku przedstawi Anna Dembińska - nasza fotoreporterka.
notowała Agata Janik